Lekkoatletyczne mistrzostwa świata zbliżają się wielkimi krokami. Do Moskwy zjeżdżają największe gwiazdy. W Rosji jest już Jamajczyk Usain Bolt. Pierwsi biało-czerwoni na miejscu zameldują się w czwartek.

Usain Bolt będzie miał w Moskwie sporo do udowodnienia. W 2011 roku w Daegu został zdyskwalifikowany za falstart. Co prawda przed rokiem nie miał kłopotów z wygrywaniem na igrzyskach w Londynie, ale kolejne niepowodzenie na światowym czempionacie byłoby wielką sensacją. Najlepszy sprinter ostatnich lat przynajmniej oficjalnie zachowuje stoicki spokój i niczego nie obiecuje. Staram się nie mówić co będzie, ponieważ tego do końca nigdy nie wiemy. To jak z prognozą pogody. Chcę po prostu udowodnić, że wciąż jestem mistrzem. Jestem bardzo zmotywowany, żeby wyjść na bieżnię i pokazać światu, że mogę wygrywać, nawet jeśli nikogo z wielkich tam ze mną nie będzie. Jestem na to gotów - mówił Bolt po przylocie do Moskwy.

Bolt zapewnia, że nie będzie miał kłopotów z motywacją, ale faktem jest, że praktycznie nie będzie miał się z kim ścigać. Tyson Gay i Asafa Powell zostali złapani na dopingu, Yohan Blake walczy z kontuzjami i właściwie zostaje tylko Amerykanin Jason Gatlin. Zdobywałem już tytuły podczas nieobecności czołowych rywali. Występ na igrzyskach w Londynie pozwolił mi się odbudować. Jestem gotów, aby odzyskać tytuł. Zależy mi na tym bardziej niż kiedykolwiek, więc po prostu to zrobię - zapewnia sprinter z Jamajki i już uczy się rosyjskiego. Wystąpił w reklamie jednej z firm odzieżowych. Mój ulubiony kolor to złoty - mówi w niej Bolt niemal płynnym rosyjskim.

Biało-czerwona reprezentacja na mistrzostwa świata będzie liczyć 55 zawodników. Do Rosji dotrą oni w trzech terminach. Pierwsza grupa zamelduje się w Moskwie w czwartek. Najbardziej liczymy na medale młociarki Anity Włodarczyk, kulomiota Tomasza Majewskiego i dyskobola Piotra Małachowskiego. 

(MRod)