"Mamy dzisiaj dwie sceny - polityczną i sportową. W obu przypadkach jest bardzo wielka walka. Z punktu widzenia kibica Lecha uważam, że karnego nie było" - mówi dla RMF FM były reprezentant kraju oraz były piłkarz "Kolejorza" i Legii Warszawa Jarosław Araszkiewicz. Komentuje w ten sposób kontrowersyjne zwycięstwo mistrzów Polski nad Jagiellonią Białystok. Ekipa ze stolicy wygrała 1:0 po rzucie karnym niesłusznie podyktowanym w ostatnich sekundach spotkania przez sędziego Pawła Gila. "Każdy się myli. My też w życiu się mylimy i trzeba sobie wybaczyć" - dodaje.

Adam Górczewski: Z pana punktu widzenia, jak wyglądały te ostatnie minuty meczu w Warszawie?

Jarosław Araszkiewicz: Dzisiaj mamy dwie sceny: jedna polityczna, druga - sportowa. I w politycznej jest bardzo wielka walka, i w sportowej. Z punktu widzenia kibica Lecha uważam, że karnego nie było, ale wiadomo, że sędzie decyduje o przyznaniu rzutu karnego i widziałem, że główny chyba się nie zdecydował, ale dostał "cynk" od bocznego, gdzie został zauważony ruch ręki. Patrząc później w telewizji - powtórka była tylko z jednej kamery. Nie było od strony sędziego bocznego, więc możemy tylko to stwierdzić, że sędzia przyznał tego karnego...

Więc która scena z tych dwóch, o których rozmawiamy jest w tej chwili bardziej fair - polityczna, czy sportowa? Gdzie ta walka jest bardziej czysta i wiadomo, że wygra lepszy?

Myślę, że bardziej będzie tak w sporcie. Wiadomo, że pomyłki się zdarzają i tak samo sędzia może się pomylić na korzyść Lecha i kibice Legii mogą mieć pretensje. Dzisiaj sytuacja w tych dwóch klubach jest bardzo napięta, bo każdy chce zdobyć mistrzostwo, a wiadomo, że jest to przepustka do eliminacji Ligi Mistrzów i są to naprawdę, jak na polskie warunki, olbrzymie pieniądze. Legia wie, że w tamtym roku już była bardzo bliziutko, już była w ogródku, ale nie udało jej się i na pewno dzisiaj pogoń Legii za Lechem będzie do samego końca. Na pewno Legia liczy na to, że w najbliższym spotkaniu Lech straci punkty z Lechią, ale również Legia zagra z Lechią, więc dzisiaj w najbardziej komfortowej sytuacji jest drużyna z Gdańska.

Ale skoro Lech z Legią ścigają się o mistrza, co ma powiedzieć Jagiellonia, która w Poznaniu straciła bramkę z ewidentnego spalonego, a wczoraj straciła gola po karnym, którego poza sędzią Gilem prawie nikt by nie gwizdnął?

Ale w Poznaniu Jagiellonia się podniosła...

Miała czas...

Zostało 30 sekund. Myślę, że w hokeju byłby problem, żeby odrobić... Ale Jagiellonia w meczu z Legią też miała swoje sytuacje i nie wykorzystała ich. Patrząc na sam końcowy gwizdek i zachowanie trenera Probierza, myślę, że było super wzorowe. U zawodników podniosła się straszna adrenalina i widziałem, że były zaczepki wobec sędziego, ale trener zachował się naprawdę fantastycznie. Jagiellonia będzie musiała walczyć i liczyć, że Lechia ogra Lecha, Lechia ogra Legię i Jagiellonia gdzieś z boku, tymi kuchennymi drzwiami, może zostać mistrzem.

Tych meczów ciekawych jeszcze do końca będzie dużo.

Tak, w siedmiu ostatnich meczach po podziale ligi gra się do końca. Dzisiaj patrząc na tabelę, bez reformy, może trzy zespoły walczyłyby o mistrzostwo, bo reszta raczej pojechałaby już na wakacje, a ostatnich cztery czy pięć walczyłoby o utrzymanie. Myślę, że reforma Ekstraklasy była dobrym pomysłem.

Jeszcze wracając na chwilę do tych ostatnich minut, a nawet sekund meczu w Warszawie - co czuje piłkarz i trener, który wie, jak wygląda atmosfera na boisku, kiedy patrzy, że dzieje się coś takiego? Jak zareagować? Kiedy z boku się patrzy, jako obserwator, to jest trochę lepiej, że "ja w tym nie uczestniczę, na całe szczęście", ale piłkarzowi, trenerowi łatwo sobie wyobrazić, jak sam zachowałby się będąc w sytuacji graczy Jagiellonii.

Jest wielka frustracja, ale piłkarze Jagiellonii muszą też mieć do siebie troszeczkę pretensji, bo mieli sytuacje i trzeba to wykorzystać. Na pewno adrenalina piłkarzom się tak podniosła, że dobrze, że się tak skończyło i nie doszło do jakiejś rozróby. Organ sędziowski ma duży orzech do zgryzienia i na pewno będzie chciał to jak najszybciej wyjaśnić - czy naprawdę była ręka, czy była prawidłowa decyzja. Ale każdy się myli. My też w życiu się mylimy i trzeba sobie wybaczyć. Znak pokoju.

Czy dzisiaj, dzień po, gdy emocje są słabsze, słowo "przepraszam" ze strony sędziego Gila byłoby czymś, co uspokoiłoby piłkarzy?

Może w jakimś procencie, bo jednak patrząc na tabelę, Jagiellonia nie ma jednego punktu czy trzech, a ma zero i stoi w tym samym miejscu. Chwała dla zespołu Jagiellonii, że do końca walczył i że się nie poddaje, chce wyjść z twarzą z tego wszystkiego.

Lech, Legia punkt za nim, Jagiellonia kolejne trzy punkty za Legią - kto będzie mistrzem Polski?

Oczywiście, że Lech. Jestem jego byłym piłkarzem i życzę moim młodszym kolegom zdobycia tytułu. To jest fantastyczna sprawa. Szkoda tylko, że nie zdobyli Pucharu Polski. Teraz Lech miał olbrzymią szansę na zdobycie dwóch trofeów. Stało się, jak się stało i trzymamy kciuki za mistrzostwo.

(MRod)