Z powodu ogromnych korków w Sao Paulo piłkarze Chile spóźnili się na ćwierćfinał Copa America z Kolumbią, ale ostatecznie wygrali rzutami karnymi 5-4. Rywale odpadli z mistrzostw Ameryki Południowej, chociaż nie stracili ani jednej bramki w turnieju.

Spotkanie na stadionie Corinthians rozpoczęło się z 20-minutowym opóźnieniem.

Wszystko było dobrze zaplanowane, ale niestety nie udało nam się dotrzeć na czas. W autokarze panował niepokój, ale mimo wszystko mieliśmy nadzieję, że nie wpłynie to na postawę zawodników podczas gry - stwierdził kolumbijski trener Chile Reinaldo Rueda.

Chilijskie media podały, że prawie dwie godziny zajęło drużynie dotarcie na stadion na przedmieściach największego miasta Ameryki Południowej.

Na boisku działo się również wiele ciekawego, a Chile - najlepszy zespół dwóch ostatnich edycji (2015, 2016) Copa America - strzelił dwie bramki. Obie jednak nie zostały uznane po wideoweryfikacji (VAR); w jednym przypadku spalony, w drugim zagranie ręką.

Po 90 minutach wynik był 0:0, dlatego argentyński sędzia Nestor Pitana zarządził rzuty karne. Zawodnicy wykonywali je bezbłędnie do czwartej serii. W ostatniej przestrzelił Kolumbijczyk William Tesillo, zaś do siatki rywali trafił Alexis Sanchez.
Ekipa Kolumbii odpadła z mistrzostw, mimo że nie straciła żadnego gola. W fazie grupowej odniosła trzy zwycięstwa, w bramkach 4-0.

Zasłużyliśmy na awans, chociaż ten dzień nie układał się po naszej myśli, najpierw korki, potem nieuznane dwa trafienia - przyznał chilijski piłkarz Arturo Vidal.

Kolejnym rywalem obrońców tytułu będzie Urugwaj albo Peru. Ćwierćfinałowy mecz tych drużyn w sobotę (29 czerwca) o godz. 21 czasu polskiego.

Wcześniej do półfinału awansowali gospodarz turnieju Brazylia i Argentyna.