33-letni kierowca, który wczoraj rozpędzonym autem wjechał w grupę pieszych w Szczecinie, a następnie spowodował kolizję z trzema innymi pojazdami, został przesłuchany. Prokuratura postawiła mu cztery zarzuty. Mężczyzna trafi na trzy miesiące do aresztu.

33-latek złożył wyjaśnienia i przyznał się do winy. Zeznania będą teraz weryfikowane przez śledczych.

Mężczyzna usłyszał cztery zarzuty. Odpowie za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, usiłowanie zabójstwa wielu osób, ucieczkę z miejsca zdarzenia i spowodowanie obrażeń.

W szczecińskich szpitalach wciąż jest 20 osób poszkodowanych w tym wypadku. Wojewoda zachodniopomorski Adam Rudawski podał, że są to osoby w wieku od 5 do 62 lat. Wśród nich jest jest sześcioro dzieci i sześciu Ukraińców.

Stan dwóch osób jest krytyczny, a czterech - ciężki. Są oni pod stałą opieką anestezjologów i neurochirurgów.

Sąd na wniosek prokuratury podjął decyzję o trzymiesięcznym areszcie dla mężczyzny. Podejrzanemu grozi nawet kara dożywocia.

Co wydarzyło się w centrum Szczecina?

Do zdarzenia doszło w piątek tuż po godz. 15:00 na Placu Rodła, jednym z największych i najbardziej zatłoczonych w godzinach popołudniowych skrzyżowań w Szczecinie.

Kierowca rozpędzonego samochodu Ford Focus jechał Aleją Wyzwolenia od strony Kaskady. Gdy dojechał do Placu Rodła - zamiast jechać prosto - odbił w prawo, wjechał na pasy, a następnie przejechał przez chodnik przylegający do przystanku autobusowego i po pasach wrócił na Aleję Wyzwolenia. Auto, według świadków, miało się poruszać z dużą prędkością. 

Po potrąceniu kilkunastu osób sprawca uciekł z miejsca wypadku - dojechał do ulicy Lubomirskiego, zjechał na przeciwległy pas i czołowo zderzył się z jadącymi tam autami, doprowadzając do karambolu. Poszkodowane zostały kolejne cztery osoby. Nie odniosły poważnych obrażeń.

33-latek leczył się psychiatrycznie

Sprawca - 33-letni Polak - został zatrzymany przez świadków i przekazany policji. Mężczyzna nie był wcześniej notowany, miał prawo jazdy.

Mężczyzna trafił do policyjnej izby zatrzymań. Został przebadany na obecność alkoholu i narkotyków. Wstępne testy nie wykazały obecności substancji odurzających. Od kierowcy została pobrana krew do przeprowadzenia dokładniejszych badań.

Wstępne czynności procesowe pod nadzorem prokuratora wskazały, że jest to osoba, która od 4 lat leczy się psychiatrycznie. Wcześniej informowała o tym nieoficjalnie reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska.

Jak dowiedziała się nieoficjalnie nasza dziennikarka, 33-latek miał tłumaczyć policjantom, że wjechał autem na zatłoczony chodnik, bo czegoś się przestraszył i miał wrażenie, że ktoś go goni.

Jeden ze świadków wypadku powiedział z kolei reporterowi Polsat News, że na ulicach Szczecina mogło dojść do nielegalnego wyścigu.

Słyszałem od naocznych świadków, że ścigały się dwa auta, jedno zwolniło na placu, a drugie przejechało po chodniku, po prostu po pieszych, potem wróciło na drogę - mówił pan Przemysław.