Koszykarki Lotosu wygrały we własnej hali z Bourges Basket 71:67 w swoim czwartym meczu w grupie A Euroligi. Po trzech kolejnych porażkach gdynianki odniosły pierwsze zwycięstwo w tych rozgrywkach.

O sukcesie gospodyń zadecydowała postawiona w trzeciej kwarcie obrona strefowa oraz bardzo dobra ostatnia część meczu, w której grająca znacznie węższym składem ekipa Bourges Basket wyraźnie opadła z sił. W zespole przyjezdnych zabrakło kontuzjowanej rozgrywającej Celine Dumerc.

Początek spotkania zapowiadał, że koszykarki Lotosu mogą wreszcie odnieść pierwsze zwycięstwo w Eurolidze. W 7. minucie po trafieniu Justyny Żurowskiej gospodynie wygrywały 14:6, a za chwilę zrobiło się 21:14 dla Lotosu. Gdynianki fatalnie rozegrały jednak końcówkę pierwszej kwarty - nie dość, że pozwoliły rzucić rywalkom cztery punkty, to jeszcze w ostatniej akcji Adrijana Knezevic popełniła faul w ataku.

Ten nieudany fragment nie zdeprymował jednak ekipy prowadzonej przez trenera Javiera Forta Puente. W 14. minucie po akcji 2+1 Aneiki Henry Lotos wygrywał 29:23. W tym momencie gospodynie całkowicie się pogubiły, a zawodniczki z Bourges zaczęły odrabiać straty i trzy minuty później wyszły na prowadzenie. Po dwóch rzutach osobistych Marielle Amant oraz akcji 2+1 Styliani Kaltsidou zrobiło się 34:29 dla francuskiego zespołu.

Koszykarki Lotosu fatalnie rozpoczęły też drugą połowę. Już po 150 sekundach, kiedy rywalki zdobyły sześć punktów z rzędu, a jego drużyna przegrywała 34:46, trener Fort Puente poprosił o przerwę w grze. Po uwagach swojego szkoleniowca gdynianki przebudziły się z letargu i w 27. minucie przegrywały 43:51. W 34. minucie po rzutach Geraldine Robert i Jolene Adnerson gospodynie zniwelowały straty tylko do jednego punktu (było 57:56 dla Bourges), a w dodatku czwarty faul popełniła liderka francuskiej drużyny Greczynka Styliani Kaltsidou.

Końcówka spotkania należała już zdecydowanie do Lotosu, a zwłaszcza do świetnie grającej Ivany Jalcovej. W 39. minucie po dwóch trafieniach za trzy rozgrywającej reprezentacji Słowacji gdynianki objęły prowadzenie 68:61. Co prawda w jednej akcji Kaltsidou zdobyła cztery punkty - faulowana przez Robert przy rzucie zza linii 6,75 metra wykorzystała dodatkowy osobisty, ale kolejne trafienie Jalcovej przesądziło o sukcesie polskiej drużyny.