"Zdjęcie przedstawiające moje mięśnie podobne do męskich jest efektem fotograficznym. Ja nie jestem aż tak świetnie zbudowana, chociaż bicepsy posiadam" - twierdzi najgroźniejsza rywalka Justyny Kowalczyk w biegach narciarskich Norweżka Marit Bjoergen. To reakcja na zdjęcie biegaczki, które obiegło świat po zdobyciu przez nią tytułu norweskiego "Sportowca Roku".

Trzykrotna złota medalistka olimpijska i ośmiokrotna mistrzyni świata, a także obecna liderka Pucharu Świata pozowała 7 stycznia w sukience z odsłoniętymi ramionami w studiu norweskiej telewizji w Val di Fiemme z okazji zdobycia nagrody. Zdjęcie, na którym na pierwszym planie znajduje się umięśnione ramię biegaczki, obiegło światową prasę, wywołując komentarze, że "Bjoergen jest jak mężczyzna", a w fińskiej prasie sugerowano nawet doping po wypowiedziach trenera Kariego Pekki Kyro, że "takich mięśni nie daje Bóg, tylko norweski lekarz".

Norweska fotografka, która zrobiła słynne już zdjęcie, jest bardzo dobrym fachowcem i świetnie operowała ogniskową obiektywu i odległością. To znakomite zdjęcie, lecz efekt był - jak widać - piorunujący. Prawda jest jednak taka, że ja nie jestem aż tak dobrze zbudowana, w rzeczywistości nie mam aż takich wielkich i gigantycznych mięśni. Na następne gale będę się jednak już ubierać inaczej - powiedziała Bjoergen.

W wyjaśnieniu "tajemnicy mięśni Bjoergen" pomogła jej szwedzka rywalka Charlotte Kalla, która podczas gali sportu w Sztokholmie w poniedziałek, odbierając swoje wyróżnienie, ubrała się podobnie jak Bjoergen. Efekt na zdjęciu wywołał fale komentarzy w internecie o "potwornych mięśniach Kalli" i "dopingu biegaczek narciarskich".

Jak podkreśliły szwedzkie gazety, publikujące zdjęcie, "efekt dla szwedzkiej opinii publicznej był równie szokujący jak w przypadku Bjoergen". Kalla po odebraniu nagrody wspólnie z Idą Ingemarsdotter za "Drużynę Roku" i złoty medal w sprincie drużynowym podczas mistrzostw świata w Oslo powiedziała, że zrobienie podobnego zdjęcia w jej przypadku nie było trudne, lecz nie chciała przekraczać granic i poprosiła o to fotografów.

My, biegaczki, poświęcamy dużo czasu na trening siłowy, którego efektem są mięśnie ramion, lecz każda z nas posiada też inną budowę naturalną. Dlatego u niektórych mięśnie są większe i bardziej widoczne, a u innych mniejsze. Ich ekspozycja zależy - jak widzimy zależy - od fotografów - stwierdziła Kalla.