Polska reprezentacja będąca już pewna udziału w finałach mistrzostw świata w Japonii i Korei, w swej przedostatniej konfrontacji w piątej grupie eliminacyjnej uległa wczoraj w Mińsku, drużynie Białorusi aż 1:4.

Bohaterem ekipy gospodarzy był Roman Wasiliuk, który zaaplikował podopiecznym Jerzego Engela wszystkie, cztery gole. Pierwsza bramka padła po ewidentnym błędzie Jerzego Dudka już w ósmej minucie gry. Polski bramkarz zbyt krótko wybił piłkę po ziemi, trafiła ona do Romana Wasiliuka, a ten zakręcił jeszcze wracającym Mariuszem Kukiełką i bez problemów zdobył gola. Tuż po wznowieniu gry po przerwie Wasiliuk popisowo ograł w polu karnym Tomasza Kłosa, z asekuracją spóźnił się Mariusz Kukiełka i Dudek był bezradny przy silnym strzale w długi róg. Pięć minut później po katastrofalnym nieporozumieniu między Kukiełką i Dudkiem Wasiliuk po raz trzeci umieścił piłkę w polskiej siatce. Wreszcie kompromitację polskiej reprezentacji Wasiliuk dopełnił w 62. minucie uprzedzając trzech obrońców i posyłając piłkę w samo okienko bramki strzeżonej przez Dudka. Na osłodę Polakom pozostała honorowa bramka zdobyta na 10 minut przed końcem meczu po rodzinnej akcji Żewłakowów. Po dośrodkowaniu Michała gola głową zdobył Marcin. Selekcjoner Jerzy Engel wbrew niektórym sugestiom wystawił najsilniejszy skład jakim dysponował. W porównaniu z sobotnią potyczką z Norwegią w wyjściowej jedenastce zabrakło jedynie Radosława Kałużnego (kontuzja mięśnia czwórgłowego) i Tomasza Hajto (pauzował za żółte kartki). W zamian w liniach defensywnych wystąpił Mariusz Kukiełka, a w formacji środkowej Arkadiusz Bąk. Polacy od początku grali bez pomysłu, brakował dokładności, a niezwykle umotywowani gospodarze przejęli inicjatywę opanowując środek pola. Porażka biało-czerwonych z Białorusią przerwała serię 13 kolejnych meczów bez porażki pod wodzą Engela.

foto Archiwum RMF

06:25