"Czas najwyższy, żeby ten spektakl zakończyć" - mówi w Popołudniowej rozmowy w RMF FM Eugeniusz Kłopotek pytany o to, czy powinno dojść do rekonstrukcji rządu. Kto jest największym szkodnikiem rządów PiS-u. "Patrzę na to z punktu widzenia bezpieczeństwa: nas, Polaków, mojej rodziny. To, co wyprawia minister Macierewicz, budzi strach" – odpowiada poseł PSL. "Dużo wątpliwości jest wokół ministra Waszczykowskiego, jeśli chodzi o sposób prowadzenia polityki zagranicznej" - dodaje. "Naród żyje 500 plus. Dopóki nie ubywa z kieszeni, rządzący mogą hasać po wszystkich frontach" - twierdzi gość Marcina Zaborskiego. Polityk był też pytany o ewentualne zmiany w ustawie dotyczącej praw zwierząt. "Nie ma mojej osobistej zgody na likwidację hodowli zwierząt futerkowych. To oznacza utratę miejsc pracy dla kilkudziesięciu tysięcy obywateli, a inni i tak to przejmą - poza naszymi granicami" - twierdzi. Przyznaje również, że nie znajduje w sobie motywacji do kolejnego kandydowania do Sejmu: "Pięć kadencji, dwadzieścia lat, wystarczy".

Marcin Zaborski: Prosto z Sejmu, w czasie ciężkiej pracy, poseł PSL i "doktor od gęsi" Eugeniusz Kłopotek.

Eugeniusz Kłopotek: Dobry wieczór.

Mówią, że na świętego Marcina musi być dobra gęsina?

Tak.

Obiecujemy więc, że za kilka minut, ci którzy wytrwają z nami do końca, poznają sekret dobrej gęsiny. A na razie, przepis posła Kłopotka na dobrą rekonstrukcję rządu.

Przede wszystkim, czas najwyższy, żeby ten spektakl zakończyć, bo właściwie zajmujemy się tym, politycy, albo za państwa pośrednictwem, zajmują tą sprawą obywateli już prawie miesiąc. A pani premier powiedziała: Nie gadać, tylko rekonstruować. A tu z tego wychodzi... Pewnie nici wyjdą, zobaczymy.

Kiedy PO i PSL szykowały się do rekonstrukcji, pan mówił, że największym szkodnikiem w rządzie PO-PSL jest minister Rostowski. Kto dzisiaj jest największym szkodnikiem rządu PiS-u?

Ja nie chcę tutaj indywidualnych cenzurek stawiać ministrom, ale generalnie rzecz biorąc, ja patrzę na to z punktu widzenia takiego bezpieczeństwa nas, Polaków, mojego również, mojej rodziny. To, co wyprawia Macierewicz, budzi strach.

Do zmiany?

Ależ absolutnie tak. I oczywiście dużo wątpliwości jest do ministra Waszczykowskiego, jeżeli chodzi o sposób prowadzenia polityki zagranicznej. Natomiast, wie pan, czy w tych resortach wewnętrznych, czy będzie jeden drugi, trzeci, czy połączą, czy podzielą resorty, z punktu widzenia nas, Polaków, nie ma to większego znaczenia.

Ale gdy doradzał pan głęboką rekonstrukcję rządowi Tuska, mówił pan tak: My chyba przestaliśmy czuć bluesa, naród żyje czymś zupełnie innym. Myśli pan, że naród dziś żyje czymś zupełnie innym i rząd Beaty Szydło przestał czuć bluesa?

Nie, nie, właśnie, że naród żyje 500 plus. Zdecydowanie. Dopóki pieniędzy w kieszeni nie ubywa, to rządzący mogą hasać po wszystkich frontach. Póki co, tak robią, natomiast przyjdzie taki moment, że... przyjdzie, bo nie można w nieskończoność zadłużać państwa i przerzucać wszystkiego na barki wszystkich pokoleń.

Ale mamy nowy front, który się szykuje w Sejmie - zwierzęta, ustawa o zwierzętach. Czas uwolnić psy z łańcuchów?

Proszę pana, kiedyś, kiedy ja mówiłem: opanujcie się troszeczkę z tą ustawą, bo nie wyobrażam sobie, jak puścimy wszystkie psy luzem, prawda, co się będzie działo w Polsce, również na wsi i nie tylko....

