Minister Finansów Jacek Rostowski kolejny raz zrzuca z siebie odpowiedzialność za kryzys i kiepski stan państwowej kasy. Ogłoszoną wczoraj nowelizację budżetu i brakujące w tym roku 24 miliardy złotych tłumaczy opóźnieniem odbicia gospodarczego. To nie pierwszy raz, kiedy wicepremier unika przyznania się do winy.

Według ministra finansów Jacka Rostowskiego, za kryzys odpowiadają wszyscy dookoła. Błędy popełniał Narodowy Bank Polski, bo zbyt niechętnie tnie stopy procentowe i to miało pogłębić kryzys. Zdaniem ministra, nie ma tu przecież winy rządu, który w dużej mierze odpuścił reformowanie państwa.

Kolejny problem to zadłużanie państwa. Tu minister również nie widzi swojej winy. Odpowiadają za to przecież Otwarte Fundusze Emerytalne, bo kupowały obligacje. Kto by pomyślał, żeby posądzić o to pana ministra, który te obligacje wypuszczał i utrzymywał taki stan prawny.

Wicepremier Rostowski znalazł także winnego zbyt powolnych reform. Nie to wcale nie jest rząd. To jest opozycja, która rządowi utrudnia życie.

Teraz, jak się okazuje, za dziurę w budżecie odpowiada zachodnia Europa, która za słabo walczy z kryzysem. Minister nie chciał przyznać się do zbyt optymistycznego planowania budżetu. Warto pamiętać, że już pod koniec zeszłego roku, kiedy budżet na 2013 rok powstawał, zdecydowana większość ekonomistów mówiła, że założenia budżetowe wzięte są z kosmosu, a minister twardo odpowiadał, że to jest budżet realistyczny.

Wychodzi więc na to, że albo wszyscy w kraju i Europie zmówili się przeciw ministrowi Rostowskiemu, albo to jednak on ma na sumieniu różne błędy. Sami zdecydujcie!