"Każda wygrana na turnieju w Krakowie będzie dla nas sporym osiągnięciem" - mówi RMF FM na kilka godzin przed startem mistrzostw świata dywizji I A w Krakowie Adam Bagiński. Polski hokeista opowiada, z której innej narodowej reprezentacji wraz z kolegami powinni brać przykład, i wskazuje Kazachstan jako głównego faworyta zawodów. Polacy rozpoczęli je w niedzielę od meczu z Włochami. Niestety, nasi zawodnicy przegrali 1:2.

Kacper Merk: W którym miejscu w światowej hierarchii jest nasza reprezentacja?

Adam Bagiński: Mówiąc obrazowo, jesteśmy w przedpokoju światowej elity. Tam gra 16. najlepszych drużyn na świecie, a my jesteśmy wśród sześciu, które będą walczyć o awans. Do grupy A pierwszej dywizji dobijaliśmy się przez kilka lat, aż w końcu w zeszłym roku udało nam się awansować. To jest trochę inny poziom niż ten, na którym rywalizowaliśmy przez ostatnie lata. Rywale są od nas wyżej notowani w rankingach, dlatego myślę, że każda wygrana na turnieju w Krakowie będzie dla nas sporym osiągnięciem. Jesteśmy ludźmi twardo stąpającymi po ziemi i wiemy, że skoro kilka lat zajęło nam wydostanie się z dolnego poziomu, to nie będziemy od razu faworytem ruszających w niedzielę mistrzostw.

To jaki jest wasz cel na mistrzostwa świata Dywizji I A?

Każdy sportowiec stawia sobie najwyższe możliwe cele do osiągnięcia, a w naszym przypadku byłoby to zajęcie jednego z dwóch pierwszych miejsc i awans do elity. To marzenie, ale jak już mówiłem, bardzo trudno będzie je osiągnąć. Dlatego na razie nie myślimy o tym, gdzie będziemy po pięciu meczach, a interesuje nas tylko spotkanie otwarcia z Włochami. Będziemy bardzo zaangażowani, każdy z nas jest gotów w tym tygodniu oddać swoje ciało dla reprezentacji Polski.

Kto może przeszkodzić w spełnieniu marzeń?

Każda z tych drużyn ma potencjał, by walczyć o awans do elity, dlatego spodziewam się wyłącznie wyrównanych spotkań. Na papierze najmocniej wygląda Kazachstan, którego zawodnicy w komplecie występują w KHL, czyli najlepszej lidze w Europie. Są doskonale wyszkoleni technicznie, znakomicie jeżdżą na łyżwach i można w nich upatrywać głównego faworyta mistrzostw. Wydaje mi się jednak, że ciężkie boje czekają nas z każdym z pięciu rywali. Dla nas to będą najważniejsze mecze w hokejowym życiu.

Hokeistom też pomagają własne ściany?

Na pewno gra przed własną publicznością będzie naszym dużym atutem. Pamiętam finał Pucharu Polski w Krakowie i to było coś niesamowitego. Żaden z nas nie miał okazji grać w reprezentacji przy takiej liczbie fanów. To plus, ale należy też pamiętać, że występ u siebie w kraju rodzi dodatkową presję. Ale to taka pozytywna presja, wszyscy jesteśmy podekscytowani i nie możemy doczekać się pierwszego spotkania. Wiemy, że mamy pewną robotę do wykonania i mamy nadzieję, że to się uda. Możemy brać przykład z innych naszych reprezentacji, na przykład piłkarzy ręcznych, którzy wkładają w swoje mecze całe serce. Mam nadzieję, że ich postawa na styczniowych mistrzostwach świata będzie dla nas inspiracją.

(abs)