Ponad 70 eksponatów wykopanych na terenie poobozowym KL Stutthof trafiło do Muzeum Stutthof w Sztutowie w Pomorskiem. Jednym z najcenniejszych odnalezionych zabytków jest niemiecka rozdzielnia prądu, pierwotnie umieszczona na jednym ze słupów stanowiących ogrodzenie obozu.

Znaleziska odnaleźli poszukiwacze-amatorzy

Eksponaty zostały odnalezione przez miłośników historii ze Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego "Salla". Poszukiwania odbywały się w ubiegłym roku na terenach okalających muzeum, będących dawniej nową częścią obozu koncentracyjnego - powiedział Damian Żuralski, członek zarządu stowarzyszenia i kierujący wykopaliskami.

Żuralski dodał, że teren przeszukiwało ok. 50 członków stowarzyszenia oraz innych zaprzyjaźnionych grup. W trakcie działań odkryto ponad 70 eksponatów. Są to drobne elementy związane z funkcjonowaniem obozu - dodał.

Wyjaśnił, że wszystkie znalezione artefakty za pośrednictwem Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Gdańsku przekazano do zbiorów muzeum w Sztutowie. Jego zdaniem cennym znaleziskiem jest m.in. niemiecka rozdzielnia prądu, pierwotnie umieszczona na jednym ze słupów stanowiących ogrodzenie obozu.

Żuralski zapewnił, że członkowie stowarzyszenia w tym roku zamierzają kontynuować prace na terenie dawnego obozu KL Stutthof.

Eksponaty są częścią mrocznej historii obozu

Kustosz ds. zbiorów Muzeum Stutthof Bogusława Tartakowska przypomniała, że obóz Stutthof był terenem doskonale chronionym, co nie tylko uniemożliwiało więźniom ucieczkę, ale utrudniało kontakty z ludnością zewnętrzną. Jego zabezpieczenie stanowiła podwójna strefa ochrony, tzw. mały i duży łańcuch straży. Podczas gdy mały łańcuch straży zamykał teren obozu macierzystego, duży rozstawiony był znacznie szerzej i obejmował także obszary zabezpieczające obóz - np. plac budowlany, plac drzewny, zabudowania gospodarcze - wyjaśniła.

Ekspertka dodała, że teren ten w ciągu dnia był stale patrolowany przez SS-manów z psami. Wokół dużego łańcucha straży, w odległości co 50 metrów, rozstawione były posterunki strażników, których zadaniem było strzelanie do więźniów podejmujących próbę ucieczki oraz uniemożliwienie im kontaktów z osobami spoza obozu.

W ciągu dnia to właśnie strefa większa stanowiła główny obszar warty. Strażnicy schodzili z posterunków gdy więźniowie udawali się na obiad oraz wieczorem, gdy podczas popołudniowego apelu zliczono stan więźniów - tłumaczyła kustosz.

Nocą większą rolę odgrywał mały łańcuch straży, czyli linia zabezpieczająca obóz macierzysty. Stanowiło go podwójne ogrodzenie z drutu kolczastego (zewnętrzne pod wysokim napięciem) oraz zasieki znajdujące się pomiędzy nimi. Dodatkowo pomiędzy zabudowaniami ostatnich baraków a ogrodzeniem znajdował się specjalnie wyznaczony obszar zwany strefą śmierci. Już samo wkroczenie więźnia na ten teren groziło jego rozstrzelaniem - dodała.