To już koniec marzeń polskich siatkarzy o olimpijskim medalu w Pekinie. Po zaciętym i dramatycznym meczu biało-czerwoni przegrali w ćwierćfinale z Włochami 2:3 (19:25, 22:25, 25:19, 28:26, 15:17). W pierwszym dziś ćwierćfinale siatkarze Rosji pokonali Bułgarię 3:1 (20:25, 25:16, 25:22, 25:21) i to Rosjanie zagrają o finał.

Podopieczni Raula Lozano w pierwszych dwóch setach, ospale, jakby dopiero pół godziny przed meczem wstali z łóżek. Zagrywka w wykonaniu Polaków, która była mocnym punktem w zwycięskim meczu z Rosją, nie sprawiała żadnych kłopotów włoskim przyjmującym. Rywale niczym szczególnym nie imponowali. Grali jednak konsekwentnie i skrupulatnie wykorzystywali błędy polskiego zespołu. W drugiej partii Polacy mieli już przebłyski lepszej gry, ale przy stanie 21:21 Świderski i Marcin Możdżonek zostali powstrzymani przez włoski blok.

Po dwóch dość gładko przegranych setach "biało-czerwoni" wreszcie przypomnieli sobie, w jaki sposób dwa dni wcześniej pokonali Rosjan. Polacy odzyskali wigor, a po atakach Michała Winiarskiego i Łukasza Kadziewicza prowadzili 16:13. Włosi zaczęli się denerwować i popełniali co raz więcej błędów. Jeszcze lepiej polscy siatkarze rozpoczęli czwartego seta. Po precyzyjnych serwisach Wiki było już 5:0, a po chwili 8:2. Kłopoty zaczęły się, gdy w polu zagrywki pojawił się Emanuele Birarelli. Środkowy reprezentacji Włoch serwował nie gorzej niż Wika i przewaga polskiej drużyny szybko stopniała do dwóch punktów.

Końcówka seta była niezwykle emocjonująca. Polacy przy stanie 24:22 nie wykorzystali dwóch piłek setowych, a po chwili Włosi mieli dwa meczbole. W decydujących momentach ręka nie zadrżała Wlazłemu i Winiarskiemu i o losach pojedynku zadecydował tie- break. W decydującej odsłonie początkowo trwała walka punkt za punkt, ale potem inicjatywę przejęli Włosi. Polacy przegrywali 6:9, a gdyby Luigi Mastrangelo nie zaatakował w aut, prawdopodobnie nie byłoby już dramaturgii. Podopieczni Raula Lozano jeszcze raz zerwali się i doprowadzili do remisu 12:12. W końcówce jednak Zagumny zbyt często zagrywał do Wlazłego, który najwyraźniej opadł z sił. Polakom udało się jeszcze obronić dwa meczbole, ale w ostatniej akcji Mastrangelo już się nie pomylił.