Pieniądze nie są lekarstwem na problemy w służbie zdrowia – dowodziła w Kontrwywiadzie RMF FM minister zdrowia. Można je bez końca do tego chorego systemu wlewać, a one będą przeciekać - mówiła Ewa Kopacz. Ale później przypomniała: na styczniowe podwyżki pieniądze już popłynęły, następny strumień po pierwszym kwartale, a niewykluczone, że pod koniec roku pojawi się trzecia transza.

Konrad Piasecki: Pani minister, czy ta wojna nerwów w polskich szpitalach oznacza koszmar, jaki będą przeżywać polscy pacjenci?

Ewa Kopacz: Nie. Jak pan widzi, rusza pan ręką i nogą. Ja też. Mówiło się, że będzie paraliż, a obydwaj jesteśmy sprawni.

Konrad Piasecki: Może dlatego, że nie jesteśmy pacjentami służby zdrowia dzisiaj i w tej chwili?

Ewa Kopacz: Wszyscy jesteśmy pacjentami, albo przynajmniej byliśmy.

Konrad Piasecki: No tak, ale może ci, którzy teraz stukają do szpitali przeżywają znacznie gorsze chwile niż my w tej chwili?

Ewa Kopacz: Nie. Doniesienia większości placówek, a więc dyrektorów, którzy zajmują się zabezpieczeniem naszych polskich pacjentów, są bardzo optymistyczne.

Konrad Piasecki: Ja słyszę o jakichś tymczasowych grafikach, o lekarzach, którzy mówią, że wytrzymają jakieś dwa, trzy tygodnie, ale potem to już nie wyobrażają sobie pracy w szpitalach.

Ewa Kopacz: Nie można mówić o grafiku tymczasowym czy tygodniowym, ponieważ dyrektor, który zna prawo, a większość naszych dyrektorów zna prawo, wie że grafik do 20 grudnia, czyli do dwudziestego poprzedzającego następny miesiąc, musi być pełny na następny miesiąc.

Konrad Piasecki: Czyli będzie dobrze i bezproblemowo?

Ewa Kopacz: Przynajmniej na początku.

Konrad Piasecki: A kiedy się skończy ten początek?

Ewa Kopacz: Początek się skończy, gdy wejdą kontrowersyjne ustawy, które będą musiały znaleźć uznanie i akceptację społeczną i środowiskową.

Konrad Piasecki: No dobrze, ale czy jest jakiś racjonalny powód, dla którego lekarze mieliby za te same pieniądze pracować więcej niż te unijne 48 godzin?

Ewa Kopacz: Nie ma. Kwestia tylko za jakie pieniądze. Czy tak duże, na jakie nas nie stać, czy też takie, do których będziemy dochodzić systematycznie.

Konrad Piasecki: Będą dostawać więcej?

Ewa Kopacz: Będą dostawać więcej.

Konrad Piasecki: Ale kiedy?

Ewa Kopacz: No już dostali więcej. Jak pan wie, dwanaście zł za jeden punkt, czyli blisko trzy miliardy weszło już w tej chwili do placówek służby zdrowia po to, abyśmy zabezpieczyli przynajmniej ten pierwszy miesiąc. Następne pieniądze po pierwszym kwartale, wtedy kiedy będziemy mieli już zakończony bilansem poprzedni rok i uruchomimy rezerwy. I pod koniec tego roku ewentualnie trzecia transza.

Konrad Piasecki: Czyli tak naprawdę nie musimy się denerwować, nie musimy się niczego obawiać? Pani daje własną głowę i rękę, że nic się stanie.

Ewa Kopacz: To nie jest sprawa własnej głowy, czy mojego słowa. Ja mogę tylko gwarantować, że zrobię wszystko aby tak się działo. I aby polscy pacjenci i lekarze byli zadowoleni z tego co się w systemie opieki zdrowotnej dzieje.

Konrad Piasecki: A czy bez dużej ilości dodatkowych pieniędzy my wszyscy, czyli my pacjenci i lekarze, może będziemy mogli być zadowoleni z tego, co się w polskiej służbie zdrowia będzie działo?

Ewa Kopacz: O to warto zapytać polskich pacjentów. Czy za to co dzisiaj mają, a mają niewiele, bo mają i długi kolejki i drogie leki, obciążać ich dodatkowo 5-cio czy 6-cio procentową zwyżką składki? To jest pytanie. Ta zwyżka składki wcale nie przełożyła by się na dobro pacjentów. Ani nie skróciły by się kolejki, ani nie staniały leki.

Konrad Piasecki: Rozumiem, że ona głównie przełożyła by się na dobro lekarzy.

Ewa Kopacz: Przełożyła by się na wynagrodzenia. Tak to nazwijmy.

Konrad Piasecki: Czyli na dobro lekarzy.

Ewa Kopacz: Nie wiem czy dobro, czy niedobro, ale na wynagrodzenia. Ja chciałabym, żeby naprawa tego systemu była taką naprawą, z której będą zadowoleni i pacjenci i pracownicy ochrony zdrowia, bo to przecież nie tylko lekarze.

Konrad Piasecki: Ale kiedy pani tak szczerze rozmawia z Donaldem Tuskiem, to pani mówi, drogi panie premierze, bez większych pieniędzy, bez większej składki, polską służbę zdrowia czeka krach?

Ewa Kopacz: 1999 r. – 25 miliardów w polskiej służbie zdrowia. 2007 r. – 42 miliardi. Czyli jak pan redaktor widzi, to nie sprawa tylko pieniędzy. Te pieniądze można bez końca do tego chorego systemu wlewać i one będą przeciekać. Nie przełożą się na dobro pacjenta. Więc uszczelniamy system, przedstawiamy pacjentom to, co im się należy za to co płacą, bo płacą co miesiąc i spełniają swój obowiązek. I dopiero wtedy mówimy, czy ta składka jest wystarczająca, czy nie.

Konrad Piasecki: A pani sobie dziś odpowiada, dodatkowa składka czy nie?

Ewa Kopacz: Za pół rok ja odpowiem wiarygodnie.

Konrad Piasecki: Dzisiaj nie potrafi pani?

Ewa Kopacz: Nie, to nie tak. Byłoby to trochę na wyrost, a za pół roku by pan mnie za to atakował, że powiedziałam nieprawdę. Za pół roku, kiedy będę miała konkretne wyliczenia, przedstawię państwu koszyk negatywny świadczeń, to wtedy odpowiem, czy te pieniądze są wystarczające.

Konrad Piasecki: To teraz chwila wspomnień pani minister: „ Przez ostatnie dwa lata sytuacja budżetówki gwałtownie się pogorszyła. Lekarze i pielęgniarki, żeby z czegoś żyć, pracują na kilku etatach. Już wkrótce Polacy wrócą z emigracji, bo praca tu będzie się opłacać, będą nas leczyć dobrze zarabiający lekarze i pielęgniarki, musimy tylko wygrać te wybory” (fragment spotu wyborczego Platformy Obywatelskiej). No dobrze, to kiedy Platforma Obywatelska obiecywała tych dobrze zarabiających lekarzy, to skąd miała wziąć pieniądze?

Ewa Kopacz: Ja bym chciała, żeby nikomu nie umknął drobny fakt, że już dzisiaj mamy sytuację wśród personelu białego, podwyżkę październikową i podwyżkę, którą dostaną teraz od stycznia, czyli dwie podwyżki, następna w kwietniu.

Konrad Piasecki: A lekarze mówią cały czas za mało.

Ewa Kopacz: No wie pan, dla jednego za mało będzie dziesięć tysięcy, dla drugiego dwadzieścia tysięcy. Ja bym chciała tylko jeszcze jedno, abyśmy sprawdzili jak to jest w tych krajach, na które tak się nasi pracownicy służby zdrowia powołują. Czy dysproporcje między średnią płacą, a zarobkiem tej grupy, która się tą populacją zajmuje jest tak wysoka.

Konrad Piasecki: Czyli uważa pani, że lekarze żądają zbyt wiele?

