Policjanci ustalili i zatrzymali 36-latka, który odpowie za włamanie do samochodu. Jego łupem padł sprzęt muzyczny. Straty oszacowano na ponad 15 tysięcy złotych. Mężczyzna zamierzał sprzedać instrumenty w komisach, jednak nie znalazł kupca. Policjanci odzyskali skradzione mienie. Mężczyzna usłyszał zarzuty kradzieży z włamaniem w "multirecydywie". Śledczy wnioskują o tymczasowe aresztowanie.

Jak poinformował komisarz Kamil Gołębiowski z biura prasowego policji w Lublinie, do zdarzenia doszło pod koniec maja w dzielnicy Czechów. Z informacji, jakie uzyskali funkcjonariusze wynikało, iż sprawca nocą włamał się do stojącego na parkingu samochodu i ukradł z niego sprzęt muzyczny oraz wartościowe nuty. Łączne straty oszacowano na ponad 15 tysięcy złotych.

Funkcjonariusze dokładnie zbadali pozostawione przez mężczyznę ślady i w wyniku przeprowadzonych czynności operacyjnych wpadli na trop włamywacza. Jak się okazało, za przestępstwem stał 36-letni mieszkaniec Lublina. Mężczyzna jest dobrze znany policjantom. W przeszłości był wielokrotnie karany za podobne przestępstwa - wyjaśnił komisarz Kamil Gołębiowski.

Jak dodał, dodatkowo w trakcie czynności wyszło na jaw, że mieszkaniec Lublina dokonał włamania z zamiarem szybkiej odsprzedaży wartościowych instrumentów. Jednak nie udało mu się znaleźć kupca. Dlatego postanowił spalić nuty, a sprzęt tymczasowo ukryć w domu. Policjanci w trakcie przeszukania odzyskali skradzione mienie.

Mężczyzna usłyszał zarzuty kradzieży z włamaniem w warunkach "multirecydywy". Grozi mu do 15 lat więzienia.

Opracowanie: