Niemcy – to rywal, którego życzyłby sobie dla polskich piłkarzy Michał Listkiewicz, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM. - Mecz otwarcia to wielki zaszczyt. Poza tym Niemcy nigdy nie zaczynają od wysokiego C - mówi prezes PZPN.

Kamil Durczok: Zanim rozstrzygnie się z kim zagramy, możemy sobie pomarzyć. Kto jest w składzie pańskiej grupy marzeń?

Michał Listkiewicz: Są gospodarze, czyli Niemcy. Tak na otwarcie. Powodów jest kilka. Otwarcie to wielki zaszczyt, honor. Wiem coś o tym. Sam kiedyś byłem sędzią w meczu otwarcia – 15 lat temu. Drugi powód. Niemcy nigdy nie zaczynają od wysokiego C; dopiero się rozkręcają, więc nie grają wielkiej piłki. Poza tym w meczach otwarcia zdarzają się wielkie niespodzianki. A czwarty – że mecz zostanie rozegrany na wielkim stadionie w Berlinie; większa będzie pula biletów dla polskich kibiców. A pozostałe dwie drużyny to Ekwador, z którym wygraliśmy w piłkę wodną, i Arabia Saudyjska.

Kamil Durczok: A propos piłki wodnej - nie boi się pan, że w meczu z Niemcami byłaby to powtórka z 1974 roku?

Michał Listkiewicz: Może tak być. Na finale konfederacji w Niemczech pół roku temu tak lało, że aż przerwał się dach i strumienie wody leciały nie tylko na piłkarzy, ale i publiczność. Miejmy nadzieję, że w czerwcu będzie ładna pogoda.

Kamil Durczok: Zmieńmy temat. Czy jest pan zadowolony, jak PZPN walczy z korupcją?

Michał Listkiewicz: Tak, po ujawnieniu przypadków korupcji PZPN wprowadził takie rozwiązania, których – z tego co wiem – nie ma nigdzie w Europie. Wszyscy sędziowie, obserwatorzy składają oświadczenia majątkowe, o niekaralności. Szefem sędziów został chyba jeden z największych autorytetów moralności w piłce nożnej - Andrzej Strejlau. Najważniejsze na tym zjedzie - udało się wprowadzić do statutu takie zapisy, które pozwolą naszym organom dyscyplinarnym działać dużo szybciej, ostrzej, skuteczniej. Do tej pory przepisy często były gorsetem, z którego ciężko było wyjść.

Kamil Durczok: Pan jest zadowolony, że zamknięto usta Dziurowiczowi?

Michał Listkiewicz: Gdyby mu zamknięto usta, byłbym niezadowolony, ale pan Dziurowicz miał pełną możliwość przyjazdu, zabrania głosu. Dałem mu nawet gwarancję, że jak to będą dobre propozycje, to formalnie złożę to pod głosowanie do statutu.

Kamil Durczok: Jednak dla przyzwoitości, chyba lepiej byłoby dla PZPN-u, gdyby Dziurowicz uczestniczył w tym zjeździe na pełnych prawach, a nie gościa.

Michał Listkiewicz: Było to niemożliwe ze względów formalnych. Zjazd były wtedy nieważny. Nie można dać komuś mandatu delegata tylko dlatego, że tak podobałoby się mnie czy komuś innemu.

Kamil Durczok: Oprócz litery prawa jest jeszcze poczucie przyzwoitości. Może trzeba było zrobić wyjątek, aby się nie narażać na takie zarzuty czy pytania, jakie pojawiły się wczoraj w prasie, i przywrócić Piotra Dziurowicza w pełnych prawach w tym zjeździe.

Michał Listkiewicz: Nie było to możliwe z przyczyn prawnych. Zjazd byłby wówczas nieważny. Potwierdził to zresztą departament prawny resortu sportu, mówiąc, że pan Dziurowicz nie może być delegatem, bo byłoby to złamanie prawa. Może rzeczywiście należało go zaprosić troszeczkę wcześniej. Ja go zaprosiłem dwa dni przed zjazdem, a może to trzeba było zrobić dwa tygodnie wcześniej.

Kamil Durczok: Ja się zastanawiam, skąd się biorą takie opinie jak Jana Tomaszewskiego, że o problemach korupcji nawet się nie zająknięto. „Panowie, którzy chcieliście się oczyścić sami, teraz oczyści was prokuratura i minister sportu” – twierdzi Tomaszewski. „Nie ma ucieczki przed zarządem komisarycznym". To wszystko jest spisek dziennikarzy przeciwko prezesowi Listkiewiczowi?

Michał Listkiewicz: Taka już jest natura PZPN i wszystkich związków na świecie – to jest zawsze obiekt do bicia, krytykowania. Jan Tomaszewski też był na trybunie; nic nie powiedział ani jednego słowa z tego, co potem mówił w wywiadach. Tomaszewski jest specyficzną osobą, do której ja akurat mam słabość. On rzuca oskarżenia z częstotliwością raz na tydzień. Oskarżył swego czasu młodych ludzi o gwałt, potem okazało się, że żadnego gwałtu nie było; zostali uniewinnieni, a Tomaszewski nawet nie przeprosił…

Kamil Durczok: Ale nie o dobre samopoczucie pana chodzi, ale o to, co się rzeczywiście działo na zjeździe. Dlaczego tych przedstawicieli klubów umoczonych w tę sprawę, nad którymi pracują prokuratorzy, nie poproszono o wyjaśnienia. Dlaczego z nimi nie zrobiono porządku?

Michał Listkiewicz: Zrobiono porządek. Ci piłkarze są zdyskwalifikowani, działacze są zdyskwalifikowani. Mandaty delegata posiadali panowie, wobec których były postępowania, i oni nie zjawili się na zjeździe, bo są dożywotnio zdyskwalifikowani. Tych ludzi nie było.

Kamil Durczok: Pan jest zadowolony z tego, co dzieje się w PZPN-ie, jak walczy on z korupcją.

Michał Listkiewicz: Z korupcją mają walczyć prokuratorzy, policja. PZPN może stosować tylko takie środki, jakie posiada. Nie może prowadzić podsłuchów, zmuszać ludzi do mówienia prawdy. Nie mamy takiego oręża. PZPN ma bardzo dobre wyniki sportowo- dyplomatyczno – organizacyjne. Jesteśmy drugi raz z rzędu w finałach mistrzostw świata, jesteśmy w finałowej trójce boju o Euro 2012. Organizujemy w przyszłym roku finał młodzieżowych mistrzostw Europy… PZPN jest od sportu.

Kamil Durczok: Ale jedno złe zachowani rzutuje na całą działalność sportu... Dziękuję bardzo.