Justyna Kowalczyk jest poza wszelkim podejrzeniem - tak aferę dopingową z udziałem reprezentacyjnej koleżanki Kowalczyk Kornelii Marek komentują najważniejsi przedstawiciele norweskiego narciarstwa biegowego. Tamtejsze media szeroko komentują w ostatnich dniach wiadomość o pozytywnym wyniku badań antydopingowych Marek. Kowalczyk jest zawodowcem i doskonale wiemy, że prowadziła przed olimpiadą w Vancouver osobne przygotowania ze swoim własnym zespołem. W jej przypadku jakiekolwiek podejrzenia są wykluczone. Ścisła elita tego sportu jest czysta - oświadczyła trzykrotna złota medalistka olimpijska z Vancouver Marit Bjoergen i jej trener Egil Kristiansen.

Podobne zdanie ma kierownik norweskiej reprezentacji biegaczek Age Skinstad. Nie mamy absolutnie żadnych wątpliwości w stosunku do Justyny Kowalczyk. To inny poziom. Tym bardziej, że była o wiele częściej badana niż Marek - powiedział.

Z kolei dr Inggard Leriem, który od ponad 20 lat zajmuje się dopingiem, uważa, że dobrze się stało, iż Marek została przyłapana na stosowaniu dopingu, ponieważ jest to ostrzeżenia dla innych. W ostatnich czasach zauważyliśmy stosowanie EPO poprzez wstrzykiwanie mikrodawek, które są wyjątkowo trudne do wykrycia, gdyż po intensywnym biegu znikają. W ten sposób trudno stwierdzić obecność zakazanego środka nawet podczas badań. Doping w przypadku polskiej biegaczki tylko nas zmotywował do bardziej intensywnej pracy antydopingowej. Dlatego też będziemy prowadzić częstsze badania i w inny niż dotychczas sposób, na przykład wieczorem przed porannym startem - powiedział Lereim na łamach dziennika "Verdens Gang".