"Rolnicy protestują (na granicy - przyp. red.) w słusznej sprawie, ponieważ przez ostatnie lata bardzo wiele kwestii zaniedbano" - mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM minister infrastruktury Dariusz Klimczak. "Trzeba bardzo poważnie zrewidować Zielony Ład, wycofać się z niektórych zapisów" - dodaje. Pytany o to, czy popiera metody protestujących - takie jak wysypywanie zboża na tory i blokowanie granic - minister odpowiada: "Metody, które są stosowane dzisiaj przez rolników, pokazują, jak bardzo ten problem narósł. Ja jestem ze wsi i uważam, że nie wolno marnować żywności - bez względu na to, czy ona jest polska, czy pochodzi z Ukrainy. Natomiast poziom zdenerwowania, poziom frustracji, który jest dzisiaj wśród rolników i na wsi, popycha tych ludzi do właśnie takich kroków" - odpowiada minister.

"Pojechałbym na blokadę rolników na granicę. Jeździłem na blokadę związaną z protestem przewoźników" - mówi minister infrastruktury. 

Co polityk powiedziałby protestującym rolnikom? "Uważam, że protestują w słusznej sprawie, ponieważ przez ostatnie lata bardzo wiele kwestii zaniedbano. PSL jest związane z rolnictwem od zawsze. My wiemy dokładnie, jak wyglądało projektowanie na przykład dopłat i instrumentów finansowych z Unii Europejskiej, każda perspektywa miała być prostsza. Okazuje się, że ta perspektywa, za którą odpowiada Janusz Wojciechowski, jest najbardziej skomplikowana w historii Unii Europejskiej" - twierdzi Dariusz Klimczak i dodaje: "Uważam, że trzeba bardzo poważnie zrewidować Zielony Ład, wycofać się z niektórych zapisów. (...) Np. w Polsce - wycofać się z tak zwanych ekoschematów, odłogowania i wielu innych przepisów, które tylko utrudniają życie".

Czy nowy rząd będzie próbował rewidować Zielony Ład, który poprzedni rząd zaakceptował? "Oczywiście. (...) Trzeba położyć ogromny nacisk na to, żeby sprawami związanymi zarówno z handlem, jak i z rolnictwem zajęła się osoba, której głównym celem będzie uproszczenie procedur i kreowanie takiej polityki, która odpowiada dzisiejszej rzeczywistości, a nie naszym planom za 30 czy 40 lat, jak ma wyglądać funkcjonowanie rolnictwa" - odpowiada Klimczak.

Czy gość Piotra Salaka solidaryzuje się z metodami protestujących rolników - takimi jak wysypywanie zboża na tory i blokowanie granic? "Uważam, że metody, które są stosowane dzisiaj przez rolników, pokazują, jak bardzo ten problem narósł. Ja jestem ze wsi i uważam, że nie wolno marnować żywności - bez względu na to, czy ona jest polska, czy pochodzi z Ukrainy. Natomiast poziom zdenerwowania, poziom frustracji, który jest dzisiaj wśród rolników i na wsi, popycha tych ludzi do właśnie takich kroków" - odpowiada minister i dodaje: "Jesteśmy z Ukraińcami w ciągłym dialogu i wiem, że minister Siekierski walczy bardzo mocno o nowy system licencjonowania, tak żeby wprowadzić jasny i czytelny system napływu czy przepływu przez Polskę żywności".

Klimczak: Wszystkie postulaty transportowców są realizowane

Teraz protestują rolnicy, a za chwilę mogą protestować transportowcy, którzy dali rządowi czas do 1 marca. Czy minister spotkał się już z przedstawicielami transportowców? "Tak, spotkałem się. (...) Wszystkie postulaty (transportowców - przyp. red.) są realizowane. Mało tego, nawet więcej postulatów realizujemy, bo dzięki naprawdę konstruktywnej rozmowie z przewoźnikami dostrzegliśmy sprawy, na które moi poprzednicy niestety nie zwrócili uwagi i które będziemy realizować" - odpowiada polityk.

Minister przyznaje: "My jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, bo z jednej strony musimy wprowadzić balans między tym, że Polska będzie oknem gospodarczym na świat dla Ukrainy, ale z drugiej strony naszym obowiązkiem jest zadbanie o interesy polskiego przedsiębiorcy - zarówno z branży przewozowej, jak i rolnika". 

Dariusz Klimczak był pytany o realizację konkretnych postulatów protestujących na granicy. Czy załatwiono wprowadzenie przez Ukrainę oddzielnej kolejki dla samochodów wracających do Polski bez towaru? "Jest to załatwione i zostało wprowadzone od samego początku. Mało tego, to była pewna rozbieżność. Zawieszony protest był do 1 marca, a e-kolejka miała nie obowiązywać jedynie na miesiąc. Uzgodniliśmy bezpośrednio z wiceministrem Derkaczem oraz wicepremierem Kubrakowem, że przedłużamy to na czas, kiedy obowiązuje zawieszenie protestu" - odpowiada polityk.

