Będzie zarzut dla aresztanta, który w sobotę z rękoma skutymi kajdankami uciekł z radiowozu eskortującym go funkcjonariuszom. Niewykluczone jest również śledztwo wobec mundurowych, którzy konwojowali podejrzanego - dowiedział się reporter RMF FM.

Do zdarzenia doszło w sobotę. Gdy aresztant wydostał się z samochodu i zaczął uciekać, z pojazdu wyskoczyli za nim funkcjonariusze. Zbiegowi nie przeszkadzało, że ma skute ręce.

Po kilku chwilach mundurowi, którzy nie zdołali go dogonić, wrócili do samochodu i zawiadomili centralę. Wtedy wszczęto alarm. Mężczyznę zatrzymano dopiero po godzinie.

Reporter RMF FM usłyszał od śledczych, że uciekinier musiał być wyjątkowo dobrze wysportowany. Nie można tego jednak powiedzieć o policjantach.

W sprawie przesłuchano już świadków zdarzenia i funkcjonariuszy. Zabezpieczono również monitoring.

Podejrzany usłyszy zarzut w trwającym wobec niego narkotykowym śledztwie. Niewykluczone jest również śledztwo wobec mundurowych, którzy konwojowali podejrzanego.

Prokuratura Okręgowa w Siedlcach podejmie decyzję, która prokuratura będzie oceniać, czy policjanci nie dopełnili obowiązków. Mińsk Mazowiecki po wstępnych czynnościach wyłączył się z tego wątku sprawy.

Opracowanie: