"We wtorek zagramy ze Słowenią, to będzie taka puenta tych eliminacji mistrzostw Europy, czeka nas kolejne piłkarskie święto" – powiedział wiceprezes do spraw szkoleniowych PZPN Marek Koźmiński.

Koźmiński był zadowolony z tego, jak reprezentacja Polski zagrała w sobotnim meczu z Izraelem, który wygrała 2:1.

To było dobre spotkanie w naszym wykonaniu, szczególnie pierwsza połowa, choć nasze prowadzenie powinno być zdecydowanie wyższe. Generalnie mecz przebiegał pod naszą kontrolą. Nie sprawdziły się też medialne doniesienia odnośnie problemów pozasportowych. Było spokojnie. Wróciliśmy z trzema punktami i kilkoma piłkarzy, którzy zyskali doświadczanie. Kolejne spotkania w pierwszej reprezentacji zaliczyli Krystian Bielik, Sebastian Szymański i Arkadiusz Reca. To była dla nich cenne lekcja, zwłaszcza że spisali się bardzo dobrze lub dobrze. To nieźle wróży na przyszłość - ocenił Koźmiński.

W meczu z Izraelem trener Jerzy Brzęczek zdecydował, że posadzi na ławce Roberta Lewandowskiego, który pojawił się na boisku dopiero na ostatnie pół godziny, gdy biało-czerwoni prowadzili 2:0. Koźmiński przestrzega jednak przed stawianiem tezy, że reprezentacja może sobie radzić bez swojego kapitana.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Lewandowski: Wygraliśmy zasłużenie i na spokojnie

Ci zawodnicy, którzy dostali szansę nie zawiedli, ale Robert to jest Robert. To po prostu piłkarz innej klasy - podkreślił srebrny medalista igrzysk olimpijskich z Barcelony.

We wtorek pożegnanie Łukasza Piszczka

Wtorkowym meczem na Stadionie Narodowym ekipa Jerzego Brzęczka zakończy udane dla niej eliminacje ME. Ten mecz będzie okazją do pożegnania Łukasza Piszczka, który po ubiegłorocznych mistrzostwach świata ogłosił rozstanie z reprezentacją.

Pożegnamy wielkiego piłkarza, wspaniałego człowieka, który dla reprezentacji zrobił bardzo dużo. To będzie miły akcent, ale gramy jednak o punkty, bo to jest mecz eliminacyjny. Mam nadzieję, że na trybunach zasiądzie komplet widzów, bo są ku temu przesłanki. Szykuje się kolejne święto piłkarskie na Stadionie Narodowym - zaznaczył.

Kadrowicze nie będą mieli zbyt wiele czasu na regenerację przed wtorkowym występem.

NIE PRZEGAP: Takiego karnego jeszcze nie było. Zamiast w bramkę, trafił w stadionową lampę

Wylecieliśmy z Izraela o godzinie 11. Lot trwał prawie cztery godziny. Potem udaliśmy się prosto do hotelu. Było rozbieganie i poszli spać, bo na pewno im brakuje snu. Graliśmy do późna w nocy, rano pobudka. Takie jest życie piłkarza - zrelacjonował Koźmiński, który zapowiedział, że w meczu ze Słowenią będą jakieś niespodzianki w składzie.