To był oszust nie sędzia, cały mecz drukował. Austriacy też byli zawstydzeni - tak sędziego meczu Polska-Austria "komplementował" w Kontrwywiadzie RMF FM minister sportu Mirosław Drzewiecki. Przepychanka jest zawsze, ale ten sędzia, który chce, to zagwiżdże - dodał Jan Tomaszewski, były bramkarz reprezentacji Polski.


Konrad Piasecki: Gdyby nie ten karny – wzdycha dziś cała Polska. Czy któryś z was powie, że należał się Austriakom? Panie Janie, należał się?

Jan Tomaszewski: Moim zdaniem należał się. Miał pecha Lewandowski, bo akurat sędzia stał naprzeciw niego. Gdyby jednak nie Artur Boruc, to już w 15. minucie byłoby po meczu.

Konrad Piasecki: Najpierw wątek karnego. Panie ministrze, po pańskiej minie widzę, że pan się zupełnie nie zgadza z Janem Tomaszewskim.

Mirosław Drzewiecki: Nie zgadzam się. Uwielbiam Janka, ale jest doświadczonym zawodnikiem i wszystko wie. Gdyby w angielskiej lidze taki sędzia sędziował, to trzeba by było unieważnić wszystko, co było do tej pory w Anglii. To był oszust, a nie sędzia. Cały czas drukował. Cały czas. Wstyd. W Polsce przyzwyczailiśmy się do tego, że PZPN słabo funkcjonuje, że wydział dyscypliny, że sędziowie, ale na mistrzostwach Europy zrobić taką rzecz? To jest hańba dla tych mistrzostw.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że to taki tradycyjny schemat gospodarzy, którym pomagają sędziowie?

Mirosław Drzewiecki: Tradycyjny. Dzień wcześnie wypadli Szwajcarzy i w UEFA zaczęli się pewnie zastanawiać, co to będzie dla tych mistrzostw, kiedy już żadnego gospodarza nie będzie.

Konrad Piasecki: A kiedy pan rozmawiał w loży VIP-ów z Austriakami, oni też przyznawali, że wydrukowany karny?

Mirosław Drzewiecki: Zawstydzeni byli tym, co się działo, włącznie z prezydentem. To jest najlepsza charakterystyka. Emocjonalnie cieszyli się oczywiście, jak bramka została strzelona, ale nie patrzyli nam w oczy, tyko w podłogę.

Konrad Piasecki: To co teraz zrobić panie Janie? Wycofywać się z mistrzostw, jak radzi Zbigniew Preisner?

Jan Tomaszewski: Broń boże. Trzeba przyjąć tę porażkę. Ja się oczywiście w pewnym momencie zgadzam z panem ministrem, dlatego że przy rzutach rożnych i przy rzutach wolnych zawsze tam, gdzie jest walka pięciu na pięciu, to sędzia w ciemno może zagwizdać i podyktować karnego. Przepychanka jest zawsze, to jest taka rutyna. Sędziowie puszczają, ale ten, który chce, to zagwiżdże i podyktował karnego, bo widział to, jak Lewandowski wciskał w ziemię Austriaka.

Mirosław Drzewiecki: Drogi Janku, ale w tym samym momencie Bąk był atakowany identycznie albo gorzej, bo łokciem. Teraz jest pytanie, co powinien zagwizdać. Czy wolno mu było powtórzyć wolnego, gdzie po uderzeniu już Boruc miał piłkę w rękach, ale nie ułożyło mu się tak jak trzeba. Można więc było gwizdać jeszcze raz, do skutku. Trzeci raz i czwarty.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, ale naprawdę pan by się wycofał z Euro jak mówi Zbigniew Preisner?

Mirosław Drzewiecki: Tu Janek ma rację. Trzeba być jednak mężczyznami i rozumieć. Uważam, że trzeba ogłaszać światu jedną prawdę. Mnie najbardziej szkoda polskich kibiców. My wyszliśmy ze stadionu i przyznam szczerze, że płakać mi się chciało, jak fajni ludzie z Polski, którzy przyjechali z całymi rodzinami i prosili „zróbcie coś”, dlatego że im było żal. Prawda jest taka, że gdyby nie Boruc… To był słaby mecz.

Konrad Piasecki: Właśnie. Karny karnym, w ostatniej minucie to jest strasznie przykre, ale szczerze mówiąc to nam się nie należało zwycięstwo. A już awans do ćwierćfinału to nam się w ogóle nie należał.

Mirosław Drzewiecki: Przepraszam, a czy Czesi pierwszy mecz mogli wygrać ze Szwajcarami? Byli dużo gorsi, a wygrali. Taka jest piłka.

Konrad Piasecki: Panie Janie, to był wielki mecz polskiej reprezentacji czy jednak mecz fatalny?

Jan Tomaszewski: To nie był wielki mecz. Zobaczymy, czy jest poprawa w grze w tym trzecim spotkaniu. Ja tylko przypomnę: na mistrzostwach świata w Korei zdobyliśmy trzy punkty, w Niemczech - trzy punkty i teraz jest szansa, żeby ta drużyna pokazała się.

Konrad Piasecki: Tylko, że to niewielka pociecha.