Ale te psy nie mają być luzem - one mają być w kojcach, tylko, że nie na łańcuchu.

Nie, zgadzam się, w kojcach, proszę bardzo, możemy to zrobić. Tyle tylko, że obawiam się jednej rzeczy - że nie zawsze się upilnuje takiego czworonoga, żeby w tym kojcu pozostał, chociażby z winy dziecka.

PSL zagłosuje za tym rozwiązaniem - uwalniamy psy z łańcuchów?

Powiem tak: będziemy głosować nad niektórymi rozwiązaniami na plus, ale na przykład nie ma mojej zgody, mojej osobistej zgody - mimo że nie prowadzę takiej działalności gospodarczej - na likwidację, jeśli chodzi o zwierzęta futerkowe, bo to oznacza utratę miejsc pracy dla kilkudziesięciu tysięcy naszych obywateli, a inni i tak to przejmą poza naszymi granicami. 

Platforma mówi: Zróbmy to, ale za cztery lata - z takim vacatio legis.

Wie pan, ja nie lubię takiego odkładania w czasie. Twarde "nie" dla likwidacji hodowli zwierząt futerkowych.

A co zwierzętami w cyrku? Czerwone światło dla nich ta ustawa przewiduje.

Zgadzam się, tutaj się zgadzam, uważam, że to jest niehumanitarne.

Panie pośle, po co PSL chce wystawiać kandydata na prezydenta Warszawy?

Nie, na razie Jakub (Stefaniak) sam się wystawił (śmiech).

Jakżeż to? Władysław Kosiniak-Kamysz, wasz prezes, mówi, że jest to poważny kandydat.

Nie, ale jeszcze raz podkreślam, zdajemy sobie sprawę, a przecież mamy doświadczenia z naszym kandydatem na prezydenta RP, że to był niewypał, i dlatego ostrożnie. 

Czyli co - nie wystawiać i pokazać, że chcecie zjednoczonej opozycji i warto postawić na wspólnego kandydata w Warszawie?

Nie ma na dzisiaj jeszcze decyzji. Ja osobiście bym tak od razu tutaj naszego kolegi rzecznika na straconej pozycji nie stawiał, i jednocześnie...

Pan mu wróży sukces panie pośle?

Nie, nie, w tym kontekście, żeby go nie spalać na samym początku.

No tak, ale pamięta pan, ile mieli kandydaci PSL-u w  wyborach samorządowych?

Zero-ile?

Danuta Bodzek - 0,52 proc., Janusz Piechociński - 0, 48 proc.

Tak jest, i dlatego ja mówię: kolega Jakub sam się zgłosił, póki co. Nie jest to decyzja partii. I zobaczymy, czym się to wszystko skończy, jest jeszcze trochę czasu. 

Panie pośle, niedzielny handel to będzie taka skórka od banana, na której poślizgnie się rząd PiS?

Już ma z tym problemy, bo chociażby jest apel KEP. Ja z tym problemów nie mam.

Związkowcy są niezadowoleni, bo chcą czterech niedziel wolnych od handlu, będą klienci niezadowoleni, bo sklepy będą zamknięte, no to być może ten kompromis trzeba będzie znaleźć. Czy PSL pomoże?

PiS obiecało, że we wszystkie niedziele będzie zakaz i ja trzymam się tej obietnicy, i ja pomogę. 

A dlaczego nie taki kompromis: dwie niedziele bez handlu w miesiącu, ale nie pokazujemy, które dwie niedziele i sklep sobie wybiera - w tę albo w tę pracuje - i zawsze któryś jest otwarty. Klienci zadowoleni.

Jeden z hierarchów kościelnych powiedział kilka dni temu: to tak jakbyśmy mieli przestrzegać co drugiego przekazania z dziesięciu.

Ale jedni chcą, a jedni nie chcą. Trzeba to jakoś pogodzić dwie strony.

Nie da rady. Ani jedna strona nie będzie zadowolona, ani druga. W związku z tym my będziemy zgłaszać poprawkę, mianowicie taką, żeby przynajmniej do godziny 14. sklepy były zamknięte, żeby można było spokojnie pójść do świątyni. Następnie zjeść z rodziną obiad, a później proszę bardzo. I będziemy popierać poprawkę, która zmierza do tego, żeby za tę pracę popołudniową było solidne wynagrodzenie. Jeśli te poprawki padną, ja nie mam żadnych wątpliwości, głosuje przeciwko tej propozycji, że tylko dwie niedziele. Będę głosował za całkowitym zakazem pracy w niedziele.

