"Cała ta sytuacja jest dla mnie jak zły sen. Nie zrealizuję już projektu ‘Polska100’, nie popłynę dookoła świata z polską załogą, by uczcić setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. To wszystko się dla mnie skończyło - taką informację otrzymałem od naszego partnera strategicznego: Polskiej Fundacji Narodowej" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Mateusz Kusznierewicz, żeglarz, olimpijczyk i organizator rejsu "Polska100": wartego 3 miliony złotych rocznie projektu, który miał uczcić 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Żeglarz odniósł się również do słów wiceszefa PFN Macieja Świrskiego o tym, że rejs się odbędzie, ale bez Kusznierewicza. "Bardzo przykra informacja. Ja niestety dowiedziałem się o niej z mediów" - powiedział. Pytany przez Roberta Mazurka, czy odda pieniądze, których zwrotu żąda PFN, odparł: "Potrzebuję spotkania z Polską Fundacją Narodową, żeby te rzeczy wyjaśnić (…). Jeżeli wyjaśnimy - jestem gotowy to zrobić. Chciałbym także powiedzieć, że gdybyśmy nie dostali tych środków z Polskiej Fundacji Narodowej i źle by się to wszystko zakończyło, to podjąłem decyzję, że sam - nie wiem kiedy, po prostu, jak wyjdę z tego wszystkiego - będę przeznaczał jakąś część swoich przychodów, żeby spłacić wynagrodzenia załogi i wszystkich podwykonawców. Ja biorę odpowiedzialność i jestem człowiekiem honorowym". Kusznierewicz odniósł się także do doniesień o tym, że pieniądze, które dostał z PFN, wydał na wynagrodzenia dla siebie i swojego wspólnika, podczas gdy żeglarze nic z tych środków nie dostali. "Oczywiście, że to jest nieprawda. (…) Każdy z członków załogi otrzymywał wynagrodzenie" - podkreślił. Zaprzeczył również doniesieniom, że jego wynagrodzenie sięgało 40 tysięcy złotych. "To nie jest prawda" - stwierdził krótko.

Robert Mazurek, RMF FM: Wybitny sportowiec tym razem w roli człowieka, który chyba musi się pożegnać z marzeniami o dwuletnim rejsie dookoła świata, czy tak?

Mateusz Kusznierewicz, olimpijczyk i organizator rejsu "Polska100": Tak, panie Robercie. Ta cała sytuacja jest dla mnie jak jakiś zły sen. Nie zrealizuję już projektu "Polska100", nie popłynę dookoła świata z polską załogą, by uczcić 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. To wszystko się dla mnie skończyło - taką informację dostałem od naszego partnera strategicznego...

Czyli od Polskiej Fundacji Narodowej, tak?

Tak jest.

Panie Mateuszu, wczoraj wiceprezes tejże fundacji, pan Maciej Świrski, powiedział, że ten rejs się odbędzie, nawet z tą załogą - przynajmniej tak się wydaje, że to miał na myśli - tylko bez pana.

No właśnie, to bardzo przykra informacja. Niestety dowiedziałem się o niej z mediów. Bardzo liczymy, jako cały zespół tworzący od samego początku program "Polska100", że spotkamy się z PFN, że porozmawiamy o tym wszystkim, wyjaśnimy wszystkie kwestie. Ja nadal na to bardzo liczę, bo jestem profesjonalistą i pomimo tych wszystkich emocji, które zrodziły się przy tej całej sytuacji, dla mnie najważniejsze jest, żeby dowiedzieć się, jakie są powody, i żeby wszystko wyjaśnić.

Do wyjaśnienia są sprawy finansowe. Polska Fundacja Narodowa twierdzi, że to wszystko przez to, że straciliście płynność finansową, nie macie pieniędzy i w dodatku nie potraficie rzetelnie się rozliczyć z tego, co dostaliście.

I właśnie ku temu jest potrzebne spotkanie, ponieważ my złożyliśmy wszystko w terminie, jeśli chodzi o rozliczenie z pierwszego okresu: od października zeszłego roku do marca tego roku. Bardzo profesjonalnie przygotowaliśmy wszystko. Wydatki, rozliczenia są przygotowane zgodnie z przepisami, umową, budżetem i katalogiem kosztów kwalifikowanych. Nie przekroczyliśmy budżetu nawet o złotówkę.

Czy straciliście płynność finansową i czy macie komornika na karku? To jest pytanie do pana jako przedstawiciela Fundacji Navigare, która miała z pańskiej strony ten rejs realizować.

