Wisła wygrała 185. Derby Krakowa. "Biała Gwiazda" pokonała na własnym stadionie Cracovię 1:0 po trafieniu Maora Meliksona. Porażka oznacza, że Pasy spadają z ekstraklasy. Sędzia pokazał aż trzynaście żółtych i dwie czerwone kartki. Nie obyło się również bez zamieszek i zatrzymań.

Policjanci zatrzymali po derbach Krakowa co najmniej siedmiu kibiców Cracovii. Zarzuty wobec nich to napaść na funkcjonariusza i wniesienie materiałów pirotechnicznych na stadion przy Reymonta. "Święta wojna w Krakowie" to zawsze spotkanie podwyższonego ryzyka. W gotowości czekali nie tylko policjanci, ale też ochroniarze i helikopter. W pewnym momencie w stronę sektora gospodarzy poleciały petardy. W sektorze Cracovii musiała pojawić się policja. Po kilku minutach funkcjonariusze musieli też interweniować w sektorze Wisły. Co kilka minut słychać było odgłosy petard, które rzucali zarówno fani Pasów jak i Białej Gwiazdy. W pewnej chwili nad głowami kibiców pojawiły się też plastikowe krzesełka.

Wisła rządziła na boisku

A na boisku już od pierwszych minut spotkania sędzia Robert Małek szybko pokazał, kto będzie rozdawał karty. Poskromił zapędy krewkich Vladimira Boljevicia i Gervasio Nuneza, obu pokazując w odstępie zaledwie kilkudziesięciu sekund po żółtej kartce. W 10. minucie kolejną obejrzał Cezary Wilk, a w pierwszej połowie arbiter ukarał jeszcze Krzysztof Nykiela.

Początek meczu należał do Cracovii. Zawodnicy Pasów zdawali sobie sprawę, że tylko zwycięstwo pozwoli im zachować szanse na grę w ekstraklasie w kolejnym sezonie. Co prawda gospodarze usiłowali rozgrywać atak pozycyjny, ale grający wysoko i agresywnie w obronie goście starali się kontrować. Mimo prób, Cracovii nie udało się zdobyć bramki, cel osiągnęła za to Wisła. Melikson wykonał rzut wolny tuż zza pola karnego i pięknym strzałem pokonał Wojciecha Kaczmarka.

Pomocnik z Izraela był widoczny i starał się kreować grę Wiślaków. Gdyby Czekaj lepiej wykorzystał dośrodkowanie Meliksona, wynik mógł się zmienić, ale piłka minęła bramkę "Pasów". Wisła częściej atakowała prawym skrzydłem, gdzie widoczny był także Ivica Iliev. W ostatnich minutach pierwszej części gry zabrakło dobrych sytuacji, niestety, po stracie bramki gorzej zaczęli grać zawodnicy Tomasza Kafarskiego.

Drugą połowę rozpoczął swoisty rekord Sławomira Szeligi. Dosłownie 2, może 3 sekundy po wznowieniu gry piłkarz Cracovii sfaulował Meliksona i szybko obejrzał żółtą kartkę. Podobny los i ponownie za faul na Izraelczyku spotkał kilka chwil później Koena van der Biezena. Atak potrzebującej bramek Cracovii nadal były nieporadne i chaotyczne. Fatalnie po podaniu Sebastiana Szałachowskiego skiksował na przykład Saidi Ntibazonkiza. Groźnie z rzutu wolnego uderzył dopiero w 61. minucie Hesdey Suart. Bramek nie było, ale nie brakowało kolejnych żółtych kartek. W 70. minucie drugą obejrzał Vladimir Bojlević i opuścił boisko. Faulował... oczywiście Meliksona. Sytuacja Cracovii stała wręcz beznadziejna. Goście jednak nie rezygnowali. Sergej Pareiko musiał wybronić choćby dość słaby strzał van der Biezena, z kolei po strzale Marcina Budzińskiego piłka minęła bramkę. Na 12 minut przed końcem meczu los Cracovii mógł przypieczętować Patryk Małecki, ale strzelił zbyt lekko.

Wynik już się nie zmienił, ale Cracovia kończyła mecz w ósemkę. Z boiska zszedł kontuzjowany Andraż Struna, kiedy trener Tomasz Kafarski wykorzystał już komplet zmian, a czerwoną kartkę obejrzał jeszcze Budziński.

Sędzia pokazał łącznie 13 żółtych (aż 10 dla piłkarzy "Pasów") i 2 czerwone kartki.

Pasy żegnają się z ekstraklasą po 8 latach gry. Do najwyższej klasy rozgrywkowej Cracovia wróciła w 2004 roku po 20 latach tułania się po niższych ligach.