Wybory nowego prezydenta FIFA odbędą się najwcześniej pod koniec roku. Jednak po deklaracji Seppa Blattera ruszyła giełda nazwisk. Są też pierwsze poważne deklaracje – start w wyborach zapowiedział już Jordańczyk Ali bin Al-Hussein.

Brytyjscy bukmacherzy już zaczęli przyjmować zakłady. Ich faworytem jest na razie szef UEFA Michael Platini. Kłopot oczywiście w tym, że tuż po decyzji Blattera trudno oczekiwać jednoznacznych deklaracji i Francuz jeszcze nie ogłosił chęci startu w wyborach. Wysoko ocenia się też szanse tego, który już zapowiedział walkę o fotel zwolniony przez Szwajcara. Jordański książę Ali bin Al-Hussein był w piątek jedynym rywalem Blattera w wyborach, ale z pewnością w kolejnym podejściu będzie miał więcej konkurentów.

Bardzo prawdopodobne, że na start w wyborach zdecyduje się dwójka, która wycofała się z poprzednich wyborów. Chodzi o byłego piłkarza Luisa Figo i szefa holenderskiej federacji Michaela van Praaga. Wyżej oceniane są notowania Portugalczyka.

Bukmacherzy wymieniają jeszcze kilka nazwisk, które mogą dać graczom sporą wygraną. Mówi się choćby o byłym szefie CONCACAF - Tedzie Howardzie, który zajmował także wysokie stanowiska w NBA i piłkarskiej lidze NASL. Listę uzupełniają wiceprezydent UEFA, Turek Senes Erzik, Kameruńczyk Issa Haytou - Prezydent Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej i szef angielskiej federacji Greg Dyke - jeden z najgłośniejszych oponentów Blattera.

Zapewne niebawem przekonamy się, kto z tej listy jest w ogóle zainteresowany przejęciem schedy po 79-letnim Szwajcarze. Powoli zaczną się kolejne zakulisowe rozmowy i liczenie potencjalnych głosów. Będzie trzeba też coś komuś obiecać. Wydaje się, że wyjaśnienie afer korupcyjnych i transparentność powinny być chwytliwymi hasłami. Pytanie tylko, kto będzie chciał się stać twarzą odrodzenia FIFA. Z pewnością już trwa namawianie Platiniego. Niewykluczone też, że Francuz podjął już decyzję i tylko czeka na jej ogłoszenie.

(j.)