"Bardzo późno wprowadzono restytucje i nie zamknięto szkół, mimo że było wiadomo, że rośnie ilość infekcji. Niestety rząd nie słuchał naukowców, którzy przestrzegali" – mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Emilia Skirmntt z Uniwersytetu Oksfordzkiego, tłumacząc dlaczego Wielka Brytania tak źle radzi sobie z kolejną falą zachorowań na koronawirusa. Jak dodała, lockdown na Wyspach był konieczny, ponieważ „szpitale są już tak obciążone, że może dojść do upadku systemu ochrony zdrowia”. Wirusolog pytana o nową mutację koronawirusa, odkrytą w Wielkiej Brytanii przekonywała, że zmiany genetyczne, które zaobserwowano w wirusie nie powinny zagrozić skuteczności nowopowstałych szczepionek.

Marcin Zaborski zapytał swojego gościa, wirusologa o nową mutacje koronawirusa, z którą zmaga się Wielka Brytania. Po pierwsze o tym wariancie nie możemy mówić o szczepie, bo nie ma tam na tyle zmian genetycznych, nie są na tyle duże - możemy mówić o wariancie. Jak zapewniła, zmiany genetyczne, które zaobserwowano w wirusie nie powinny zagrozić skuteczności nowopowstałych szczepionek.

Marcin Zaborski przypomniał, że premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, kiedy mówił o nowym wariancie koronawirusa wspomniał, że jest nawet 70 proc. bardziej zakaźny. Emilia Skirmntt zaprzeczyła tym doniesieniom, przekonuje, że to stwierdzenie było przedwczesne. Teraz wiemy, że prawdopodobnie może być do 50 proc. bardziej zakaźny, badania trwają. Wyniki laboratoryjne dopiero będą - dodała. Faktycznie zaobserwowaliśmy duży wzrost zakażeń, ale to mogła być kwestia wprowadzenia późnego lockdownu - przekonywała wirusolog.

Wirusolog z Uniwersytetu Oksfordzkiego przekonywała, że według obserwacji, nowa odmiana koronawirusa  nie ma szczególnego wpływu na przebieg choroby, czy na to, żeby była bardziej śmiertelna.

Brytyjska agencja leków zezwoliła na szczepienie pacjentów - w nadzwyczajnych przypadkach - dwiema różnymi szczepionkami. Zaborski pytał o to, czy taki proceder jest bezpieczny i czy nie straci na tym skuteczność preparatu. To ma sens, jest to tylko wyjście w specjalnych przypadkach i miejmy nadzieję, że nie będzie ich dużo. Głównie chodzi o takie przypadki, kiedy nie wiadomo jaką szczepionkę pacjentowi podano za pierwszym razem. Są badania, które wykazują, że nawet podanie innej szczepionki na tę sama chorobę sprawia, że ta szczepionka nadal jest skuteczna - tłumaczyła wirusolog Emilia Skirmuntt.

Wirusolożka ewolucyjna o specjalnej misji WHO ws. SARS-CoV-2: Ciężkie zadanie. Minęło bardzo dużo czasu

Obawiam się, że to będzie ciężkie zadanie, zwłaszcza że bardzo dużo czasu minęło i w tej chwili naprawdę ciężko będzie stwierdzić, z jakiego zwierzęcia koronawirus mógł przeskoczyć - mówiła w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Emilia Skirmuntt. Odniosła się w ten sposób do ruszającej w styczniu do Chin specjalnej misji Światowej Organizacji Zdrowia.

Naukowcy mają na celu ustalenie pochodzenia koronawirusa. My w tej chwili nawet nie wiemy, z którego zwierzęcia przeskoczyła ebola - podkreślała wirusolożka ewolucyjna z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Wirus ebola został wykryty po raz pierwszy w 1976 roku.

Mówiła też o obecnym stanie wiedzy na temat SARS-CoV-2. Wiemy tyle, że on powstał naturalnie, prawdopodobnie przeskoczył z dzikiego zwierzęcia na człowieka. To się zdarzało wcześniej z koronawirusami przy SARS, przy MERS - stwierdził Skirmuntt. 

Przeczytaj całą rozmowę:

Marcin Zaborski, RMF FM: W Anglii kolejny lockdown, znów zakaz wychodzenia z domu bez ważnego powodu. Dlaczego Wielka Brytania ma tak duży problem z pandemią, z koronawirusem?

