Prokuratura w Łodzi oskarżyła o zabójstwo 58-letniego mężczyznę, który w lutym 2016 roku miał zabić swoją 74-letnią matkę. Do zbrodni doszło w Kole (Wielkopolskie). Śledztwo umorzono w 2018 roku z powodu niewykrycia sprawcy. W maju 2023 syn ofiary sam zgłosił się na policję.
29 lutego 2016 roku do mieszkającej samotnie 74-letniej kobiety przyjechał w odwiedziny jej krewny. Drzwi nie były zamknięte na klucz, co już było podejrzane, bo starsza pani była osobą wyjątkowo ostrożną. W mieszkaniu panował bałagan mogący wskazywać na to, że dokonano włamania. Mężczyzna wezwał więc policję i to właśnie funkcjonariusze odnaleźli, leżące na schodach prowadzących do piwnicy, zwłoki pokrzywdzonej.
Oględziny i sekcja zwłok wykazały, że ofiara zginęła na skutek rozległych urazów czaszkowo-mózgowych. Ponadto, biegli wskazali, iż obrażenia te powstały przy użyciu narzędzia twardego tępokrawędzistego, np. młotka - poinformował PAP Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury okręgowej w Łodzi.
Mimo skrupulatnego zabezpieczenia śladów kryminalistycznych, analiz billingów, oględzin telefonów i opinii biegłych, śledztwo nie doprowadziło do ustalenia sprawcy i po ponad dwóch latach od zbrodni, w lipcu 2018 roku zostało umorzone.
Przełom nastąpił w maju 2023 roku, kiedy do jednej z komend policji zadzwonił mężczyzna, który powiedział, że jest synem zamordowanej kobiety. W rozmowie z policjantem powiedział, że jest sprawcą zbrodni. Opisał też przebieg zdarzenia, a także narzędzie, którego użył.
Analiza logowań telefonu wykazała, iż rzeczywiście numer, z którego dzwonił, należał do 58-letniego syna kobiety. Mężczyzna został zatrzymany. Oględziny jego aparatu telefonicznego, a także przeprowadzone badanie fonoskopijne umożliwiły przedstawienie mu zarzutu zbrodni zabójstwa - powiedział prok. Krzysztof Kopania.
Według ustaleń prokuratury, na krótko przed zbrodnią przyjechał do Polski z zagranicy. Odwiedził matkę, która sama wpuściła go do środka. Wtedy miał ją zaatakować i zepchnąć ze schodów do piwnicy, a później zadać jej w głowę kilka uderzeń młotkiem. Narzędzie zbrodni wyrzucił do rzeki z mostu przy obwodnicy Koła.
Oskarżony odpowiadał sporządzonemu wcześniej profilowi psychologicznemu sprawcy przestępstwa. Stwierdzone cechy psychologiczne i ustalone fakty pozwoliły na przyjęcie, że najprawdopodobniej kierował się on motywem ekonomicznym. Z zebranych dowodów wynika, że pokrzywdzona zamierzała sporządzić testament, w którym oprócz syna miała także ująć swojego wnuka. Do spisania ostatniej woli kobiety jednak nie doszło, a oskarżony, kiedy tylko nadarzyła się taka możliwość, sprzedał dom matki i zatrzymał pieniądze dla siebie - powiedział Kopania.
Według informacji z prokuratury 58-latek poddany został obserwacji sądowo-psychiatrycznej, ale biegli nie dopatrzyli się podstaw do kwestionowania jego poczytalności.
Mężczyźnie grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.