Fundacja Navigare została wspólną decyzją wybrana jako operator projektu. Tak, ma teraz bardzo duże kłopoty, ponieważ nie ma płynności finansowej. Wydaliśmy dużo środków, które nie były, tak naprawdę, przeznaczone wcześniej na ten cel, a mianowicie na remont jachtu. Ten jacht jest teraz we Francji, pomalowany. Przez to, że nie ma środków, będziemy w najbliższych dniach zmuszeni, żeby zgodnie z prawem złożyć wniosek o upadłość fundacji.

Spróbujmy w takim razie to wszystko uporządkować. Po pierwsze: jak to się zaczęło? Kto do kogo przyszedł? Pan poszedł do Polskiej Fundacji Narodowej i powiedział: "Panowie, mam świetny pomysł: popłynę dookoła świata!" czy to oni zgłosili się do pana?

Cztery lata temu wpadliśmy na pomysł, żeby taki rejs zrealizować. Nie tylko rejs dookoła świata, ale starty w regatach, takich jak Sydney-Hobart czy Fastnet Race, żeby promować Polskę na setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Chodziliśmy po sponsorach, po osobach prywatnych. Naprawdę dużo osób się o tym dowiedziało, jeszcze...

...jeszcze zanim powstała Polska Fundacja Narodowa.

Dokładnie. Wcześniej prezentowaliśmy ten pomysł w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, to wszystko bardzo się wtedy spodobało. Dopowiem, że ministerstwo jest odpowiedzialne także za projekt "Niepodległa". Później spotkaliśmy się w Polskiej Fundacji Narodowej. Przedstawiliśmy projekt, który został wybrany, zaakceptowany. Podpisaliśmy umowę do 2020 roku, która miała takie zastrzeżenie, że jeżeli jacht nie zostanie kupiony do 30 kwietnia (2018 roku), umowa wygasa. Umowa z końcem kwietnia tego roku wygasła.

Zaraz, zaraz. To nie jest nowy polski jacht, tylko jacht francuski, tak?

Nie, to jest jacht wybudowany w Stanach Zjednoczonych. Wziął udział w regatach dookoła świata. Obecnie jest we Francji, bo tam jego właściciel trzymał ten jacht. Polska Fundacja Narodowa prowadziła działania, żeby ten jacht zakupić.

No właśnie: jacht miał być własnością Polskiej Fundacji Narodowej - nie pańską...

Oczywiście. To od samego początku było ustalone i to był tak naprawdę warunek Polskiej Fundacji Narodowej. My wręcz powiedzieliśmy: "Świetna decyzja!" - tym bardziej, że ten jacht po powrocie z rejsu w 2020 roku miał być przekazany Akademii Morskiej w Szczecinie, żeby dalej szkolić na jego pokładzie młodzież.

Ale jeżeli on jest już remontowany, malowany, a nie jest naszą własnością, to ja tutaj czegoś nie rozumiem. Remontujemy czyjś jacht?

To pytanie, myślę, trzeba skierować do Polskiej Fundacji Narodowej. My otrzymaliśmy pisemną zgodę na realizację tego i też na przeznaczenie środków z tej puli, o której teraz właśnie dyskusja się odbywa. Nam zarzucano, że źle zagospodarowaliśmy te środki. Mamy wszystkie dokumenty na to, że te środki zostały właśnie w ten sposób wydatkowane. Mam nadzieję, ze będziemy sobie to wyjaśniać.

Czyli w skrócie: jacht jest, tylko nie jest do końca naszą własnością. Jest już remontowany, ale wy straciliście płynność finansową, więc pana poinformowano, że pan nie weźmie udziału w tym rejsie. Ale pozostaje jeszcze kwestia pieniędzy. Otóż Polska Fundacja Narodowa żąda od was zwrotu tych pieniędzy, które dostaliście na początku. Czy pan odda te pieniądze?

Ja powiem tak: potrzebuję spotkania z Polską Fundacją Narodową, żeby te rzeczy wyjaśnić, ponieważ nigdy o tym nie dyskutowaliśmy - prosiliśmy od kilku dni, od tygodni tak naprawdę, żeby te rzeczy ustalić. Jeżeli je wyjaśnimy - jestem gotowy, żeby to zrobić. Natomiast chciałbym także powiedzieć, że w momencie, kiedy nie dostalibyśmy tych środków od Polskiej Fundacji Narodowej i źle by się to wszystko zakończyło, to właśnie podjąłem decyzję, że sam - nie wiem kiedy, po prostu, jak wyjdę z tego wszystkiego - będę przeznaczał jakąś część swoich przychodów, żeby spłacić wynagrodzenia załogi i wszystkich podwykonawców. Ponieważ ja biorę odpowiedzialność i jestem człowiekiem honorowym, żeby takie rzeczy załatwiać do samego końca.