Emilia Skirmuntt: Tutaj po pierwsze, zostały wprowadzone bardzo późno restrykcje, jeżeli chodzi o tą drugą połowę roku. I nie zamknięto np. szkół, kiedy było wiadomo, że mimo wszystko ilość infekcji rośnie. I tutaj bardzo dużo osób próbowało, bardzo dużo naukowców, tak samo jak SAGE (brytyjska doradcza rada naukowa - red.), którzy są doradcami rządu, próbowali powiedzieć, że to nie jest najlepsza strategia i powinno się wprowadzić wcześniejszy lockdown. Niestety rząd nie posłuchał, no i teraz trzeba już było ten lockdown wprowadzić, ponieważ szpitale są na tyle obciążone, że może dojść do upadku służby zdrowia.

No tak. Ten sam Boris Johnson, premier Wielkiej Brytanii, który wcześniej nie słuchał, teraz musi przyznać, że w samej tylko Anglii liczba chorych w szpitalach jest o 40% wyższa niż w szczycie pierwszej fali pandemii. Ale przed świętami Bożego Narodzenia pojawiły informacje o nowym szczepie, nowej odmianie wirusa w Wielkiej Brytanii. Co wiemy teraz o tej odmianie na pewno? Oddzielmy mity od faktów. Np. czy na pewno jest to odmiana bardziej zaraźliwa niż ta, którą Brytyjczycy wcześniej poznali?

No właśnie po pierwsze, chciałabym powiedzieć, żebyśmy nazywali tego szczepem, bo nie możemy jeszcze nazwać tej odmiany szczepem. Możemy mówić o wariancie, możemy mówić o odmianie. Nie ma na tyle tutaj zmian genetycznych, żeby mówić o dużej zmienności, dużej odmienności od innych wariantów.

I to jest dobra informacja.

Tak, jak najbardziej, ponieważ to miejmy nadzieję też sprawi, że szczepionki, które mamy obecnie, nadal będą działać. Te zmiany nie są na tyle duże, żeby zagrozić szczepionkom. Przynajmniej wg naszych informacji w tej chwili badania nadal trwają, ale jak na razie wygląda na to, że nie jest to coś, co może im zagrozić.

Ale Boris Johnson mówił przed świętami, że mutacja, ta odmiana, może być do 70 proc. bardziej zakaźna niż wcześniej znana wersja wirusa. Potwierdza się?

To było bazowane na modelowaniu. I to co powiedział, było trochę przedwczesne. Teraz wiemy, że ta odmiana prawdopodobnie nie jest 70 proc. bardziej zakaźna. Może być do 50 proc., ale znowu - jest to tylko bazowane na modelowaniu. Na tym, co zaobserwowano w testach, w wymazach. Znowu nadal badania trwają. Prawdopodobnie będziemy mieć jakieś wstępne wyniki w ciągu tego tygodnia czy następnego, gdy będziemy mogli laboratoryjnie powiedzieć, czy faktycznie jest bardziej zakaźna. Jeżeli chodzi o wzrost zachorowań, to tak. Faktycznie, zaobserwowaliśmy większy wzrost zachorowań. Tylko że znowu mogło to być wywołane bardzo późnym lockdownem, ponieważ większość tych zachorowań była na południu Anglii, a południe Anglii - tam jest Londyn, bardzo duża populacja żyje tam na dość małym obszarze. Tego lockdownu tam nie było, ten wirus mógł po prostu - czy ta odmiana tego wirusa mogła po prostu się tam łatwiej rozprzestrzeniać.

A co widać w liczbie zgonów? Widać jakieś szczególne działanie tej nowej odmiany koronawirusa?

Nie. Jeżeli chodzi o to, to z tego, co widać, to nawet ta od,miana nie ma jakiegoś szczególnego wpływu na przebieg choroby czy na to, żeby ona była bardziej śmiertelna. Więc to też chyba jest dobra wiadomość.

Mogła pani albo będzie pani mogła wybrać szczepionkę, którą się pani będzie chciała zaszczepić? Czy to jest tak, że musi pani wybrać tę oxfordzką, bo nie ma innego wyjścia?

