Lech Poznań zremisował przed własną publicznością z drużyną Śląska Wrocław 2:2 w spotkaniu 20. kolejki Ekstraklasy. W Gdańsku także podział punktów - Lechia zremisowała 0:0 z GKS Bełchatów.

Kibice w Poznaniu obejrzeli ciekawe widowisko. Od początku meczu lepsze wrażenie sprawiali piłkarze Śląska Wrocław, którzy objęli prowadzenie w 23. minucie, po tym jak Sebastian Mila wykorzystał rzut karny. Lech zdołał szybko odpowiedzieć i sprawić, że spotkanie nabrało tempa. Na listę strzelców, po koronkowej akcji całego zespołu, wpisał się Siergiej Kriwiec. Kilka minut przed zakończeniem pierwszej części gry gospodarze za sprawą Vojo Ubiparipa wyszli na prowadzenie.

Druga połowa spotkania była jeszcze lepsza i obfitowała w znacznie większą liczbę podbramkowych sytuacji. W 53. minucie po kapitalnym uderzeniu Dariusza Sztylki podopieczni Oresta Lenczyka wrócili do gry i rozpoczęli bój o komplet punktów. Groźne kontry i dośrodkowania mnożyły się z minuty na minutę. W decydującym momencie konfrontacji Śląsk miał co najmniej dwie dogodne okazje na wywalczenie zwycięstwa. W 86. minucie Łukasz Madej trafił w słupek , natomiast kilkadziesiąt sekund później bliski zmiany rezultatu był również Waldemar Sobota. Ostatecznie mecz, który można uznać za nieprzeciętne widowisko, zakończył się podziałem punktów.

W Gdańsku zabrakło bramek, a w pierwszej połowie także emocji. Kibice zgromadzeni na stadionie Lechii zobaczyli zaledwie dwie dobre okazje bramkowe - obie gospodarzy. Najpierw w 20. minucie Paweł Nowak precyzyjnie dośrodkował z rzutu wolnego, do piłki w polu karnym najwyżej wyskoczył Luka Vucko, ale uderzył minimalnie nad poprzeczką bramki GKS-u. Dwie minuty później dobrze z lewego skrzydła dośrodkował Traore, ale Buvalowi zabrakło centymetrów, żeby umieścić piłkę w siatce.

Znacznie więcej emocji przyniosła druga połowa, w której Lechia po zaledwie kilkunastu sekundach od gwizdka arbitra mogła objąć prowadzenie. Paweł Nowak zagrał długą piłkę w kierunku Bediego Buvala, błąd popełnił Łukasz Sapela i Francuz stanął przed świetną okazją bramkową. Zbyt długo składał się jednak do strzału i ostatecznie obrońcy GKS-u zdołali zablokować jego uderzenie. W 59. minucie groźnie z dystansu uderzał Marko Bajić, ale minimalnie obok bramki Sapeli. W 79. minucie najgroźniejszą akcję w tym meczu stworzyli sobie goście. Dawid Nowak stanął w sytuacji sam na sam z Małkowskim, ale zbyt mocno wypuścił sobie piłkę i ostatecznie bramkarz Lechii wyszedł obronną ręką. Po chwili groźnie zaatakowali gospodarze, jednak Sapela nie dał się zaskoczyć Deleu. Pod koniec meczu swoją szansę miał jeszcze Lukjanovs, ale uderzył w słupek.