Kilkadziesiąt osób protestowało w poniedziałek przed siedzibą starostwa powiatowego w Dębicy. Mieszkańcy miasta domagają się wyjaśnień ws. śmierci 32-latki, która w styczniu kilka godzin przebywała na oddziale ratunkowym dębickiego szpitala powiatowego, a potem zmarła w szpitalu w Sędziszowie Małopolskim.

Kilkadziesiąt osób protestowało w poniedziałek przed siedzibą starostwa powiatowego w Dębicy. Mieszkańcy miasta domagają się wyjaśnień ws. śmierci 32-latki, która w styczniu kilka godzin przebywała na oddziale ratunkowym dębickiego szpitala powiatowego, a potem zmarła w szpitalu w Sędziszowie Małopolskim.
Zdj. ilustracyjne /Archiwum RMF FM

Nie zgadzamy się, żeby na oddziale, który ma być ratunkowy, na kogoś czekała śmierć - powiedziała jedna z manifestujących kobiet. Do protestujących dołączył podkarpacki poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Poncyljusz.

Namawiam polityków, starostę i wicestarostę, którzy są odpowiedzialni za SOR w Dębicy, żeby za to co się stało, wzięli moralną odpowiedzialność - mówił poseł. Złożył w sekretariacie starostwa pismo, w którym domaga się m.in. "natychmiastowej kontroli szpitalnego oddziału ratunkowego w Dębicy".

24 stycznia 32-latka źle się poczuła, gdy była w domu z rodziną. Skarżyła się na duszności i ból w klatce piersiowej, zaczęła też gorzej widzieć. Około godz. 16.00 mąż kobiety wezwał karetkę pogotowia. 

Ratownicy początkowo nie chcieli przetransportować pacjentki do szpitala. Zmienili zdanie, gdy dowiedzieli się, że może cierpieć na zespół Marfana, czyli chorobę genetyczną, mogącą wywołać tętniaka rozwarstwiającego aortę. 32-latka trafiła do szpitala w Dębicy. Tam podpięto ją do aparatury monitorującej czynności życiowe i pobrano krew do badań. Była w kontakcie z mężem. W SMS-ach pisała m.in., że źle się czuje.

Po czterech godzinach zrobiono jej tomografię komputerową. Wtedy okazało się, że powstał tętniak, którego trzeba pilnie operować. Zapadła decyzja, że pacjentka musi być przetransportowana do szpitala specjalistycznego w Rzeszowie.

W drodze do rzeszowskiego szpitala u kobiety doszło do zatrzymania krążenia. Była reanimowana. Ratownicy przewieźli ją do najbliższego szpitala w Sędziszowie Małopolskim. Tam kobieta zmarła kwadrans po północy.

Prokuratura Rejonowa w Dębicy 27 stycznia wszczęła śledztwo dotyczące narażenia życia i nieumyślnego spowodowania śmierci przez ratowników medycznych oraz personel szpitala powiatowego w Dębicy.

Zabezpieczyliśmy dokumentację medyczną i przesłuchaliśmy męża zmarłej - poinformował szef Prokuratury Rejonowej w Dębicy Jacek Żak. Przeprowadzono także sekcję zwłok 32-latki. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną śmierci był zawał serca - dodał.

"Zmarła młoda kobieta, żona i matka. Jest to niewyobrażalna tragedia"

W wydanym w poniedziałek oświadczeniu dyrekcja szpitala napisała, że początkowo chciała wstrzymać się z wszelkimi komentarzami do czasu wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę, ale nieprawdziwe fakty powielane m. in. w mediach społecznościowych i jednostronne pokazywanie problemu sprawiły, że zdecydowano się na zabranie głosu. 

"Zmarła młoda kobieta, żona i matka. Jest to niewyobrażalna tragedia. Dlatego przede wszystkim składamy wyrazy współczucia rodzinie zmarłej" - napisano w oświadczeniu.

Szpital poinformował, że w celu wyjaśnienia przyczyn i okoliczności zgonu w pełni współpracuje z organami ścigania, które badają sprawę, a prokuratura otrzymała dokumentację medyczną pacjentki i na bieżąco otrzymuje informacje i wyjaśnienia. W samej lecznicy został powołany specjalny zespół, który ma ustalić, czy sposób udzielania świadczeń zdrowotnych był zgodny z zasadami sztuki lekarskiej i obowiązującymi procedurami medycznymi.

"Nie mogąc ujawnić szczegółów związanych ze stanem zdrowia pacjentki, możemy jedynie wskazać, że z ustaleń zespołu wynika, iż pacjentka została przyjęta do SOR z zachowaniem procedur postępowania i przez cały czas pobytu w oddziale miała wykonywane badania diagnostyczne oraz była leczona adekwatnie do zgłaszanych przez chorą dolegliwości" - podkreśla szpital. "Po postawieniu ostatecznej diagnozy i konsultacji kardiochirurgicznej niezwłocznie zorganizowano transport do kliniki kardiochirurgicznej w Rzeszowie" - poinformowała dyrekcja placówki. Wskazała, iż zaprzecza to wersji przedstawianej w mediach, że "pacjentka leżała w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, nikt się nią nie interesował i nic się nie działo".

Według dyrekcji szpitala "niegodziwością jest żerowanie na tej tragedii przez osoby postronne", a nazywanie lekarzy "dębickiego szpitala 'mordercami' jest sianiem mowy nienawiści, godzącym w dobre imię placówki i naruszającym dobra osobiste personelu". Szpital sprzeciwia się takim zachowaniom i apeluje o powstrzymanie się od niesprawiedliwych osądów do czasu przekazania opinii publicznej ustaleń prokuratury.