Polskie i niemieckie lodołamacze w dolnym odcinku Odry od dziś w pełnej gotowości. W najbliższych dniach na rzece i jeziorze Dąbie może pojawić się lód, będzie więc okazja wypłynąć Dzikiem, Odyńcem i Tarpanem.

Od 1 grudnia obowiązuje stan pogotowia lodowego na dolnym odcinku Odry. W gotowości do kruszenia lodowych zatorów jest 7 polskich i 6 niemieckich lodołamaczy. Wspólnie będą pracować na granicznym odcinku rzeki.

Odra jeszcze nie zamarzła, ale lód może pojawić się na jeziorze Dąbie, które zawsze w zimie jest pierwsze skuwane lodem. Na początek z jeziora zostały ściągnięte boje nawigacyjne, tak by nie uszkodził ich lód, a cały sztab bacznie obserwuje prognozy pogody.

Strona polska i niemiecka codziennie o świcie wymieniają się informacjami na temat aktualnej sytuacji lodowej, prognoz pogody, oceny dnia poprzedniego oraz gotowości technicznej lodołamaczy. O godzinie 10,00 nastąpi pełna wymiana informacji pomiędzy przedstawicielami kierownictwa akcji obu stron, dotycząca zadań na dany dzień, na podstawie aktualnych sprawozdań lodowych i prognoz pogody.

Na razie nasze załogi koncentrują się nad zapewnieniem bezpiecznej żeglugi - mówi kierownik techniczny akcji lodołamania Stefan Iwicki.

Legendą szczecińskich lodołamaczy jest kapitan "Dzika" Jerzy Fitas, w służbie od 1969 roku. Lubię łamać lód, lubię pływać, lubię pracować. Z radością przychodzę do pracy. Takie kruszenie lodu dla nas to nie satysfakcja, ale czynienie czegoś dobrego. Mamy kupę artykułów w gazetach, gdzie ludzie z trasy, gdzie łamiemy lód, dziękują za uratowanie ich dobytku - mówi naszej reporterce. Jak przyznaje, czeka na solidny mróz.

Z utęsknieniem czekam, by wypłynąć w akcję. Żal mi trochę ludzi starszych, którzy mają kłopoty z ogrzewaniem, ale te nasze jednostki są przystosowane do pracy w lodach. Chcielibyśmy, żeby one brały jednak udział w pracy lodowej - mówi kapitan Jerzy Fitas.