A co z wprowadzeniem zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy z wyłączeniem pomocy humanitarnej i pomocy dla wojska? "O to zabiegamy, uważamy, że trzeba wprowadzić zmiany do umowy między Unią Europejską a Ukrainą. My się umówiliśmy z przewoźnikami, że wprowadzamy do umowy zmiany, które będą odzwierciedlały tę potrzebę". Czy uda się je wprowadzić do 1 marca? "Do 1 marca musi zostać zwołany tzw. wspólny komitet, który będzie oceniał tę umowę. Ale to jest na dobrej drodze, żeby właśnie ta potrzeba, o której pan redaktor powiedział, mogła być spełniona" - mówi gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Co z zawieszeniem licencji dla firm, które zostały utworzone po rosyjskiej inwazji na Ukrainę i także przeprowadzeniem ich kontroli? "Zabiegam o to, żeby Unia Europejska w kolejnym pakiecie sankcji wprowadziła nie tylko zakaz rejestrowania tych firm, ale kupowania licencji, które już dzisiaj funkcjonują" - odpowiada Dariusz Klimczak. 

Gość Piotra Salaka był również pytany o to, czy stoi za nominacją dla swojego brata - Tomasza Klimczaka - na komendanta rektora szkoły pożarniczej. "Nie ja za tym stoję. Mój brat pracuje w tej szkole od 24 lat. Jest szefem jednej z najważniejszych katedr bezpieczeństwa budowli i był oficerem, zanim ja wszedłem do polityki. Patrząc na kwalifikacje, które ma mój brat - z doktoratem w tej dziedzinie - naprawdę jest ujmujące, jeżeli ktoś schematycznie łączy nasze dwa nazwiska z kwestią nepotyzmu" - odpowiada. I podkreśla: "Oczywiście, że to jest zbieg okoliczności i najlepiej obiektywnie mogą to potwierdzić inne osoby, które na to z boku patrzą". 

"To nie ma nic wspólnego z nepotyzmem"

Minister Dariusz Klimczak w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM powtarzał, że sprawa nominacji jego brata na stanowisko rektora-komendanta Akademii Pożarniczej nie ma nic wspólnego z nepotyzmem. Dariusz Klimczak zwracał uwagę na wysokie kwalifikacje zawodowe brata Tomasza.

Prowadzący rozmowę Piotr Salak nawiązał też do sprawy z 2015 roku. Polityk PSL był wtedy wicemarszałkiem województwa łódzkiego, a jego ówczesna narzeczona, obecna żona, dostała pracę w spółce miejskiej.

Minister Klimczak argumentował, że obu tych spraw nie należy łączyć i podkreślał, że nie mają one charakteru nepotyzmu. Jak wyjaśnił, jego ówczesna narzeczona zrezygnowała po kilku dniach, a on sam nie miał żadnego nadzoru nad tą spółką.

Co dalej z Centralnym Portem Komunikacyjnym?

Minister  Klimczak chciałby, żeby nadzór nad  budową Centralnego Portu Komunikacyjnego wrócił do Ministerstwa Infrastruktury. "To jest najwłaściwsze miejsce do realizacji jakichkolwiek inwestycji" - wyjaśnił gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Przypomniał, że CPK został wcześniej oddzielony od Ministerstwa Infrastruktury w wyniku konfliktu ministra i wiceministra. O tym, co dalej z budową, zdecyduje audyt. Jak podkreślił minister Klimczak, wydawanie miliardów musi mieć sens dla gospodarki i ludzi. "Audyt musi być jasny i czytelny" - dodał polityk PSL. "Nie zamierzam kiedyś tłumaczyć się przed komisją śledczą, że wybudowaliśmy jakiegoś gniota, marnowaliśmy publiczne pieniądze i wywłaszczaliśmy ludzi tylko dlatego, że była presja społeczna" - argumentował szef resortu infrastruktury. Jak podkreślił, trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem i dbałością o budżet.

100 obwodnic albo mniej

Dariusz Klimczak zapewniał, że może powstać każda z obwodnic z przyjętego przez poprzedni rząd programu, ale pod warunkiem, że ludzie będą tego chcieli. Minister infrastruktury poinformował, że z przeprowadzonego monitoringu wynika, iż w wielu przypadkach mieszkańcy nie życzą sobie proponowanego przebiegu tych tras. Podał przykład Sulejowa w Łódzkiem, gdzie od lat trwają starania o obwodnicę, a poprzedni premier Mateusz Morawiecki zaproponował obwodnicę pobliskiego, mniejszego Srocka. Dariusz Klimczak wyliczał, że ze stu obwodnic obiecanych przez rząd PiS-u wybudowano zaledwie dwie. "PiS złożył sto obietnic, a nie zadeklarował budowy stu obwodnic" - wyjaśnił minister infrastruktury.

Opracowanie: