W Unieściu na Zachodnim Pomorzu nastolatka zaczęła tonąć przy falochronie w Bałtyku. Z pomocą pośpieszyli jej mężczyzna, który jako pierwszy usłyszał wołanie i policjant z Gryfina, który nad morzem spędzał urlop z rodziną.

To kolejne w ostatnich dniach niebezpieczne zdarzenie podczas kąpieli zbyt blisko falochronu. Ratownicy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) ostrzegają, że pływanie przy tego typu obiektach to ogromne ryzyko z powodu prądów, zdradliwych głębin i braku możliwości wydostania się z wody.

Do 12-latki pierwszy dopłynął mężczyzna, który słyszał wołanie o pomoc. Objął tonącą, po czym przekazał ją policjantowi, bo fale utrudniały mu utrzymanie się na powierzchni wody.

Podkom. Rafał Gnap mocno chwycił się falochronu i przemieszczał się z dzieckiem do brzegu. Akcja była trudna, bo silne fale podtapiały policjanta, a dodatkowo usuwał mu się grunt pod nogami. Choć do wypadku doszło na niestrzeżonym odcinku plaży po chwili do funkcjonariusza podpłynął ratownik, który podał bojkę ratowniczą. To ułatwiło wyciągnięcie dziecka z wody.

12-latka była przerażona, ale nie potrzebowała pomocy medycznej. Kiedy doszła do siebie, osobiście podziękowała za pomoc. Policjantowi z uwagi na liczne rany, powstałe w wyniku uderzeń o falochron, pomocy udzielili ratownicy wodni.

Do innego wypadku, także w pobliżu falochronu, doszło w sobotę wieczorem w Łebie. Dwoje turystów kąpało się przy szóstej ostrodze, gdzie są nawet tablice ostrzegające przez 7-metrowym nagłym wgłębieniem. Tonącego 39-latka i 34-latkę z województwa mazowieckiego zauważyli plażowicze, którzy wyciągnęli ich z wody. Życia mężczyzny nie udało się uratować. Kobieta przyznała potem, że przed wejściem do wody oboje pili alkohol.