"Nie wiem, czy Śląsk jest w stanie awansować do Ligi Mistrzów. Kolosalne znaczenie ma losowanie" - przyznaje szczerze w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Kubą Wasiakiem trener ekipy z Wrocławia, świeżo upieczonego mistrza Polski, Orest Lenczyk. Pytany o kadrę na Euro 2012, podkreśla, że kilku piłkarzy Śląska z pewnością zasłużyło na powołanie.

Kuba Wasiak: Gratuluję tytułu, a także wytrwałości i niezłomności, bo okazuje się, że w tej lidze jest to bardzo potrzebne. W końcu zaczął się pan uśmiechać.

Orest Lenczyk: Dziękuję za te słowa. Mój uśmiech wynika z tego, że wszystko szczęśliwie się zakończyło. A zdobywanie mistrzostwa Polski to nie jest spacerek. To praca wielu ludzi, zaufanie i cierpliwość. A w pracy z grupą sportowców jest to bardzo potrzebne. Po prostu udało się.

To był bardzo dziwny sezon. Z pana punktu widzenia, który moment okazał się kluczowy dla losów tytułu?

Dla mnie zaskakująca była przede wszystkim wiosna. Jeśli dobrze policzyłem, to około dziesięciu meczów z naszym udziałem miało niesamowity przebieg. W kilku spotkaniach graliśmy w dziesiątkę. Każdy chciał z nami wygrać, bo byliśmy na pierwszym miejscu. Odczuwałem to, że wiele drużyn podchodziło do tego ambicjonalnie. To fajne dla widowiska, ale trudne dla nas, żeby się przygotować do każdego meczu.

Czy ten Śląsk Wrocław jest w stanie awansować do Ligi Mistrzów, czy potrzebuje wzmocnień?

Nie wiem. Kolosalne znaczenie ma losowanie. Ale nie ma co ukrywać: mistrz reprezentuje kraj, to jest sprawa ambicjonalna dla każdego piłkarza. A i właściciele klubu zdają sobie sprawę, że mogą być tylko dwa mecze. Ale można zajść dużo dalej, inwestując w drużynę.

Pana przygoda ze Śląskiem się nie kończy?

Ku rozpaczy wielu mam jeszcze rok kontraktu, a co będzie dalej - nie wiem.

Miesiąc został do Euro 2012, a w kadrze na ten turniej nie ma żadnego piłkarza Śląska.

Tak się stało. Trener reprezentacji przygotowywał to dwa i pół roku. Wybrał swoich faworytów. Jak będzie sukces, wszyscy będą klaskać. Jak będzie źle, to niezależnie od tego, czy są tam gracze Śląska, czy nie, będzie totalna krytyka. Taki zawód.

Według pana, któryś z piłkarzy Śląska zasłużył na powołanie?

Trzech, czterech kandydatów na pewno można było brać pod uwagę. I nie chodzi tu o lepszą czy gorszą formę. Trzeba brać pod uwagę umiejętności, bo forma raz jest, a raz jej nie ma. Trzeba się mocno napracować, żeby ją uzyskać, a szybko można ją stracić. Robienie w tej chwili z trzech polskich piłkarzy grających w Bundeslidze niemal bogów… oby nie za szybko. Oni teraz są w formie, a wszyscy oczekują, że będą w niej także na Euro.

Będzie pan śledził Euro i kibicował Polakom? Myśli pan, że są w stanie wyjść z grupy?

Zawsze kibicuję Polakom. Tym bardziej, że grają tam zawodnicy, których trenowałem. Co prawda, kilka lat temu takich piłkarzy było więcej. A co do oczekiwań: obecnie balon jest strasznie napompowany. Najpierw była totalna krytyka, a teraz fruwa balonik. Aż się dziwię, jak krytycy zamienili się w niesamowitych optymistów. Nie wiem sam, czy to ludzie się tak zmieniają, czy sytuacja się zmieniła.