Gdy byłem piłkarzem, grałem mecze o podobnej stawce, ale w trenerskiej karierze, to na pewno jest dla mnie najważniejsze spotkanie - powiedział Jan Urban. Jego Legia Warszawa zagra we wtorek rewanżowy mecz ze Steauą Bukareszt, którego stawką będzie awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Polskiemu klubowi nie udało się to od siedemnastu lat.

Podczas konferencji prasowej Urban przyznał, że zamknięcie przez UEFA jednej z trybun, tak zwanej "Żylety" może wpłynąć na losy meczu. Po jej zamknięciu szanse mojego zespołu w dwumeczu ze Steauą nie są całkiem równe. Byłyby chyba większe, gdybyśmy mogli grać przy pełnych trybunach. Doping z Żylety deprymuje rywala - zauważył szkoleniowiec Legii. Steaua też popełniła pewne grzeszki i UEFA nadal zajmuje się tą sprawą. Ale w Bukareszcie mogła zagrać przy pełnym stadionie, z kompletem publiczności, a my u siebie nie. To trochę zmniejsza nasze szanse - dodał Urban.

Według trenera atmosfera tej trybuny zapewne będzie na całym stadionie. W drużynie wszyscy dobrze wiedzą, gdzie zwykle znajduje się "serce" dopingu. Przyznał także, że cały zespół, jak i on sam dobrze wie, przed jakim wyzwaniem Legia stanie we wtorkowy wieczór.

Możemy zapisać się w historii polskiej piłki i przede wszystkim w historii klubu. Także ważne są finanse, choć o nich przed meczem nie myślimy. Naszym głównym celem jest wyzwanie sportowe i pokonanie rywala. W zespole nie widać zdenerwowania, ostatnie treningi przebiegają spokojnie, nie widzę u zawodników żadnego specjalnego stresu - zaznaczył szkoleniowiec.

Trener Legii jest przekonany, że piłkarzom nie zabraknie ambicji i zaangażowania, ale to nie wystarczy. Trzeba będzie bardzo dobrze grać w piłkę, nasz rywal jest bardzo wymagający - zauważył.

Przed pierwszym meczem w Bukareszcie Urban - jak sam przyznał - wyżej oceniał szanse rywala. Ale teraz w rewanżu, po remisie 1:1, są one według niego wyrównane.

Przed dwumeczem ze Steauą uważałem, że faworytem jest nasz rywal; ze względu na jakość zawodników oraz na to, co zrobili w europejskich pucharach w ostatnich latach. Jednak 1:1 wiele wyjaśniło, oba zespoły prezentują wyrównany futbol, wierzę w swój zespół - wyjaśnił.

Marek Saganowski potwierdził, że w drużynie czuć presję wyniku, ale zespół czuje się mocny i bez kompleksu podchodzi do wtorkowego spotkania.

O meczu tej rangi się śni, czeka się nań przez całą karierę. Mogę zapewnić, że zrobimy wszystko, aby nie zawieść oczekiwań - dodał jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy stołecznego klubu.