Polscy piłkarze zremisowali 2:2 w towarzyskim meczu z Koreą Południową. Bramki na stadionie w Seulu zdobyli dla biało-czerwonych zawodnicy Borussii Dortmund: Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski.

Mecz nie toczył się w zbyt szybkim tempie. Początkowo Koreańczycy zdecydowali się na grę wysokim pressingiem, co utrudniało nam rozegranie piłki. Później na boisku zrobiło się więcej miejsca i udało nam się to wykorzystać. W 29. minucie na rajd środkiem pola

zdecydował się Kuba Błaszczykowski. Pomocnik Borussi Dortmund uderzył na bramkę z ponad 20 metrów. Piłka odbiła się od poprzeczki, a najszybciej dobiegł do niej Robert Lewandowski i strzałem głową pokonał bramkarza gospodarzy. Dla naszego snajpera była to 12 bramka w biało-czerwonych barwach. Kilka chwil później kolejnej okazji nie wykorzystał Błaszczykowski, który po podaniu Macieja Rybusa trafił w bramkarza. W ostatnich fragmentach pierwszej połowy zarysowała się przewaga piłkarzy Franciszka Smudy, a gospodarze nie stworzyli sobie klarownych sytuacji.

Tuż po przerwie Koreańczycy byli bliscy wyrównania. Po rzucie rożnym minimalnie niecelnie uderzył Kwak Tae-hwi. Gospodarze znów zaczęli nękać nas pressingiem i przejęli inicjatywę. Kolejnym dowodem był strzał z dystansu Chu-younga Parka, który skorzystał z prezentu po błędzie Wojtkowiaka. Na szczęście minimalnie chybił. Przez 15 minut drugiej połowy nasi piłkarze nie zagościli nawet w okolicach pola karnego Koreańczyków. W 66. minucie gospodarze dopięli swego i wyrównali. W zamieszaniu w naszym polu karnym zimną krew zachował Chu-young Park i wpakował piłkę do siatki. Po chwili uratował nas Fabiański, który wybronił kolejne uderzenie swojego kolegi z Arsenalu.

Franciszek Smuda próbował ożywić naszą grę, wprowadzając Adriana Mierzejewskiego, który zastąpił Rybusa i Pawła Brożka, który wszedł za Lewandowskiego. Napastnik Trabzonsporu miał dobrą okazję w 71. minucie, ale uderzył z ostrego kąta i spudłował. Na kwadrans przed końcem po raz drugi Fabiańskiego pokonał Park. Ja-cheul Koo ograł na skrzydle naszych obrońców, podał na środek do nieobstawionego Parka, który nie miał kłopotów z pokonaniem naszego bramkarza w sytuacji sam na sam. Koreańczycy nadal mieli miażdżącą przewagę, ale udało nam się wyrównać, choć to zasługa błędu Ja-cheol Kooka, który trafił piłką w Błaszczykowskiego. Pomocnik Borussii Dortmund znalazł się przed bramkarzem i spokojnym strzałem wyrównał.

Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była zdecydowanie lepsza, po przerwie dominowali gospodarze. Martwi łatwość, z jaką Koreańczycy dochodzili po przerwie do sytuacji strzeleckich. Cieszą dwie bramki, choć w obu przypadkach mieliśmy odrobinę szczęścia.