"To był wyjątkowy moment. Całe moje życie przeleciało mi przed oczami" - powiedział trener polskich piłkarzy Czesław Michniewicz, komentując radość po wygranej ze Szwecją 2:0 na Stadionie Śląskim w finale baraży o awans do tegorocznych mistrzostw świata.

Pomyślałem, że jestem w miejscu, kiedy cała Polska czeka na sukces i my go osiągnęliśmy. Bardzo dziękuję osobie, bez której by mnie tu nie było - prezesowi PZPN Czarkowi Kuleszy. Poszedł pod prąd, zaufał mi, dał mi szansę. Nie wiem, co będzie dalej, ale mam olbrzymią satysfakcję, że wszystko się udało - podkreślił Czesław Michniewicz.

Jak zaznaczył, przed i w czasie meczu czuć było duże napięcie.

Było bardzo dużo emocji, ranga spotkania, otoczka i to, że osiągnęliśmy cel udzieliły mi się i się wzruszyłem. To nie był tylko mój mecz kontra Szwecja. To cała Polska chciała to spotkanie wygrać. Napięcie rozkładało się na 38 milionów Polaków - dodał.

Przyznał, że Kamil Glik wystąpił we wtorek z urazem, z jakim większość zawodników nie wyszłaby nawet na rozgrzewkę.

Z nim jest tak, że jeśli noga nie została urwana, to gra. Kiedy padła druga bramka, ważne było, aby nie stworzyć rywalom okazji do zdobycia kontaktowego gola. 2:0 to zawsze niebezpieczny wynik, zwłaszcza, kiedy gra się z tak niebezpieczną i doświadczoną drużyną - ocenił.

Krychowiak: Po zdobyciu pierwszej bramki poczuliśmy, że awansujemy na mistrzostwa świata

Pomocnik Grzegorz Krychowiak zaznaczył, że mógł przyjść na pomeczową konferencję z przyjemnością.

Ostatnio musiałem przepraszać za błąd, dziś przyszedłem z uśmiechem - nawiązał do spotkania ze Słowacją w ubiegłorocznych mistrzostwach Europy, w którym został ukarany czerwoną kartką.

Przypomniał, że w Chorzowie zrewanżowali się Szwedom za porażkę w ME.

Dokonaliśmy czegoś fantastycznego. Zasługujemy na to, by pojechać na mundial i zagrać na nim dużo lepiej niż poprzednio - wskazał.

Komplementował atmosferę stworzoną przez kibiców na Stadionie Śląskim.

To ważne w tego typu meczach, kiedy decydują detale. Bez kibiców w trudnych momentach ten mecz byłby jeszcze cięższy. Dziękuję za fantastyczny doping - powiedział.

Pytany o rzut kary po faulu na nim zaznaczył, że skoro rywale odpowiadali, że nie wiedzą, czy powinien być - to znaczy, że był ewidentny.

To nie był łatwy mecz, przeciwnik był bardzo doświadczony. Najważniejsze, że zespół nie wyszedł na "miękkich nogach", a pokazał charakter. Ważne było, by nie stracić bramki. Po zdobyciu pierwszej poczuliśmy, że awansujemy na mistrzostwa świata - dodał.

Podkreślił, że każdy rezerwowy wchodzący na boisko chce udowodnić trenerowi, że ten się pomylił przy ustalaniu składu.

Kiedy dostałem szansę, chciałem udowodnić, że zasługuję na miejsce w +11+ i chcę grać. Sukces smakuje bardzo dobrze. Cały zespół z trenerem na czele wykonał fantastyczną pracę w krótkim czasie - podsumował.

Lewandowski: Najtrudniejszy karny w moim życiu

Wyjątkowy mecz. Wiedzieliśmy, że w większości od nas będzie zależało, jak się potoczy. Przy tym wsparciu kibiców było nam troszkę łatwiej. Wiadomo, że można jeszcze kilka rzeczy poprawić w naszej grze, szczególnie z piłką. Ale zdecydowanie byliśmy konsekwentni w tym, co robiliśmy. Po pierwszej bramce Szwedzi już chyba za bardzo nie wiedzieli, co mają zrobić. W obronie zagraliśmy naprawdę bardzo dobrze. Jest wiele potencjału w naszej drużynie, aby stwarzać jeszcze więcej okazji. Awansowaliśmy na kolejny mundial, kolejny wielki turniej. Teraz mamy trochę czasu na odpowiednie przygotowanie piłkarskie i mentalne - przyznał w rozmowie z TVP Sport Robert Lewandowski.

Lewandowski wykorzystał rzut karny na 1:0 na początku drugiej połowy, a w 72. minucie wynik ustalił Piotr Zieliński.

Myślę, że to był jeden z najtrudniejszych, a chyba nawet najcięższy rzut karny w moim życiu. Zdawałem sobie sprawę, o co gramy i jaka jest presja. Jaki ciężar mają te sekundy, zanim podbiegnę do piłki. Wiedziałem, że muszę to wziąć na swoje barki i skupić się na tym, aby jaki najlepiej wykonać "jedenastkę". Wiedziałem, że to może być kluczowy moment, aby grało nam się łatwiej. Później "Zielu" strzelił na 2:0 i wygraliśmy - podkreślił najlepszy piłkarz świata w dwóch ostatnich edycjach plebiscytu FIFA.

Przy okazji pochwalił kolegów z zespołu za wtorkowe zwycięstwo.

Cała drużyna zasłużyła dzisiaj na pochwały. Za to, ile serca włożyliśmy w to spotkanie. A przecież mieliśmy "szpital" przed meczem i w jego trakcie. To było wyzwanie dla każdego z nas, dla całej drużyny - przyznał Lewandowski.

Dodał, że okoliczności rozgrywania tego meczu były ciężkie, również biorąc pod uwagę wojnę w Ukrainie, zaatakowanej przez Rosję.

To nie był łatwy okres. Nie tylko dla nas, piłkarzy, ale też dla całego świata, Europy, dla Polaków - patrząc na to, co się dzieje za naszą granicą. Przygotowanie mentalne do tego meczu było dla nas wielkim wyzwaniem. Wyszliśmy z tego zwycięsko i to się najbardziej liczy - podkreślił.

To będzie 9. występ Polski na mundialu

Piłkarska reprezentacja Polski po raz dziewiąty w historii, a drugi z rzędu wystąpi w mistrzostwach świata.

Największe sukcesy odniosła w 1974 i 1982 roku, zajmując trzecie miejsce. W trzech ostatnich występach - w Japonii i Korei Płd. w 2002 roku, cztery lata później w Niemczech oraz w Rosji w 2018 roku - biało-czerwoni odpadli po fazie grupowej.