Piłkarze stołecznej Legii nie mieli kłopotów z pokonaniem Wisły Płock w 19. kolejce, dzięki czemu awansowali na pozycję lidera. "Nafciarze" zupełnie nie przypominali drużyny, która w poprzednim sezonie wygrała w Warszawie aż 4:1, a w pierwszej rundzie obecnych rozgrywek zwyciężyła wicemistrza Polski u siebie 1:0.

W sobotni wieczór na Łazienkowskiej zdecydowanie dominowała Legia. W całym meczu oddała aż 25 strzałów, natomiast goście zaledwie trzy.

Bohaterami okazali się ofensywni gracze gospodarzy - Jarosław Niezgoda i były piłkarz płockiej ekipy Jose Kante. Pierwszy strzelił dwa gole i łącznie z 13 bramkami prowadzi w klasyfikacji strzelców ekstraklasy (miał też w sobotę asystę), natomiast Kante zaliczył jedno trafienie i asystę.

Już po 27 minutach legioniści prowadzili 2:0 - najpierw z trafienia cieszył się Niezgoda, a wkrótce potem Kante.

W 35. minucie goście dość niespodziewanie, bowiem przebieg meczu na to nie wskazywał, strzelili kontaktowego gola. Po faulu na Giorgim Merebaszwilim sędzia - korzystając z pomocy VAR - podyktował rzut karny, pewnie wykorzystany przez byłego pomocnika Legii Dominika Furmana.

Na więcej płockiej ekipy nie było jednak stać. W drugiej części legioniści kontrolowali przebieg meczu. W 64. minucie podwyższyć mógł Kante, ale jego strzał głową świetnie obronił Thomas Daehne. Kilka minut później bliski szczęścia był Niezgoda, który trafił w słupek.

Co się jednak odwlecze... W 74. minucie Niezgoda w dość nietypowy sposób uderzył piłkę głową, co zmyliło bramkarza Wisły i zapewniło Legii zwycięstwo 3:1.

Wśród akcji gości można odnotować jedynie niecelny strzał głową Piotra Tomasika po dokładnym dośrodkowaniu Furmana.

Legia wykorzystała zatem potknięcia innych drużyn z czołówki w tej kolejce. Ma 38 punktów i o trzy wyprzedza drugą Pogoń Szczecin, a o cztery - Śląsk Wrocław.