Upamiętniające Armię Czerwoną pomniki w Siedlcu i Międzybłociu zdemontowano w Wielkopolsce. Ich demontaż był reakcją na niedawny apel prezesa IPN do lokalnych samorządów o usunięcie z przestrzeni publicznej nazw i symboli upamiętniających komunizm.

"Niesprawiedliwością wobec ofiar, gwałtem na historii, prawdzie historycznej i na przyzwoitości jest stawianie na cokołach tych, którzy niewolili wolne, niepodległe państwa. Tych, którzy zadawali ból i cierpienie kobietom i dzieciom; tych, którzy dziś stają się wzorem dla ludobójców; niestety, coraz bardziej doścignionym wzorem dla ludobójców XXI wieku" -mówił w Siedlcu prezes IPN Karol Nawrocki. Jak podkreślił podczas tego wydarzenia, w Polsce należy doprowadzić do końca proces dekomunizacji.

Wskazując na pomnik czerwonoarmisty, powiedział: "dla tych wszystkich, którzy chcą w tym żołnierzu nadal widzieć wyzwoliciela, przywołuję zdjęcia płonącej archikatedry gnieźnieńskiej, płonącej już po zakończeniu działań wojennych w styczniu 1945 r. - jednego z symboli ziemi wielkopolskiej, polskiej kultury chrześcijańskiej".

"Ci, którzy chcą widzieć w sowieckim żołnierzu z pepeszą w ręku wyzwoliciela, niech przeniosą się do małej miejscowości Radomyśl w wigilię roku 1945, gdzie sowieccy żołnierze gwałcili 50-letnią kobietę i 23-letnią kobietę w siódmym miesiącu ciąży" - mówił Nawrocki.

Karol Nawrocki podkreślił, że IPN, realizując swoje ustawowe zadania, "nie dotyka cmentarzy i grobów, które są miejscem wiecznego spoczynku".

Także w środę rozebrany został pomnik w Międzybłociu, upamiętniający, jak zapisano na tablicy: "99 żołnierzy I Armii WP i 9 żołnierzy Armii Radzieckiej poległych 30-31.01.1945 r. w walce o wyzwolenie Złotowa".

Jak podkreślono podczas wydarzenia w Siedlcu, pomników, które, zgodnie z obowiązującym od 2016 r. prawem, należałoby usunąć, pozostało w Polsce jeszcze około 60.