Robert Lewandowski był jedną z pierwszych osób, które złożyły gratulacje Idze Świątek po jej zwycięskim meczu w finale French Open. Napastnik był obecny na trybunach w Paryżu. Zdjęcia i film z momentu, gdy gratuluje polskiej tenisistce - obiegły świat. "Dwie legendy" - napisał oficjalny profil Roland Garros.

To był triumf w wielkim stylu. Świątek w finale French Open pokonała Amerykankę Cori Gauff 6:1, 6:3. Mecz trwał 68 minut.

Polska tenisistka po spotkaniu zwróciła się do kibiców. Dziękuję, że jesteście, świetnie jest widzieć tyle polskich flag - przyznała.

Wbiegła też na trybuny, na których zasiadał polski napastnik - Robert Lewandowski. Moment uchwycono na zdjęciu oraz filmie. Nagranie zamieścił w mediach społecznościowych oficjalny profil Rolanda Garrosa. Nie zabrakło krótkiego podpisu, wyrażającego podziw dla polskich sportowców. "Dwie legendy" - skomentowano.

Lewandowski: Iga potwierdziła, że jest najlepsza na świecie

Robert Lewandowski przyznał, że jako kibic musiał w sobotę nieco tonować swoje emocje.

Oczywiście emocje są inne na trybunach niż gdy sam gram na boisku. Starałem się jednak patrzeć na niektóre aspekty techniczne gry Igi czy jej rywalki, np. jak poruszają się na nogach, jak robią małe kroki, itp. Najważniejsze jednak, że Iga wygrała, to jej kolejny wspaniały sukces i z tego cieszę się najbardziej. Liczę na następne już w niedalekiej przyszłości - dodał.

Zaznaczył, że choć Świątek wdrapała się już na szczyt kobiecego tenisa, to jednak jeszcze wiele przed nią.

Wiele doświadczeń, sytuacji, z którymi będzie musiała sobie poradzić jeszcze przed nią. Na pewno jest tego świadoma. Widać to nie tylko po sposobie gry, ale i stylu bycia i tym, jakim jest człowiekiem. Kroczy przez życie swoją ścieżką, spełnia marzenia, realizuje cele i to jest najfajniejsze w karierze sportowca - zaznaczył 130-krotny reprezentant Polski i rekordzista w liczbie - 75 - zdobytych goli w drużynie narodowej.

Lewandowski wspomniał, że sport indywidualny i drużynowy to zupełnie coś innego.

Są plusy i minusy jednego i drugiego, ale dziś mogłem się przekonać, jak to jest, gdy Iga jest sama na korcie, sama musi sobie radzić z problemami, z wszelkimi przeciwnościami losu albo musi znaleźć sposób na wygranie gema, seta, w końcu meczu. Z drugiej strony w sporcie drużynowym trochę indywidualizmu jest potrzebne, sam jestem napastnikiem i wiem, że indywidualizmu trochę potrzebuję - wspomniał.

35. wygrana z rzędu

Świątek podziękowała po finałowym meczu całemu swojemu sztabowi i ojcu Tomaszowi, bo "bez niego nie byłoby jej na świecie". 

W jej wystąpieniu nie zabrakło też wątku ukraińskiego.

Bądźcie silni, niestety wojna wciąż trwa - zwróciła się do Ukraińców i dodała: Od mojej podobnej przemowy w Dausze za każdym razem mam nadzieję, że sytuacja się poprawi, że będzie lepiej. Staram się wspierać Ukrainę przy każdej okazji.