(śmiech) Nie, to nie jest tak, że muszę wybrać jakąś szczepionkę. Po prostu będę zaszczepiona tą szczepionką, która akurat będzie w szpitalu. Ja już jestem na liście. Mam być zaszczepiona właśnie w przyszłym tygodniu.

Ale Brytyjczycy mają na rynku dwie szczepionki w tym momencie, jest Pfizer, czyli ta szczepionka, którą także mamy w Polsce. No i jest szczepionka oksfordzka, od wczoraj podawana pacjentom. Tyle, że jest między nimi dość duża różnica, nie tylko w cenie, nie tylko w sposobie przechowywania, ale także w skuteczności. Ta oksfordzka daje mniejszą skuteczność niż ta druga.

To prawda. Przyznam, że nie wiem, którą szczepionką będę zaszczepiona. Jak na razie w szpitalach, z tego, co wiem, szczepi się szczepionką Pfizera i ja będę szczepiona w szpitalu, ponieważ szpitale oczywiście, jak już pan powiedział, jest różnica w przechowywaniu. Szczepionka Pfizera musi być przechowywana w bardzo niskich temperaturach, do -70, -80 stopni. No i takie warunki może zapewnić głównie szpital, bo oni mają takie zamrażarki. Jeżeli chodzi o szczepionkę oksfordzką, ona może być przechowywana w zwykłych lodówkach i tutaj centra szczepień, tak samo przychodnie, szczepią właśnie szczepionką oksfordzką.

Przeglądam internet i czytam np. że w produkcji szczepionki oksfordzkiej użyto komponentów wirusa, który powoduje przeziębienie u szympansów. Czytam dalej, a tam przeróżne wpisy, przedziwne wpisy, np. takie, że po przyjęciu szczepionki można zamienić się w małpę - wieszczą niektóre trolle internetowe.

 (śmiech) Nie da się ukryć...

Byłoby śmieszne, gdyby nie straszne jednocześnie.

Owszem, ale zapewniam, że nie ma takiej... Coś takiego na pewno się nie stanie.

Angielska agencja zdrowia publicznego pozwala w wyjątkowych przypadkach łączyć te szczepionki. Mieszać, czyli podać jedną dawkę jednej szczepionki, a z drugiej strony szczepionkę drugą. To jest bezpieczne rozwiązanie? To ma sens?

To ma sens. Jak pan powiedział, jest to tylko w specjalnych przypadkach, w których miejmy nadzieję nie będzie dużo. To będzie przypadek, kiedy np. nie wiadomo, jaką pierwszą szczepionkę podano. Albo w przypadku, jeżeli wiadomo, że osoba najprawdopodobniej... Głównie chodzi o to właśnie, że nie wiadomo, jaką pierwszą szczepionkę podano, jak np. osoba przyjechała z innego kraju i nie mamy tego zapisanego. Ale jeżeli chodzi o szczepionkę mRNA, to były takie badania na innych szczepionkach mRNA podczas testów klinicznych, które wykazały, że nawet podanie drugiej dawki innej szczepionki, ale na tę samą chorobę, nadal tutaj wywołuje tę odpowiedź układu immunologicznego, odpornościowego i tak. Jak najbardziej taka szczepionka powinna nadal być skuteczna.

Czy my dzisiaj wiemy, że ten jeden rodzaj szczepionki, który został przygotowany w różnych wariantach oczywiście teraz, to jest coś, co nam wystarczy? Czy będzie jak z grypą i ten wirus będzie się jednak zmieniał na tyle, że będziemy musieli przygotowywać co jakiś czas nowe warianty, nowe wersje tej szczepionki?

Teraz nie wiemy. Jak widzimy, teraz pojawiają się warianty, które mają jakąś zmienność genetyczną, one będą się pojawiać z czasem oczywiście. Im więcej ludzi zachoruje, tym więcej tych wariantów będziemy widzieć, bo tak działają wirusy. Ale czy powstanie wariant, który będzie w stanie jakoś uniknąć naszego układu odpornościowego po zaszczepieniu? Tego nie wiemy.

A wiemy, jak długo szczepionka będzie działać? Jak długo będzie nas chronić?

Nie. Tego też nie wiemy, dlatego właśnie to powinno być obserwowane w testach klinicznych, jeżeli te testy kliniczne mogą przebiegać przez kilkanaście lat.