Ostatnie pytanie o pieniądze - wczoraj dotarły do nas jakieś bulwersujące wiadomości, że pan pieniądze, które dostał z PFN, przeznaczył na wypłaty dla siebie i swojego wspólnika, a żeglarze nic z tego nie dostali.

Nie, oczywiście, że to jest nieprawda. Proszę państwa, nie będę teraz wyjaśniał, na czym to polega i jak to zostało wydatkowane. Każdy z członków załogi, a było to kilkanaście osób pracujących, a od przyszłego tygodnia miało to być ponad dwadzieścia osób, otrzymywał wynagrodzenie. Więc nie jest prawdą, że tutaj tylko kilka osób otrzymywało wynagrodzenie. Za pracę, od samego początku, ustaliliśmy, że załoga będzie otrzymywała wynagrodzenie. I tak też się stało, zgodnie z budżetem.

Panie Mateuszu, a nie ma pan poczucia, że wdepnął pan w politykę? Zresztą nie po raz pierwszy, ale po raz pierwszy z takimi konsekwencjami. No i że to się wszystko po prostu musiało źle skończyć?

Nie, nie musiało się to wszystko źle skończyć. Wydaje mi się, że tutaj faktycznie cała burza medialna, która wybuchła miesiąc temu, zmieniła zupełnie nastawienie do tego projektu, bardzo tego żałuję. Faktycznie, jakbym mógł cofnąć czas i teraz, biorąc pod uwagę to wszystko, co się dzieje, na pewno bym tego nie zrobił w takim układzie.

Ale to wszystko zostało też odebrane jako pańska wolta polityczna. Przypomnijmy, pan w 2011 roku popierał Platformę Obywatelską, w 2015 był pan w komitecie wyborczym Bronisława Komorowskiego, a teraz PFN kontrolowana przez polityków PiS razem z panem robi swój sztandarowy projekt.

Jestem sportowcem, jestem apolityczny i chciałem ten projekt zrealizować dla całej Polski i to też, myślę, był świetny dowód na to, że jesteśmy ponad podziałami i niezależnie od tego, kto jakie wyznaje swoje prywatne zasady, to jesteśmy jedną drużyną i Polacy potrafią łączyć się i zrobić coś wyjątkowego dla swojego kraju, dla ojczyzny. Ja z orzełkiem na piersi zawsze podchodziłem w ten sposób, dumnie, do swojej roli. 

Być może, ale tutaj spadła na was wszystkich jakaś fala kpin, że głównym projektem PFN na odzyskanie niepodległości jest rejs, gdzie kilkanaście, kilkadziesiąt osób popłynie sobie dookoła świata i będzie sobie przez dwa lata pływać. Pojawiły się internetowe żarty, że jedynym akcentem promocji Polski będzie to, że będziecie tam pili drinki z biało-czerwonymi palemkami.  

Panie Robercie ja jestem profesjonalnym żeglarzem, ja podchodzę do tego...

Wiem wybitnym sportowcem, Mistrzem Świata i Olimpijskim i to mówię bez kpiny.

Nigdy bym nie pozwolił na takie rzeczy. Po prostu mam wyjątkowe cele i ja podchodzę do tego bardzo profesjonalnie. To nie jest byle jaki rejsik. Tam miało się szkolić młodzież, tam mieli wziąć udział najlepsi żeglarze polscy, tylko polscy. To miał być pierwszy świetny super jacht pod polską banderą. Z czego mielibyśmy być dumni i tak, żeby oczy całego świata były pod wrażeniem.

Jasne. Panie Mateuszu ostatnie pytanie. Ile pieniędzy dostaliście z Polskiej Fundacji Narodowej dotychczas?

Nie mogę powiedzieć tego, ponieważ Polska Fundacja Narodowa nie zgodziła się do tej pory na...

A czy prawdą jest to, że pan miał wynagrodzenie na poziomie 40 tysięcy złotych?

Nie, to nie jest prawda. Oczywiście, że nie.

To są informację, które wyciekają z tamtych, z okolic Polskiej Fundacji Narodowej. No nic, rejsu rozumiem nie będzie, w każdym razie pan w nim nie będzie brał udziału, tak?

Jest to bardzo przykre i niestety nie zrealizuję tego projektu. Muszę zacząć życie od nowa.