Najwcześniej jutro wieczorem może wrócić do normy sytuacja na szlakach kolejowych w południowej Polsce. Do tego czasu podróżnić muszą się liczyć z minimum dwugodzinnymi opóźnieniami pociągów. Chodzi głównie o połączenia Warszawa-Kraków, Warszawa-Katowice przez Częstochowę, a także osobowe trasy Częstochowa-Zawiercie oraz Koniecpol-Częstochowa-Opole.

Największym problemem na tych trasach jest oblodzenie sieci. Usuwanie lodu musi się odbywać ręcznie, a to zajmuje bardzo dużo czasu. Na czas odladzania z ruchu wyłączany jest jeden tor, dlatego składy muszą się poruszać wahadłowo. Do tego wagony są ciągnięte przez lokomotywy spalinowe. Te jeżdżą dużo wolniej niż elektryczne, co jeszcze potęguje opóźnienia - mówi Jacek Prześluga z PKP.

Ta praca - dodaje Zbigniew Szafrański z Polskich Linii Kolejowych, jest wyjątkowo trudna. Na niektóych odcinkach na trakcji zalega lód o grubości nawet trzech centymetrów.

Ta wyjątkowa sytuacja wzięłą się nie tylko z niesprzyjającej aury. Jacek Prześluga w bardzo dosadnychy słowach ocenia stan polskich kolei - "moloch z dwudziestoletnimi zapóźnieniami".

A efekt tych wszystkich czynników jest następujący. Tylko wczoraj w całym kraju spóźniło się 1017 pociągów, w sumie o 53 953 minuty...

Szefostwo kolei stworzyło specjalną całodobową infolinię dla podróżnych. Dzwoniąc na numer (22) 473 22 46 można uzyskać wszelkie informacje na temat opóźnień. Otwarto też punkty informacyjne na dworcach - Warszawa Centralna, Kraków Główny, Poznań i Katowice. Do czasu ustabilizowania się sytuacji - wszystkie dworce zamykane na noc, mają być otwarte przez całą dobę. Intercity poinformowało też, że strefa VIP na stołecznym Dworcu Centralnym będzie dostępna dla wszystkich pasażerów opóźnionych pociągów. IC ma też honorować bilety Przewozów Regionalnych i na odwrót.