Polskim siatkarzom jeszcze nigdy nie udało się wygrać z Rosjanami na mistrzostwach Europy. Od 1993 roku obie reprezentacje spotykały się na ME sześciokrotnie. Dziś o godzinie 15 w Wiedniu biało-czerwoni staną przed kolejną szansą.

Nieco lepiej wypadamy, jeżeli chodzi o mecze mistrzostw świata. Pamiętny jest zwłaszcza mecz z 2006 roku. W Japonii przegrywali Polacy już 0:2, ale ówczesny trener reprezentacji Argentyńczyk Raul Lozano zdjął Mariusza Wlazłego i Sebastiana Świderskiego, a wpuścił na boisko Grzegorza Szymańskiego i Piotra Gruszkę, którzy odmienili losy spotkania i Polacy wygrali 3:2. Cztery lata wcześniej w Argentynie ponieśli porażkę w tie-breaku.

Ze zwycięstwa nad Rosjanami biało-czerwoni cieszyli się także na ostatnich igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Tam w fazie grupowej triumfowali również po tie-breaku i cała Polska w euforii spodziewała się medalu. Srogą lekcję dali nam jednak w ćwierćfinale Włosi.

Jednak z pewnością kibice wolą wracać pamięcią do czasów "złotej drużyny" Huberta Wagnera. Do historii polskiego sportu przeszedł triumf nad ZSRR w igrzyskach w Montrealu w 1976 roku. Dwa lata wcześniej biało-czerwoni zdobyli złoto mistrzostw świata, pokonując po drodze także ZSRR.

W tym sezonie obie ekipy spotkały się czterokrotnie. Najpierw, na inaugurację sezonu towarzysko zagrały w Miliczu i Twardogórze. To był dla Andrei Anastasiego debiut w roli trenera Polaków w oficjalnym meczu. Na początek triumfował nad Sborną 3:1, dzień później uległ w takim samym stosunku.

Później w półfinale Ligi Światowej w Gdańsku znowu biało-czerwoni przegrali 1:3, a trzy tygodnie temu w Memoriale Wagnera było 0:3.

Początek dzisiejszego meczu o brązowy medal ME o godzinie 15. Trzy godziny później w finale zmierzą się reprezentacje Serbii i Włoch.