Korona Kielce została nowym liderem piłkarskiej ekstraklasy. W sobotnim meczu 6. kolejki kielczanie wygrali ze Śląskiem Wrocław 2:1. Do największej sensacji doszło w Warszawie, gdzie Legia przegrała z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:2. W meczu w Bełchatowie GKS bezbramkowo zremisował z Widzewem Łódź.

Piłkarze Korony sprawili swoim kibicom miłą niespodziankę. Kielczanie kończyli mecz w dziesiątkę, a mimo to udało im się zdobyć trzy punkty, dzięki czemu wyszli na prowadzenie w tabeli. Pierwszą bramkę na stadionie w Kielcach zdobyli goście. Po dwudziestu minutach gry na strzał dystansu zdecydował się Johan Voskamp. Płaski, wydawałoby się lekki strzał zaskoczył bramkarza Korony, który popełnił fatalny błąd i nie zdołał złapał piłki. Ten gol podziałał na piłkarzy Korony niczym płachta na byka. Kilka minut później wyrównał Pavol Stano. Po dośrodkowaniu Aleksandara Vukovicia popisał się ładnym strzałem głową. W 37. minucie Korona już prowadziła, a sytuację sam na sam pewnie wykorzystał Kamil Kuzera. Ten sam piłkarz pod koniec meczu musiał zejść z boiska. Dostał drugą żółtą, a w efekcie czerwoną kartkę. Na szczęście dla Korony wynik już się nie zmienił.

Do prawdziwej sensacji doszło w Warszawie. Przed meczem z beniaminkiem z Bielska-Białej Legia była zdecydowanym faworytem. Tymczasem gospodarze zupełnie zawiedli. Już w 24. minucie Podbeskidzie prowadziło 1:0. Metelka dośrodkował z rzutu wolnego, a niepilnowany Tomasz Górkiewicz główką pokonała Dusana Kuciaka. Na przerwę goście schodzili z dwubramkowym prowadzeniem. Tuż przed końcem połowy Patejuk podwyższył wynik strzelając gola z przewrotki. Początek drugiej połowy zwiastował szybkie odrobienie strat przez Legię. Już w 46. minucie Ivica Vrdoljak po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Macieja Rybusa zdobył kontaktową bramkę. Jak się później okazało był to także gol honorowy. Przegraliśmy mecz, którego nie mieliśmy prawa przegrać. Mieliśmy obowiązek zdobycia trzech punktów - przyznał po meczu załamany trener Legii Maciej Skorża. Jak bym mówił, że jestem zadowolony to skłamię. Jestem szczęśliwy. Jak każdy nasz trener, zawodnik, każdy członek klubu - cieszył się za to trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk.

Bramki nie padły na boisku w Bełchatowie. GKS bezbramkowo zremisował z Widzewem Łódź.  Więcej okazji do strzelenia gola stworzyli sobie gospodarze, ale tę najlepszą w doliczonym czasie gry zmarnował Piotr Grzelczak, który po błędzie rywali wyszedł na czystą pozycję i nie trafił w bramkę.