Jan Tomaszewski: Ale jeśli wygra z Chorwacją i odpadnie, bo taka może być sytuacja w grupie, to uważam, że tutaj Beenhakker zrobił duży krok do przodu.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że trzeba dokonać jakichś zdecydowanych zmian przed meczem z Chorwacją, czy zostawić tę drużynę, tylko trochę ją wesprzeć psychicznie?

Jan Tomaszewski: Nie, nie, uważam, że tutaj trzeba grać do końca fair i trzeba pokazać, że ten wypadek z Austrią, czyn sędziego, czy te pierwsze piętnaście minut były przypadkowe.

Konrad Piasecki: Ale pytam o zestawienie składu personalnego, czy należy dokonać jakichś zmian w składzie?

Jan Tomaszewski: Ja bym wstawił Wawrzyniaka, gdyby to ode mnie zależało, bo to jest prawdziwy lewy obrońca. Według mnie, z Jopem nie wyszła ta zmiana, dlatego było tak, a nie inaczej w tych pierwszych dwudziestu minutach. Po prostu wystawiłbym ten skład: chłopcy pokażcie się, zakończmy to, nawet jeśli odpadniemy, to z honorem.

Mirosław Drzewiecki: Prosiłem wczoraj Listkiewicza, żeby jednak protestował, by ten sędzia, który brzydko mówiąc, okazał się oszustem, nie krzywdził już innych.

Konrad Piasecki: Będzie oficjalny protest?

Mirosław Drzewiecki: Te protesty nic nie dają, nigdy nie udaje się nic zrobić, ale przynajmniej żeby wszyscy wiedzieli, że my wiemy i wszystko widzimy.

Konrad Piasecki: I będziemy żądali, aby ten sędzia nigdy więcej nie sędziował?

Mirosław Drzewiecki: Do Anglii niech pojedzie, niech tak gwiżdże, jak tutaj gwizdał, to go wyniosą.

Konrad Piasecki: A w mistrzostwach Europy niech nie sędziuje?

Mirosław Drzewiecki: Już nigdy więcej.

Konrad Piasecki: Ale szanse na awans są już chyba czysto teoretyczne? Zgodzicie się panowie?

Jan Tomaszewski: Chorwaci na pewno nie zagrają w podstawowym składzie, bo dla nich ważniejszy jest następny mecz w ćwierćfinale i oni nie będą chcieli trafić na Portugalczyków, na zdobywcę pierwszego miejsca w tamtej grupie. Sądzę, że będą grali na remis i w składzie rezerwowym, i tu jest dla nas szansa, natomiast mam obiekcje, czy Austriacy są w stanie zremisować, bądź wygrać z Niemcami.

Mirosław Drzewiecki: Niestety Janek ma rację, Austria to najsłabsza drużyna ten grupy. Zdecydowanie to widać. Polacy nie błyszczeli wczoraj, ale jednak Austriacy byli trochę bezradni, a Boruc wczoraj w bramce, śladami Tomaszewskiego, pokazał, że na taką drużynę to i dobry bramkarz wystarczy.

Konrad Piasecki: Ja mam poczucie, że w poniedziałek z tymi mistrzostwami się pożegnamy, już się zastanawiam co dalej? Zostawić Leo Beenhakkera na stanowisku trenera?

Jan Tomaszewski: Moim zdaniem Leo Beenhakker powinien zostać, ale jednak powinien swoim współtowarzyszom podziękować, a szczególnie Janowi de Zeeuw, który jest managerem i każde powołanie do kadry będzie z podtekstami.

Mirosław Drzewiecki: Ja też uważam, że Beenhakker powinien zostać, powód bardzo prosty: trochę się nauczył polskiej specyfiki, bo po pierwszym meczu, jeszcze zanim ten się skończył, już było widać, że Polska, to nie Holandia i tu się inaczej podchodzi do wszystkiego. Natomiast jedna rzecz: kapitalni polscy kibice. Dwie minuty przed końcem śpiewali: auf wiedersehen. Proszę was, pamiętajcie następnym razem: w piłce nożnej jest tak, jak w pokerze: pieniądze się liczy na schodach, jak się wychodzi po grze. Tak samo jest w piłce, bo tam jest wszystko możliwe, dlatego że UEFA jest organizacją, która ma swoją specyfikę.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, jaka atmosfera koabitacyjna? Czy nieszczęście zbliżyło rządzących do prezydenta?

Mirosław Drzewiecki: Od początku byliśmy bardzo blisko.

Konrad Piasecki: Lecieliście jednym samolotem.

Mirosław Drzewiecki: Podróż w obie strony bardzo przyjemna, jeżeli mierzyć temperaturą atmosfery, to byłoby O.K.

Konrad Piasecki: Ale korki od szampana nie strzelały?

Mirosław Drzewiecki: Nie było szampana.

Konrad Piasecki: Ale wino było?

Mirosław Drzewiecki: Tak.

Konrad Piasecki: Miło było?

Mirosław Drzewiecki: Tak, miło było.

Konrad Piasecki: Czyli futbol zbliża?

Mirosław Drzewiecki: Myślę, że w ogóle sport zbliża.

Konrad Piasecki: Ale prezydentowi po golu w ramiona się nie rzucaliście, aż tak dobrze nie było?

Mirosław Drzewiecki: Martwiliśmy się, że prezydent rzucił się w ramiona Austriakom. Ale wybaczone.

Konrad Piasecki: Dziękuję za rozmowę.