Obie strony przedstawiły swoje zdania i obie przy nich pozostały - tak podsumowali swoje dwugodzinne spotkanie premier i kibice. Rozmowy odbyły się bez udziału mediów.

Wszystko wyglądało jak nietypowa "ustawka", którą miały wygrać i wygrały obie strony. Premier zaprezentował wizerunek nieustępliwego twardziela, który nie przyszedł negocjować tylko bronić prawa a stowarzyszenie kibiców okazało się grupą spokojnych, pogodnych, zatroskanych stanem kultury na stadionach gentelmenów.

Był to sparing zakończony wysokobramkowym remisem, ale oczywiście kibice grali na wyjeździe więc bramka liczona na wyjeździe liczy się podwójnie. Dogrywka będzie po wyborach, mam nadzieję, ze tu już nie będzie kwestia kto komu więcej bramek nawtyka. Chodzi o to, żeby móc sobie przybić piątkę po meczu - powiedział Jarosław Pucek ze Stowarzyszenia Wiara Lecha.

Czyli, aby premier nie był na meczach okrzykiwany matołem, ani kibole nie byli uznawani za przestępców.