Piłkarze Legii Warszawa pokonali na własnym boisku Sandecję Nowy Sącz 2:0 (0:0) po bramkach Kaspera Hamalainena (72) i Michała Kucharczyka (90+4). Od 21. minuty beniaminek grał w osłabieniu po czerwonej kartce dla Grzegorza Barana.

>>>>>>>>Mecz Legia Warszawa - Sandecja Nowy Sącz. Zobacz zapis relacji z meczu!<<<<<<<<

Legia Warszawa - Sandecja Nowy Sącz 2:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Kasper Hamalainen (72), 2:0 Michał Kucharczyk (90+4).

Czerwona kartka: Sandecja Nowy Sącz: Grzegorz Baran (21-faul).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 14 393. 

Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Jakub Czerwiński, Michał Pazdan, Adam Hlousek (68. Kasper Hamalainen) - Michał Kucharczyk, Michał Kopczyński, Krzysztof Mączyński (71. Thibault Moulin), Cristian Pasquato (54. Guilherme), Dominik Nagy - Armando Sadiku.

Sandecja Nowy Sącz: Michał Gliwa - Lukas Kuban, Dawid Szufryn, Michal Piter-Bucko, Tomasz Brzyski - Bartłomiej Dudzic (75. Maciej Korzym), Grzegorz Baran, Wojciech Trochim (25. Płamen Kraczunow), Patrik Mraz (54. Aleksandyr Kolew), Bartłomiej Kasprzak - Filip Piszczek.

Sobotnie spotkanie przypadło pomiędzy meczami Legii z FK Astana w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski są w trudnej sytuacji przed środowym rewanżem na własnym boisku, bo w pierwszym meczu przegrali na wyjeździe 1:3.  

Równie słabo "Wojskowi" rozpoczęli ligowy sezon, bo po porażce z Górnikiem Zabrze i remisie z Koroną mieli na koncie punkt. Sandecja z kolei przystępowała do sobotniego spotkania po dwóch bezbramkowych remisach (z Lechem Poznań i Arką Gdynia). 

Taki wynik długo utrzymywał się również przy Łazienkowskiej, choć od 21. minuty gospodarze grali w przewadze jednego zawodnika. Grzegorz Baran brutalnie sfaulował Michała Kopczyńskiego i sędzia Tomasz Kwiatkowski od razu sięgnął po czerwoną kartkę.  

Od tego momentu podopieczni Jacka Magiery mieli zdecydowaną przewagę i wydawało się, że gole przy Łazienkowskiej są kwestią czasu. Mistrzowie Polski jednak razili bezradnością i niedokładnością w akcjach ofensywnych. Kolejne próby pokonania Michała Gliwy podejmowali Dominik Nagy i Cristian Pasquato. Ich strzały były jednak niecelne lub bronił je bramkarz Sandecji. 

Gliwę w 72. minucie pokonał dopiero Kasper Hamalainen, który pojawił się na boisku niespełna trzy minuty wcześniej. Fin otrzymał piłkę w środku pola, przebiegł z nią kilka metrów i z około 23 metrów oddał precyzyjny strzał przy słupku. 

W czwartej minucie doliczonego czasu gry drugą bramkę dla gospodarzy strzelił mało widoczny w tym spotkaniu Michał Kucharczyk. Legioniści odnieśli pierwsze ligowe zwycięstwo w tym sezonie, ale ponownie nie zachwycili stylem gry. Aby w środę pokonać FK Astanę z pewnością muszą zagrać dużo lepiej.  

Kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry w sektorze zajmowanym przez kibiców Sandecji doszło do burd. Osoby przebywające w tym sektorze próbowały wyłamać bramę oddzielającą ich od sektora buforowego. Porządek zaprowadziła dopiero policja. W tym czasie po przeciwnej stronie stadionu palone były flagi i szaliki oraz odpalone zostały race.

Opinie trenerów po meczu

Jacek Magiera (trener Legii Warszawa): To bardzo ważne zwycięstwo. Z naszej strony było dużo gry w ataku pozycyjnym. Po czerwonej kartce dla Grzegorza Barana Sandecja jeszcze bardziej zagęściła defensywę. Tego się spodziewałem, dlatego najważniejsze było otwarcie wyniku. Zrobił to Kasper Hamalainen, ale zespół dążył do zdobycia kolejnych bramek. Strzelił ją dopiero Michał Kucharczyk w końcówce spotkania. Odnieśliśmy zwycięstwo po ciężkim meczu. Kilka dni temu została napisana nieprawda, że Artur Jędrzejczyk opuszcza treningi. W ostatnim półroczu tylko raz dałem mu wolne. Takie nieprawdziwe informacje biją w drużynę, zawodnika i trenera.

Radosław Mroczkowski (trener Sandecji Nowy Sącz): Moja drużyna od początku nie pękała. Wiadomo jednak, że w osłabieniu ciężko się gra, szczególnie na Łazienkowskiej. Jednak nawet w tej sytuacji moja drużyna dobrze sobie radziła. Filip Piszczek miał kluczową sytuację, którą mógł zamienić na bramkę. To dodałoby moim piłkarzom jeszcze większej wiary w siebie. Jesteśmy źli, jednak nie będę stawiał żadnych tez. Nie będę oceniał pracy sędziego, choć warto obejrzeć sobie ten mecz jeszcze raz i zwrócić uwagę nie tylko na czerwoną kartkę dla Grzegorza Barana, ale na inne detale. W środę będę trzymał kciuki, aby Legia pokonała FK Astana i awansowała do czwartej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. 

(ph)