Wybory wiosną, w maju czy czerwcu, w związku z tą sytuacją (obowiązująca ordynacja, wizyta papieża), sensu nie mają. Najwcześniejszy realny termin to jesień 2006 roku – powtórzył Grzegorz Schetyna z PO, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM.

Kamil Durczok: Wnosząc z tego, że jest pan we Wrocławiu, do prezydenta się pan nie wybiera?

Grzegorz Schetyna: Na razie. Jestem we Wrocławiu, a prezydent w Warszawie, ale mówiąc poważnie, jeszcze nie dostaliśmy zaproszenia od prezydenta Kaczyńskiego.

Kamil Durczok: Jak to nie? „Chciałbym zaprosić w poniedziałek liderów PO” – powiedział prezydent. I co? Tego zaproszenia nie ma?

Grzegorz Schetyna: Od piątku słyszymy z mediów właśnie taki sygnał, że to zaproszenie będzie, że spotkanie między PO a prezydentem odbędzie się w poniedziałek, ale my dziś oficjalnie jeszcze nic o tym nie wiemy.

Kamil Durczok: A kto się wybiera na to spotkanie?

Grzegorz Schetyna: Na pewno będzie to zaproszenie skierowane do przewodniczącego Tuska i on będzie decydował, kto weźmie udział w takim spotkaniu.

Kamil Durczok: Ponad połowa Polaków – według sondaży – chce rozwiązania Sejmu i z pewnością na ten argument PO musi coś odpowiedzieć. Co odpowiada?

Grzegorz Schetyna: Jeśli mają być nowe wybory, to najlepszą drogą jest podanie rządu do dymisji. Może o to poprosić prezydent Kaczyński, może to też być inicjatywa PiS.

Kamil Durczok: Ale w czym poddanie rządu Marcinkiewicza byłoby lepszym wyjściem niż samorozwiązanie Sejmu?

Grzegorz Schetyna: Samorozwiązanie Sejmu niczego nie zmieni. Mówimy o tym, że wynik wyborów będzie taki sam, jak ten ostatni, sprzed kilku miesięcy, podobny do tych wyników sondażowych. Jeśli miałoby się coś zmienić radykalnie w Polsce, mówimy o tym wprost, trzeba zmienić ordynację wyborczą.

Kamil Durczok: Ale PiS odpowiada całkiem przyjaźnie: możemy dyskutować o ordynacji mieszanej.

Grzegorz Schetyna: Możemy i dlatego czekamy na projekt i na prace komisji w Sejmie. Jesteśmy gotowi do pracy nad dobrym prawem wyborczym, które pomoże zwycięskiemu ugrupowaniu – ktokolwiek nim będzie – na łatwiejsze stworzenie rządu i wzięcie parlamentarnej odpowiedzialności.

Kamil Durczok: Ale teraz to już pana kompletnie nie rozumiem. Obawia się pan, że wynik wyborów będzie zbliżony do tego, który wskazują dzisiejsze sondaże. Jaka w takim razie jest różnica: czy podda się rząd czy Sejm sam się rozwiąże?

Grzegorz Schetyna: Nie przyspieszymy tych wyborów, bo na podstawie poprzedniej-obecnej ordynacji wynik wyborów będzie taki sam, czy zbliżony do tego ostatniego. Dlatego uważamy, że te wybory w maju nie mają sensu.

Kamil Durczok: A samorozwiązanie w maju i przeprowadzenie wyborów na zasadzie ordynacji mieszanej?

Grzegorz Schetyna: Zależy, jaka to będzie ordynacja. Jeśli będzie szła w kierunku wyborów większościowych, ordynacji w okręgach jednomandatowych, to być może wynik będzie inny. Natomiast w każdej sytuacji uważamy, że wybory - wiosną, w maju czy w czerwcu - w związku z tą sytuacją – z wizytą papieża, sensu po prostu nie mają. Jeśli mówić o przyspieszonych wyborach, to najwcześniejszy realny termin to jesień 2006 roku.

Kamil Durczok: Mówi pan również o tym, że dość awantur, dość takiego sposobu prowadzenia polityki. Myśli pan, że poddanie rządu Marcinkiewicza to jest spokojny sposób na doprowadzenie do wyborów?

Grzegorz Schetyna: To nie jest sposób, to jest rozmowa w logice konfliktu, której Platforma chce uniknąć. My mówimy: wybory dzisiaj, jutro są niepotrzebne. PiS ma większość, wygrał ostatnie wybory, może tworzyć koalicję większościową. Jeśli sobie z tym nie radzi, nie potrafi stworzyć rządu, który ma stabilną parlamentarną większość, musi się do tego przyznać Polakom. Musi powiedzieć wyborcom: nie daliśmy rady, nie potrafimy tego zrobić, podajemy się do dymisji. Innej rady nie ma.

Kamil Durczok: Zastanawiam się, co się państwo tak boją tych wyborów?

Grzegorz Schetyna: Nie boimy się. Przyzna pan redaktor, że PO jest ugrupowaniem, które w ostatniej kolejności mogłoby się wyników tych wyborów bać. My nie chcemy Polakom fundować kolejnych wyborów, następnego festiwalu agresji i emocji. W spokojny sposób chcemy się przygotować do wyborów, które mogłyby w Polsce coś zmienić. A – na podstawie zmienionej ordynacji. B – na podstawie wiedzy, którą wyborcy będą mieli w sprawie realizacji obietnic ostatniej kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości.

Kamil Durczok: Cały czas opowiadacie, jak to PiS fatalnie rządzi; ciągle mówicie, że tę ekipę trzeba odsunąć od władzy. I jak się naprawdę trafia się okazja sprawdzenia, co ludzie myślą o rządzie i opozycji, to zaczynacie grymasić.

Grzegorz Schetyna: Taka jest rola opozycji, żeby oceniać i krytykować, by pilnować, aby było normalnie. Platforma to robi. Te wybory dzisiaj, na wiosnę, niczego nie zmienią. PiS naprawdę musi spotkać się i wytłumaczyć elektoratowi. To musi potrwać jeszcze parę miesięcy - wtedy będziemy mogli mówić, że przy zmienionej ordynacji i przy wiedzy, jak PiS nie realizował swoich obietnic wyborczych - wtedy wynik będzie inny, wtedy wierzymy w 

zwycięstwo PO i możliwość normalnego funkcjonowania rządu w nowym parlamencie.

Kamil Durczok: Dziękuję za rozmowę.