Ewa Kopacz: Nie, ja sądzę, że żądają na dzień dzisiejszy zbyt wiele.

Dzisiaj ani państwa, ani obywateli nie stać na takie wynagrodzenia. Będziemy dochodzić do tych wynagrodzeń, które są słuszne, ale na pewno nie są krzywdzące, czy upokarzające dla polskich lekarzy.

Konrad Piasecki: Pani minister, a nie boi się pani, że to tak naprawdę pani stanie się pierwszą ofiarą tych rozbudzonych w kampanii wyborczych nadziei?

Ewa Kopacz: Pewnie tak, ale ja strachliwa z natury nie jestem. Wiedziałam, gdzie przychodzę, kawał roboty przede mną. Chcę ją zrobić, wiem jak to zrobić i strach nie będzie na pewno tym doradcą, który będzie mi kazał wybierać kierunki mojego działania, na pewno nie.

Konrad Piasecki: A nie przemknęła pani ani razu przez głowę taka myśl, żeby się podać do dymisji?

Ewa Kopacz: Nie, dopiero wtedy, kiedy mi się uda, nie wtedy, kiedy mi się nie uda. Ja myślę, że po roku będziemy mogli zauważyć już pierwsze dobre oznaki tych reform.

Konrad Piasecki: Czyli za rok pani zacznie się zastanawiać nad własną dymisją?

Ewa Kopacz: Za rok będę się zastanawiać nad tym, co można by było zrobić w następnym roku, bo przecież dwa lata, to są te dwa lata, do których można porównywać pracę poprzednich rządów.

Konrad Piasecki: Czy list biskupów i stwierdzenie, że zapłodnienie in vitro to wyrafinowana aborcja oznacza dla pani koniec myślenia o finansowaniu zapłodnienia in vitro z budżetu?

Ewa Kopacz: Absolutnie, myślenie to przyszłość. Nie zamierzam bez względu na to, jakie są opinie, myśleć w swoim życiu negatywnie.

Konrad Piasecki: Nawet kiedy biskupi wskazują pani kierunek?

Ewa Kopacz: Ja moje wypowiedzi opieram na głębokich przemyśleniach i wtedy kiedy moje wypowiedzi są cytowane tylko częściowo, mogą być źle pojmowane, również przez biskupów. Mówiłam o tym, co jest dla mnie priorytetem jeśli chodzi o finansowanie z pieniędzy publicznych, ale również mówiłam o tym, że bezpłodność jest problemem społecznym i o tym trzeba na pewno rozmawiać.

Konrad Piasecki: Nawet kiedy pani słyszy, że zapłodnienie in vitro to wyrafinowana aborcja, nie zbija to pani z pantałyku?

Ewa Kopacz: Nie, jestem osobą wierzącą i myślę, że takie słowa mają być pewnego rodzaju ostrzeżeniem, może nawet wskazówką, ale nie potępieniem.

Konrad Piasecki: I nie boi się pani wojny z Kościołem?

Ewa Kopacz: Ale ja nie chcę wychodzić na żadną wojnę.

Konrad Piasecki: Jak słyszę rząd i widzę list biskupów, to myślę, że wojna się szykuje.

Ewa Kopacz: Nie, nie sądzę, przyszłość przed nami, a więc bardzo mocna dyskusja i ratyfikacja europejskich konwencji bioetycznych.

Konrad Piasecki: No w każdym razie większość Polaków jest za tym, żeby finansować. Dzisiaj są wyniki badań, przy okazji wyników badań na temat Donalda Tuska i jego szans w kampanii prezydenckiej.

Ewa Kopacz: I co, duże?

Konrad Piasecki: Dzisiaj duże, trochę mniejsze niż in vitro.

Ewa Kopacz: Myślę, że szanse pana premiera z dnia na dzień będą rosły, tak jak poprawa sytuacji w służbie zdrowia, która z dnia na dzień będzie się pokazywać.

Konrad Piasecki: Minister zdrowia Ewa Kopacz, dziękuję bardzo.