PSL chce nam zafundować pożegnanie z przestawieniem zegarków, ze zmianą czasu. Tyle, że wasz pomysł na razie jest odłożony w czasie.

Ale będzie, będzie.

Niewiele z tego wyszło.

Będzie procedowany. Będzie z tego co słyszałem. I powiem panu szczerze, mimo że już trochę już prawie tydzień mija, prawie od...

Od zmiany czasu?

Ponad tydzień chyba nawet już, to nadal nie mogę się dobrze przestawić.

No tak, ale jeśli my nie nastawimy się na czas zimowy jak na przykład Niemcy, to ludzie pracujący przy granicy będą mieli kłopot jeżdżąc za granicę, bo będzie inny czas - mówią ci, którzy nie chcą tej zmiany.

No są tacy, którzy będą niezadowoleni, ale zdecydowana większość Polaków jest za tym, żeby czasu nie zmieniać. Niech już będzie równo przez cały rok.

Panie pośle, ma pan poczucie, że praca w Sejmie, pana praca ma sens?

Powiem panu w ten sposób, że właściwie moje motywacje do takiej energicznej, owocniejszej pracy w Sejmie, niestety, wygasły.

No pan jest ciągle w opozycji. Czy pan jest w partii rządzącej czy opozycyjnej, to pan zawsze w opozycji.

Ale wtedy wie pan, kiedy byliśmy wspólnie z Platforma Obywatelską to mimo, że niekiedy byłem krytycznie nastawiony do poczynań Platformy bądź mojego kierownictwa, to od czasu do czasu wyszło na to, że miałem rację. No chociażby ze słynnym wiekiem emerytalnym. Natomiast powiem panu tak, szczerze powiem, że ratuje mnie praca poza Sejmem, bo jak pan wie póki co zarządzam zakładem doświadczalnym instytutu zootechniki.

Jasne, tylko już kilka lat temu mówił pan: Ja już do polityki się nie nadaję. Nerwy mi puszczają.

Tak, i pierwszy krok zrobiłem w 2012 roku, kiedy powiedziałem: Kończę z zawodowstwem poselskim, idę do normalnej pracy, w końcu jestem z wykształcenia zootechnikiem.

A teraz skończy pan z Sejmem? Po tej kadencji Sejmu?

Powiem panu tak. Ja wiem, że niektórzy mówią: W polityce nigdy nie mów nigdy. Ale praktycznie rzecz biorąc nie znajduję w sobie motywacji do kolejnego kandydowania. Pięć kadencji, dwadzieścia lat, wystarczy.

To obiecaliśmy naszym słuchaczom i widzom tę gęsinę na świętego Marcina. Pieczemy. Jak pieczemy?

Powiem tak, ja chętnie zjadam. Bo w moim zakładzie najlepiej piecze gęsinę pani, która jest kierownikiem działu administracyjnego, pani Urszula Zaręba.

I nie wierzę, że pan nie zna sekretu na dobrą gęsinę! Dyrektor musi to wiedzieć.

I bardzo dobrze piecze również moja zastępczyni nazywana matką gęsi białej kołyckiej, pani dyrektor Halina Bielińska. Ale generalnie...

Co mam tam zrobić z tą gęsią, panie pośle?

...generalnie: pierwsza podstawowa sprawa. Minimum trzy godziny.

Trzy godziny mam czekać?

Minimum trzy godziny pieczenia. Oczywiście, jabłuszka do środka, zioła do środka. I na początek - przynajmniej tak, jak ja to widzę i tak jak ja podpatrywałem moje panie, to najpierw idzie na gdzieś 200 stopni Celsjusza temperatura, a później schodzimy do około 150. Ale trzy godziny to jest minimum.

No to smacznego...

Trzeba uważać, żeby po prostu nie wysuszyć gęsi. A naprawdę - nie bójmy się tego smaluszku. Smalec gęsi ma tyle nienasyconych kwasów tłuszczowych, ma izomery CLA, bardzo prozdrowotne i antycholesterolowe.