"Sprawa transferów socjalnych jest głównym atutem Prawa i Sprawiedliwości. Problem jest taki, że partia jest w dołku. Nie jest tak, że ludzie przestali chcieć otrzymywać różne świadczenia, tylko to nie jest wszystko, czego chcą" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Jarosław Flis - socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. "Chcą też sprawnie działającej władzy, żeby tak nie kraść, żeby nie było takich konfliktów" - tłumaczył. "Notowania rządu Morawieckiego są wyraźnie gorsze niż notowania rządu Ewy Kopacz sprzed 8 lat. (...) Partii rządzącej jest potrzebne coś więcej niż tylko robienie tego samego" - zauważył ekspert.

Pytany o nowe obietnice Prawa i Sprawiedliwości prof. Flis ocenił, że "to nie była specjalna lawina". Jest inflacja i trzeba było to 500 plus kiedyś podnieść. To świetnie kiedyś brzmiało, ale to było wiele lat temu i przez ten czas sporo straciło na wartości. PR-owo zgrabne opakowanie trzeba było jakoś powiększyć - wyjaśniał ekspert. 

Paweł Balinowski pytał swojego gościa, czy Prawo i Sprawiedliwość oraz Platforma Obywatelska mają jakąkolwiek ofertę dla osób, które nie korzystają z transferów socjalnych - np. bezdzietnych osób po 30. roku życia. W społeczeństwie nie żyjemy tylko dla siebie. To, że ktoś nie ma dzieci to może być osobista tragedia, może to być świadomy wybór. Prawda jest taka, że jako wspólnota chcemy trwać dalej i w tym celu zachęcać do tego, żeby ludzie mieli dzieci - mówił prof. Flis. Są partie, które apelują do takich wyborców, to zwykle są partie niszowe - zastrzegł. W Polsce też jest taka partia, która mówi, że cała reszta to są socjaliści i niczym się nie różnią - jedni kościółkowi, drudzy antykościółkowi - dodał, nawiązując do przekazu Konfederacji. 

O wyborach decydują raczej tacy, którzy mają już się o co troszczyć - ludzie dojrzali, religijni głosują częściej - tłumaczył ekspert. Partie masowe muszą znaleźć jakiś pomysł, żeby skleić różne nurty elektoratu - zauważył. W Polsce, przy równym układzie sił, może się zdarzyć, że Konfederacja będzie języczkiem u wagi - przewidywał prof. Flis.

Flis: TikTok to nie żadna wunderwaffe

Na pewno jest to jakiś odważnik, który się dokłada do ogólnej szali. Natomiast należy pamiętać o tym, że młodzi wyborcy są grupą mało liczną - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Jarosław Flis pytany o to, czy TikTok może być przełomowym narzędziem do prowadzenia kampanii politycznej. To nie jest żadne wunderwaffe. Można sobie tam stworzyć niszę, być później jakimś king makerem. Ale to nie jest tak, że cała kampania się przenosi do TikToka. Ważniejsze są płoty na wsi niż to, co dzieje się w TikToku - przekonywał socjolog.

Prof. Flis zwrócił też uwagę na to, że coraz więcej kobiet interesuje się polityką. Dzięki temu stają się grupą wyborców, której partie nie mogą ignorować.

Coraz więcej jest takich kobiet, które samodzielnie podejmują decyzję, interesują się polityką. Zmniejsza się cały czas liczba tych kobiet, które głosują mniej więcej tak, jak ich ukochany czy mama podpowie. Ta grupa wymaga coraz większego zainteresowania ze strony polityków, różnicowania przekazu - mówił Flis. To jest ta część elektoratu, która ma trochę inne potrzeby. Mniej interesuje je ta walka plemienna, bardziej kwestie bezpieczeństwa, przewidywalności. Mniej istotne jest to, która strona wygra, bardziej to, żeby zmniejszyć poziom konfliktów społecznych - stwierdził socjolog.

W programie padło też pytanie o to, czy pozycja ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka może być zagrożona po aferze z rosyjską rakietą, która spadła w okolicach Bydgoszczy w grudniu 2022 r. i przez kilka miesięcy nikt nie interesował się jej losem. Wydaje się, że rząd jest nie do ruszenia. Jeżeli Ziobro po aferze Piebiaka był nie do ruszenia, to wydaje się, że Błaszczak jest zupełnie nie do ruszenia - przekonywał Flis.

Opracowanie: