Niemcy chciałyby zrezygnować z solidarności europejskiej. Obawiają się, że w przypadku wprowadzenia maksymalnych cen na gaz dla odbiorców końcowych, to oni będą najwięcej dopłacać – ocenił europoseł PiS Kosma Złotowski w rozmowie 7 pytań o 7:07 w Radiu RMF24. Według niego jednak, to na Niemczech spoczywa odpowiedzialność za uzależnienie od dostaw gazu z Rosji.

Podczas rozpoczętego w czwartek szczytu UE w Brukseli przywódcy 27 państw zgodzili się, że będą pracować razem nad "środkami" mającymi na celu powstrzymanie wzrostu cen energii. Nie podjęli jednak ostatecznej decyzji w sprawie wprowadzenia limitu cen gazu w UE. Większość krajów UE popiera jego wprowadzenie, jednak istnieją różnice zdań co do tego, jaki mechanizm zastosować.

Kosma Złotowski zwrócił uwagę, że UE nie jest w stanie zagwarantować maksymalnej ceny rynkowej. Chodzi o ceny dla końcowego użytkownika, żeby ta cena była taka, żeby można było tę cenę jakoś przeżyć. Innymi słowy, jeśli gaz trzeba by było kupić na rynku i cena byłaby wyższa niż ta, którą byśmy ustalili za minimalną, to resztę musiałyby dopłacić rządy poszczególnych państw. Chodzi  o to, żeby solidarnościowo była to Unia Europejska - tłumaczył gość Michała Zielińskiego.

Odnosząc się do zapowiedzianego niedawno przez rząd niemiecki pakietu pomocowego (200 mld euro) dla tamtejszych przedsiębiorstw i konsumentów, europoseł ocenił, że to dowód na to, że Berlin chciałby zrezygnować z solidarności europejskiej. A jednocześnie wykorzystać wobec swojej gospodarki tę przewagę, którą mają do dzisiaj, a mianowicie to, że ceny gazu dla niemieckiej gospodarki były dotąd dość niskie, więc mają jeszcze oszczędności. Oczywiście w przypadku wprowadzenia tego mechanizmu dla całej Unii Europejskiej, obawiają się, że to oni mogliby być tym, który dopłaca najwięcej, nie tylko dla swoich własnych użytkowników, ale dla użytkowników z całej UE - wskazał Złotowski w rozmowie 7 pytań o 7:07.

Jak dodał, to na Niemczech spoczywa odpowiedzialność za uzależnienie od dostaw gazu z Rosji.

 

Złotowski: Myślę, że Komisji Europejskiej nie stać na wojnę z Polską. Prawdziwa wojna toczy się w Ukrainie

Michał Zieliński zapytał też swojego gościa o sygnały dotyczące możliwego wstrzymania wypłaty środków z unijnego funduszu spójności dla Polski. Z Komisją Europejską nigdy nic nie wiadomo, ale uważam, że ani UE, ani KE nie stać na wojnę z Polską w sytuacji, w której prawdziwa wojna toczy się tuż za naszymi granicami i w sytuacji, gdy istnieje bardzo poważne zagrożenie, że ta wojna w sposób hybrydowy może rozszerzyć się na inne kraje - przekonywał eurodeputowany PiS.

Złotowski: Jeśli USA ograniczą pomoc dla Ukrainy, przegrają wszyscy, Stany Zjednoczone też

W rozmowie padło też pytanie o niedawną wypowiedź lidera Partii Republikańskiej w Izbie Reprezentantów USA Kevina McCarthy’ego, sugerującą możliwość ograniczenia amerykańskiej pomocy dla Ukrainy, w razie gdyby to właśnie Republikanie zdobyli w  listopadowych wyborach większość w Kongresie. Zdaniem Złotowskiego, gdyby tak się stało, oznaczałoby to przegraną zarówno Europy, jak i USA. Pozycja Rosji, państwa agresywnego wzrośnie, natomiast odbije się to negatywnie na całym pozostałym świecie, również na Stanach Zjednoczonych, więc myślę, że to jest tylko retoryka przedwyborcza. Wyborcy wolą pokój niż wojnę, ale wojna jest faktem - zaznaczył Złotowski.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.