Historia z przetargiem na wyposażenie irackiej armii kompromituje polskie służby specjalne – uważa gen. Tadeusz Rusak, b. szef Wojskowych Służb Informacyjnych. Służby nie panują nad tym, w jaki sposób odbywa się obrót specjalny, nie wiedzą, kto się tym obrotem zajmuje.

Konrad Piasecki: Panie generale, dlaczego po porażce Bumaru i po zwycięstwie Andrzeja Ostrowskiego w tym kontrakcie irackim prasa pisze w meczu Gwardia –Legia 1:0.

Tadeusz Rusak: Trudno mi powiedzieć, bo sprawę znam z mediów, tylko i wyłącznie z gazet, z radia i telewizji. Nie znam szczegółów. Jestem już poza służbą 2,5 roku.

Konrad Piasecki: Ale doskonale pan wie, że Gwardia to są cywilne, a Legia – wojskowe służby specjalne. W żargonie dziennikarskim i politycznym tak się je właśnie określa. Czy pana zdaniem taki kontrakt, jak ten na uzbrojenie armii irackiej, mógł obyć się bez udziału służb specjalnych?

Tadeusz Rusak: Nie powinien. Służby od tego są – przede wszystkim żeby bronić, strzec interesu państwa. A Bumar jest to firma, która w dużej mierze jest własnością Skarbu Państwa, więc służby powinny wiedzieć, co się wokół całego kontraktu dzieje. Był to kontrakt niewątpliwie bardzo duży i korzystny dla Polski, gdyby doszedł do skutku.

Konrad Piasecki: Tylko szefowie tych służb zachowują się trochę tak, jakby mówili: „moja chata z kraja”, że się tym przetargiem nie interesowali, że go nie ochraniali. O co w tym wszystkim chodzi?

Tadeusz Rusak: Tego nie mogę powiedzieć, nie wiem, nie znam szczegółów. Dziwi mnie również wypowiedź jednego i drugiego z szefów tych służb. Wypowiedź, którą pan tutaj cytuje, jest co najmniej dziwna, bo służby muszą takimi sprawami się interesować.

Konrad Piasecki: Ale panie generale, możliwości są dwie: albo szefowie mówią prawdę i rzeczywiście mamy do czynienia z jakąś ich atrofią i bezradnością w tej całej historii, albo jest tak, że oni całej prawdy nie mówią, coś ukrywają, bo tak naprawdę służby w tym wszystkim maczały swoje palce, ale dziś nie chcą się do tego przyznać, a w każdym razie nie chcą o tym mówić głośno.

Tadeusz Rusak: Można takie wnioski wysuwać, nie mniej jednak będą to tylko spekulacje.

Konrad Piasecki: Ale pan doskonale wie, że coś takiego jak handel bronią, transakcje bronią są na całym świecie nadzorowane przez służby specjalne. Amerykańscy rozmówcy „Gazety Wyborczej” mówią nawet, że takie firmy jak Ostrowski Arms to firmy ściśle kontrolowane przez służby.

Tadeusz Rusak: Tak i ja to potwierdzam.

Konrad Piasecki: Andrzej Ostrowski to człowiek, którego były szef WSI zna?

Tadeusz Rusak: Tak się złożyło, że nam. Zupełnie przypadkowo przypomniałem sobie tę osobę, kiedy zerknąłem na zdjęcie w gazecie. Rzeczywiście kilka razy podchodził do mnie na jakiś rautach – jak sobie przypominam – w ambasadzie jednej czy drugiej. Dziwny człowieczek, który wciskał mi niemal na siłę wizytówki swoje. Nigdy się z nim nie spotkałem. Jak wiem od swoich współpracowników – tych najbliższych – do nich również podchodził; nigdy się z nim nie spotkali.

Konrad Piasecki: Ale czy ktoś taki jak Andrzej Ostrowski może nie być współpracownikiem specsłużb?

Tadeusz Rusak: Może nie być. Tutaj nie ma reguły, ale nie przesądzam do końca.

Konrad Piasecki: Mała firma, którą Amerykanie swoim wielkim palcem wskazują i mówią – to my z nimi chcemy współpracować. Takie rzeczy przecież nie dzieją się przypadkiem.

Tadeusz Rusak: Nie dzieją się przypadkiem. Ale tak, jak powiedziałem, nie znam tutaj szczegółów i trudno mi tutaj spekulować. To będą tylko i wyłącznie spekulacje.

Konrad Piasecki: A czy takie firmy, jak Ostrowski Arms, to mogą być takie firmy, które są w pełni kontrolowane albo nawet zakładane przez służby specjalne?

Tadeusz Rusak: Mogą. W przeszłości było wiele takich przypadków. I zresztą komisja ds. służb specjalnych, prokuratura zajmują się takimi przypadkami w tej chwili - przypadkami handlu bronią przez firmy nadzorowane czy tworzone przez WSI w przeszłości.

Konrad Piasecki: Zapytam wprost, czy ma pan takie przeczucie, że Ostrowski Arms to jest firma, którą służby specjalne założyły i kontrolują?

Tadeusz Rusak: Niekoniecznie, ale nie wykluczam, że taka możliwość jest, istnieje.

Konrad Piasecki: A jeżeli tak, to byłyby to raczej wojskowe służby specjalne czy raczej ABW czy Agencja Wywiadu?

Tadeusz Rusak: Z samego faktu, że siedziba tej firmy jest w gwardyjskim klubie, czyli klubie, który kiedyś był policyjny, MSW – wynikałoby, że raczej służby cywilne.

Konrad Piasecki: A gdyby były wojskowe, też pewnie pan by nie przyznał.

Tadeusz Rusak: Pewnie bym nie przyznał.

Konrad Piasecki: A czy pana zdaniem Andrzej Ostrowski pośrednicząc w rozmowach z Amerykanami bez koncesji na handel bronią za granicą, złamał prawo?

Tadeusz Rusak: Tak, zdecydowanie tak.

Konrad Piasecki: To jak to jest człowiek łamie prawo, a specsłużby nic o tym nie wiedzą?

Tadeusz Rusak: I to samo pytanie ja sobie zadaję.

Konrad Piasecki: Czy pana zdaniem cała ta historia iracka kompromituje polskie służby specjalne?

Tadeusz Rusak: Zdecydowanie tak.

Konrad Piasecki: A dlaczego?

Tadeusz Rusak: Właśnie dlatego, że służby nie panują nad tym, w jaki sposób tutaj u nas odbywa się obrót, tzw. obrót specjalny, nie wiedzą właściwie, kto się tym obrotem zajmuje, na jakim etapie swojej działalności się znajduje, jakie propozycje partnerom przedstawia, nie ma tutaj chyba właściwej relacji przy wymianie informacji między służbami partnerskimi.

Konrad Piasecki: Czyli Gwardia rywalizuje z Legią?

Tadeusz Rusak: Zawsze tak było. I w innych służbach także. Problem polega na tym, aby ta rywalizacja przynosiła właściwe efekty, a nie powodowała wyniszczenie tych służb.

Konrad Piasecki: Dziękuję.

17:00