Na straganach na Krupówkach sprzedawana jest chińska tandeta. Niestety, przyjeżdżający tu turyści chcący zaopatrzyć się w regionalne pamiątki będą mieć z tym poważny problem. Sytuację miały zmienić hucznie wprowadzone w 2016 roku przepisy tzw. parku kulturowego, który miał przywrócić ład i porządek na deptaku oraz położyć kres handlu artykułami z Azji. Niestety, zmian do tej pory nie widać - informuje portal zakopane.naszemiasto.pl.

Kiedyś na stoiskach zlokalizowanych na deptaku pod Tatrami można było kupić ręcznie wykonane pamiątki. Nie brakowało wełnianych swetrów, dzierganych skarpet czy robionych ręcznie ciupag, barometrów z góralem czy drewnianych, ręcznie rzeźbionych szkatułki. 

Te dobre czasy odeszły jednak w zapomnienie

Dziś przy głównej ulicy w Zakopanem zakup autentycznej pamiątki z gór to prawdziwe wyzwanie. Wszędzie widać tandetną chińszczyznę.  

Jak podkreśliła Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Agencji Gospodarczej, kilkanaście lat temu w regionie pracowało wielu świetnych rzemieślników. To właśnie oni wykonywali wiele artystycznych produktów dla Zakopiańskich Zakładów Wzorcowych. To była Spółdzielnia Pracy Rękodzieła Ludowego i Artystycznego. Tam powstawało naprawdę dobre rękodzieło. Niestety, chińszczyzna wyparła wszystko. W tej chwili znalezienie pamiątki, która została wyprodukowana przez miejscowych twórców, to duży problem - zaznaczyła Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Agencji Gospodarczej w rozmowie z portalem zakopane.naszemiasto.pl.

Jak dodała, to co w tej chwili jest sprzedawane w Zakopanem można nabyć w każdym innym miejscu, nie tylko w Polsce.

Za upadek rękodzieła na Podhalu na rzecz masowej produkcji, pośrednio Agata Wojtowicz wini brak wsparcia dla twórców i rzemieślników w czasie transformacji po upadku PRL. To właśnie wtedy na rynek zaczęły docierać bardzo tanie produkty z dalekiego Wschodu. Rzemiosło nie było w stanie konkurować cenowo z tanią chińszczyzną. 

W walce z tandetą miał pomóc Park Kulturowy na Krupówkach

Kiedy uchwała wchodziła w życie 1 lipca 2016 roku, miejscy włodarze ogłosili to jako wielki sukces. Miał być to początek końca bylejakości i badziewia na Krupówkach - czytamy na zakopane.naszemiasto.pl. Pojawił się m.in. zapis, który mówi: "Dopuszcza się prowadzenie działalności usługowej lub handlowej (...), której przedmiotem jest wyrób lub usługa utożsamiana z historią, tradycją i kulturą regionu (...)".

Zdaniem regionalisty, architekta i muzyka góralskiego Krzysztofa Trebunia-Tutki, to co jest na straganach to wynik popytu. Według jego oceny, konsumenci chcą kupować tanie i byle jakie rzeczy przez brak edukacji artystycznej. Handlowcy odpowiadają na zapotrzebowanie ludzi o niższych gustach.

Miejscy urzędnicy mówią, że do walki z badziewiem na Krupówkach jest ich za mało. Do tego, żeby wyegzekwować zapisy uchwały musieliby wszczynać postępowanie sądowe. Jak zaznaczają, teraz produktem regionalnym są m.in. baloniki z helem, chińskie okulary, kolorowe warkoczyki, szaliki, czapeczki, czy pluszowe maskotki dostępne na każdym odpuście.

Jedyny ratunek w zakopiańskich instytucjach

To m.in. Muzeum Tatrzańskie, które ma w swojej ofercie tanie pamiątki, nietandetne i wykonane w Polsce. Również Tatrzański Park Narodowy stawia na souveniry z materiałów ekologicznych, to m.in. kolczyki z drewna, drewniane zabawki. Także w Centrum Informacji Turystycznej przy dworcu także  znajdziemy pamiątki nawiązujące do regionu i tradycji góralskiej.