Drużyna naszych soczków narciarskich zakończyła najlepszy w historii sezon. Zdobyła złoto na mistrzostwach świata i Puchar Narodów, a Kamil Stoch indywidualnie zajął drugie miejsce w Pucharze Świata. A czy za kilka lat będzie ktoś, kto dostarczy nam tyle emocji co Adam Małysz czy Kamil Stoch?

Drużyna naszych soczków narciarskich zakończyła najlepszy w historii sezon. Zdobyła złoto na mistrzostwach świata i Puchar Narodów, a Kamil Stoch indywidualnie zajął drugie miejsce w Pucharze Świata. A czy za kilka lat będzie ktoś, kto dostarczy nam tyle emocji co Adam Małysz czy Kamil Stoch?
Na takich skoczniach trenują w Zakopanem młodzi skoczkowie /Maciej Pałahicki /RMF FM

Trener Towarzystwa Sportowego Wisła w Zakopanem Józef Jarząbek mówi, że mamy sporo utalentowanych skoczków, ale nie mają łatwej drogi. Brakuje 15-, 16-letnich zawodników, których zniechęcił chociażby brak skoczni do trenowania w Zakopanem.

Są następcy, dużo chłopców jest chętnych, pracowitych i z talentem. Mamy na przykład takiego dobrego juniora - Pawła Wąska, który w Pucharze Kontynentalnym jest wysoko - w najlepszej dziesiątce. W najbliższym czasie będzie zapewne w czołówce światowej. Następcy rosną. Brakuje nam natomiast 15-, 16-latków, a to dlatego, że bazuje się na Szczyrku. Zakopane właściwie wyłączone jest z treningów. Na mistrzostwach Polski zamiast 80 zawodników, startuje 30-40 - podkreśla Józef Jarząbek.

Jarząbek podkreśla, że problemem jest brak treningu, brakuje wyciągu na skoczni. Wprawdzie został wyremontowany w ubiegłym roku, ale nie pozwolili z niego korzystać (nadzór techniczny nie wydał niezbędnego certyfikatu - przyp. red.). Zamiast ośmiu skoków na treningu, skacze się 3, 4 razy i to jest brak w technice wyszkolenia - tłumaczy.

Młodzi zawodnicy muszą sami wnosić narty na skocznię. Później trudno jest wykonać ten ruch, który wymaga trener, jak są zmęczone nogi. Mięśnie nie chcą słuchać głowy - tłumaczy Jarząbek.

Trener podkreśla, że mimo wszystko jest sporo utalentowanych zawodników. Myślę, że w przyszłym sezonie błyśnie Paweł Wąsek, może jeszcze Tomek Pilch, może Dawid Jarząbek, ale Paweł to jest taki utalentowany osiemnastolatek, moim zdaniem będzie w czołówce światowej. Mamy tez dziesięciolatka, który zdobył w ubiegłym roku nieoficjalne mistrzostwo świata dzieci, w czołówce są też inni chłopcy, nie ma się czego wstydzić, jadąc na zawody - zapewnia Jarząbek.

Jak jedziemy na zawody z młodymi chłopcami, to jesteśmy w czołówce światowej. Cały czas tak się dzieje i wydaje mi się, że za pięć lat ci dwunastolatkowie będę punktować w Pucharze Świata. Trochę ich zniechęca, kiedy jadą na przykład do Planicy czy do Villach i widzą, że ich rówieśnicy mają lepiej. Mają wyciąg, mają super warunki do trenowania, a my tutaj się męczymy. Ale myślę, że wyrobią sobie przez to charakter. Mimo tych trudności i tak potrafią walczyć ze swoimi rówieśnikami - opowiada trener. Dodaje jednak, że on sam, gdy był zawodnikiem w latach 80. XX wieku, miał lepsze warunki do trenowania niż chłopcy w tym momencie.

Na treningu w Centralnym Ośrodku Sportu w Zakopanem reporter RMF FM spotkał młodych skoczków. Kacper Jarząbek, Kamil Jelonek i Daniek Gustaw mają po 10 lat, Michał Cudzich osiem, a najmłodszy Kamil Gustaw zaledwie sześć. Jak mówią lubią trenować i nie zniechęca ich to, że muszą sobie sami wnosić narty na skocznie. Mają już nawet bardzo sprecyzowane cele.

Trenujemy sześć razy w tygodniu po półtorej, dwie godziny, ale to fajne jest. Najfajniejsze jest skakanie. Chodzimy na basen i skaczemy, to sprawia nam największą przyjemność, jeszcze gramy w piłkę na hali. Ja bym chciał być mistrzem olimpijskim, mam już tytuł nieoficjalnego mistrza świata dzieci, a za dziesięć lat chciałbym być mistrzem olimpijskim - mówi jeden z nich. A ja chciałbym zdobyć Puchar Świata, ja też i chciałbym dobrze skakać, nie poddać się - dodaje inny.


(mpw)