Na wyłączonym jeszcze z ruchu fragmencie krajowej S5 koło Ostródy służby przeprowadziły dzisiaj ćwiczenia. Scenariusz zakładał, że kierowca autobusu nagle hamuje, traci panowanie nad pojazdem i doprowadza do karambolu. Strażacy podkreślają, że choć wszystko jest pozorowane, to ich praca wygląda, jak przy prawdziwym zdarzeniu.

Na krajowej S5 w pobliżu Ostródy służby ratunkowe przeprowadziły dzisiaj ćwiczenia, w których brało udział kilkadziesiąt osób. Dostaliśmy zgłoszenie o wypadku masowym. Kierowca autobusu doprowadził do karambolu z udziałem kilku samochodów osobowych. Jak widać, strażacy musieli użyć ciężkiego sprzętu, aby dostać się do niektórych poszkodowanych - mówi starszy kapitan Grzegorz Różański, rzecznik warmińsko-mazurskich strażaków.

Choć cała akcja była pozorowana, to strażacy na miejsce wypadku przyjeżdżali z pobliskich jednostek PSP i OSP na sygnale. Aby realizm ćwiczenia był jeszcze większy, to część pozorantów była ucharakteryzowana. Każdy "aktor" miał różne dolegliwości, o które musieli wypytać strażacy, aby rozdzielić poszkodowanych na tych w ciężkim stanie i takich, których życie nie jest zagrożone. Początkowo poszkodowanych było więcej niż ratowników.

Strażacy we współpracy z GDDKiA chętnie korzystają z nieotwartych jeszcze dla kierowców dróg, aby tam szkolić swoje umiejętności. Dróg przybywa, więc musimy być cały czas gotowi na różne scenariusze. Ćwiczymy też m.in. demontaż barierek na drogach szybkiego ruchu, żeby szybko dostać się do poszkodowanych - dodaje Różański.