„Kiedyś, jak będę trenerem i będę już dogorywał jako zawodnik, stworzę pierwszy w historii zespół, który nigdy nie będzie robił siłowni. Będziemy jechać bez siłowni! Wybiorę takich zawodników. Już mam paru chętnych. Sprawdzimy czy się da.” Tak podczas zgrupowania żartował libero reprezentacji Polski Jakub Popiwczak. Wszystko nagrała kamera sztabu reprezentacji. Na dowód – poniżej wideoblog ze zgrupowania kadry. O co chodzi? Czy rzeczywiście kadrowicze są przemęczeni siłownią? Jak to wpływa na ich grę? Odpowiadam w tym tekście.

Żartów o siłowni podczas zgrupowania było zdecydowanie więcej. Ale najważniejsze: to są tylko żarty! Kadrowicze rzeczywiście intensywnie trenują (również poza boiskiem), ale każdy wie, że to konieczne.

Sezon reprezentacyjny podzielony jest na etapy. W tym roku to Liga Narodów, Memoriał Wagnera i mistrzostwa świata. Sztab najpewniej zaplanował dwa szczyty formy. Pierwszym z nich ma być turniej finałowy LN w Bolonii. Dlatego właśnie teraz kadrowicze trenują nieco ciężej, by później (bliżej turnieju) mówiąc fachowo: schodzić z obciążeń. Czyli po prostu trenować lżej jeśli chodzi o siłę, czy plyometrię, a bardziej skoncentrować się na boiskowej taktyce.

Jest ciężko, ale taki jest okres. Naszym głównymi turniejami są: turniej finałowy w Bolonii oraz mistrzostwa świata. Zdajemy sobie sprawę, że teraz jest czas na cięższe trenowanie. Między wierszami sobie z tego żartujemy, ale wiemy, że tak musi być. Teraz jest czas, żeby dołożyć, a potem będzie czas, żeby zdejmować obciążenia. Mam nadzieję, że będziemy skakać nad siatką. Jeśli nie, to będzie już problem trenera - mówił pół żartem, pół serio Tomasz Fornal, z którym rozmawiałem tu po meczu z Chinami.

Jak siłownia wpływa na formę?

Być może naszym siatkarzom trzeba będzie jeszcze sporo wybaczyć. M.in. przegrany mecz z Iranem, o którym za chwilę. Kibice wybaczyli na pewno dość znaczące potknięcia w pierwszym secie meczu z Chinami, kiedy to nasi przeciwnicy (przecież nie z najwyższej półki) wyszli na sześciopunktowe prowadzenie!

Kłopoty na boisku mogą, acz nie muszą, wynikać właśnie z obciążenia treningowego. Jasne, że brakuje nam trochę świeżości - przyznawał po meczu z Iranem Bartosz Bednorz, który mimo porażki zanotował dobry występ.

Polacy mogą sobie jednak pozwolić na takie potknięcia. Mogą też koncentrować się głównie na treningu, bo udział w turnieju finałowym mają już zapewniony. To tam ma właśnie przyjść pierwszy szczyt formy.

Cierpienie da medal?

Zabrakło nam wspólnego cierpienia - to słowa Bartosza Kurka wypowiedziane w rozmowie z Łukaszem Kadziewiczem, dawniej siatkarzem, a dziś dziennikarzem Onetu. Kurek w szczerej rozmowie wyjaśnił, dlaczego jego zdaniem przegraliśmy zeszłoroczne igrzyska olimpijskie. Rok temu kadra narodowa przeszła przez Ligę Narodów dość gładko. Rzeczywiście zabrakło spektakularnych porażek i dużych wpadek, które nauczyłyby nasz zespół funkcjonowania w trudniejszych warunkach. Mam na myśli warunki zarówno stricte siatkarskie jak i te warunki mentalne.

Dlatego nie można obrażać się na porażkę z Iranem, o której wspominałem wyżej, bo sami siatkarze przyznają, że porażki dają więcej. Uczą pokory i dają materiał do analizy, co w jednej z pomeczowych wypowiedzi zaznaczał nasz środkowy Jakub Kochanowski.

Trudne starcia na koniec

W ten weekend czekają nas jeszcze mecze z Holandią i Słowenią. Oba zespoły zajmują miejsca pod koniec najlepszej ósemki. A to właśnie osiem czołowych zespołów Ligi Narodów zagra w turnieju finałowym. Zarówno Holendrzy jak i Słoweńcy dołożą starań, by w tym turnieju się znaleźć. Trudny może być mecz zwłaszcza z tym ostatnim rywalem. Choć Słoweńcy nie przyjechali do Gdańska w swoim "pierwszym garniturze", to i tak będą groźnym zespołem. Pokazał to mecz z Bułgarią, podczas którego w jednym z setów zanotowali około 75% skutecznego przyjęcia zagrywki!

Mecz ze Słowenią już w niedzielę. W sobotę zagramy z Holandią. Oba spotkania rozpoczną się o 20:00.

Opracowanie: