Piłkarze Lecha Poznań przegrali na własnym stadionie z Rangers FC 0:2 (0:1) w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Europy. Podopieczni Dariusza Żurawia już wcześniej stracili szansę na awans do 1/16 finału i ostatecznie zajęli czwarte miejsce w grupie D.

Słabo wypadło pożegnanie Lecha z Ligą Europy. Poznaniacy dość gładko przegrali z Rangers FC 0:2 i tylko przez pół godziny byli równorzędnym rywalem dla lidera szkockiej ekstraklasy. 

Trener "Kolejorza" Dariusz Żuraw zapowiadał, że jego zespół będzie chciał godnie pożegnać się z rozgrywkami i przeciwko Wyspiarzom wystawił niemal najsilniejszy skład. W wyjściowej jedenastce zabrakło Jakuba Modera i Dani Ramireza.

Goście z kolei przystąpili w nieco zmienionym ustawieniu niż w ostatnich spotkaniach. Opiekun Rangersów Steven Gerrard dał odpocząć m.in. liderowi defensywy Jamesowi Tavernierowi oraz kolumbijskiemu snajperowi Alfredo Morelosowi.

Mecz zaczął się nieźle dla poznaniaków, już w trzeciej minucie po rzucie rożnym zza pola karnego groźnie strzelał Pedro Tiba. Drugi bramkarz Rangers FC Jonathan McLaughlin nie bez kłopotów, na raty złapał piłkę. Chwilę później ogromnego pecha miał Michał Skóraś, który próbował zablokować podanie rywala. Źle nadepnął na murawę i z grymasem na twarzy opuścił boisko. 

Trener Żuraw musiał dokonać zmiany, ale pozwolił Janowi Sykorze porządnie się rozgrzać, a jego podopieczni przez ok. osiem minut musieli radzić sobie w dziesiątkę. Gdy siły się wyrównały, Lech znów zaczął śmielej atakować, doskonałej okazji nie wykorzystał Lubomir Satka, który z kilku metrów posłał piłkę głową tuż nad poprzeczką.

Szkoci po 20 minutach gry zaczęli wybudzać się z letargu, ale defensywa Lecha nie miała zbyt wiele pracy. Być może to uśpiło czujność niektórych piłkarzy. Po fatalnej stracie na własnej połowie Jakuba Kamińskiego, piłkę przejął Cedric Itten i huknął pod poprzeczkę nie dając szans Filipowi Bednarkowi.

Stracony gol mocno podciął skrzydła wicemistrzom Polski, którym brakowało pomysłu na skruszenie szkockiego muru. Goście poczuli się pewniej, przed przerwą bliski podwyższenia wyniku był Ianis Hagi, ale po jego strzale piłka odbiła się o któregoś z zawodników gospodarzy i opuściła boisko.

W przerwie Żuraw dokonał dwóch zmian, wstawiając Modera oraz Wasyla Krawiecia i jednocześnie przesuwając do pomocy Tymoteusza Puchacza. Pierwsze minuty drugiej odsłony były jeszcze dość obiecujące w wykonaniu lechitów. Groźnie strzelał Moder z dystansu, jeszcze bliższy wyrównania był Puchacz, który z rzutu wolnego uderzył nad murem, ale bramkarz rywali skutecznie piąstkował.

Gospodarze szukali swojej szansy, ale gola zdobyli Wyspiarze. Connor Goldson wygrał pojedynek główkowy i zaskoczył Bednarka, który był spóźniony przy interwencji. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki, spadła na linię bramkową, a formalności dopełnił Hagi.

Gra poznaniaków posypała się zupełnie, a momentami mieli duże kłopoty z wyjściem z własnej połowy. Rangersi z kolei bawili się piłką nawet w polu karnym Lecha. Grali swobodnie, na luzie i może zabrakło im tylko determinacji, żeby dołożyć kolejne bramki.

Lechici zakończyli rywalizację w grupie D na czwartym miejscu z dorobkiem trzech punktów (zwycięstwo nad Standardem Liege 3:1). Z tego tytułu zarobili 570 tysięcy euro. 


Lech Poznań - Rangers FC 0:2 (0:1).

Bramki: 0:1 Cedric Itten (31), 0:2 Ianis Hagi (72-głową).

Żółte kartki: Rangers FC - Bongani Zungu, Leon Balogun.

Sędzia: Jose Maria Sanchez (Hiszpania). Mecz bez udziału publiczności.